13. Jesteś obrzydliwa, Beverly

1.1K 57 5
                                    

Beverly

13.10.2023

Dopijam herbatę i wkładam kubek do zmywarki. Chcę obrócić się w tym samym momencie, w którym Arcadio robi to za mnie i mnie podnosi, a następnie sadza na blacie kilka metrów dalej. Stokrotki nadal stoją w wazonie, są piękne. To na nich się skupiam.

– Były drogie? – całuje mnie za uchem. – Stokrotki – doprecyzowuje.

– Trzydzieści pięć dolarów – odpowiadam. – Kupiłam ostatnie.

Całuje mnie zaborczo, zmuszając mnie do uchylenia ust, aby wtargnąć do nich językiem. Dłońmi trzymam się krawędzi blatu, gdy porusza kroczem. Dzielą nas ubrania, ale doskonale wiem, że za chwilę znikną.

Wsuwa dłoń pod moją koszulkę i ściska pierś przez stanik. Wypuszczam drżące powietrze i ściskam go nogami jeszcze mocniej, na co jego zadowolenie rośnie.

Ściąga ze mnie bluzkę i majtki, po czym zaczyna rozbierać siebie. Zostaję w samym staniku, a on kompletnie nagi. Nakierowuje penisa na moje wejście i wchodzi jednym ruchem, a ja krzyczę z bólu i zaciskam palce na blacie coraz mocniej, aż bledną knykcie.

Niszczy mnie kawałek po kawałku.

Kawałek po kawałku.

Kawałek.

Kawałek.

Kawałek.

Cieszę się, że urodziłam się w takiej rodzinie i od małego uczono mnie udawać. Uśmiech, szczęście, smutek, płacz, złość. Jak manipulować, udawać ofiarę. Jednak teraz przydaje się tylko uśmiech i szczęście. Miłość również. Bo to... To jest uzależnienie. Nawet, jeżeli kiedyś zaczęła rodzić się pomiędzy nami miłość, ona zwiędła w mgnieniu oka.

Moje serce było zajęte tak czy inaczej.

Odwracam głowę i patrzę się na bukiet. Białe i różowe stokrotki wyglądają pięknie.

Gdy zamykam oczy, dołącza jeszcze jeden ból. Teraz oprócz fizycznego bólu, mam bolesny obraz. Widzę ten pierdolony tatuaż, który sobie wytatuował Crist.

– Auć! – spinam się, gdy ból przechodzi przez kręgosłup. – Arcadio, dość, proszę!

Ilustruje mnie wzrokiem z niesmakiem, a następnie nim kończy, wychodzi ze mnie i nasieniem zalewa mój brzuch. Zaciskam szczęki, spoglądając w dół. Odpycham go i zeskakuję, zabierając z ziemi swoją bluzkę i prędko się nią wycierając.

– Jesteś obrzydliwa, Beverly.

– Przepraszam, że nie spełniam twoich oczekiwań – spuszczam wzrok, widząc jego wyraz twarzy. – Pójdę pod prysznic, dobrze?

– Idź.

***

Siedząc w wannie dotykam blizny na dole pleców. Często o niej zapominam, ponieważ jej nie widzę, ale gdy już sobie przypominam, przez moje ciało przechodzi dziwny dreszcz. Nieprzyjemny dreszcz.

Arcadio zrobił mi ją kilka miesięcy temu, gdy skusił się zapalić papierosa. Nigdy tego nie robi, ale to były urodziny jego kuzyna, a on nalegał. Gdy wróciliśmy do domu, został mu w kieszeni jeszcze jeden, więc postanowił go wypalić. Nakrzyczałam na niego, żeby nie palił w apartamencie, więc wkurwił się i... bolało. Uniósł moją bluzkę, zsunął spódniczkę i zgasił na mnie papierosa.

Wtedy tak naprawdę do mnie dotarło, że nie powstrzymam go przed niczym. Że mam go słuchać i siedzieć cicho. Zrozumiałam, że jestem jak więzień, który może wyjść jedynie na przepustce.

Mieliśmy być razemWhere stories live. Discover now