3. Mam każdy list od niego

1.2K 66 10
                                    

Beverly

03.10.2023

Wyciągam z szafki segregator, gdzie mam wszystkie listy. Wyciągam dwa i uśmiecham się, widząc kolejne. Mam każdy list od niego. Na początku wysyłaliśmy sobie listy dla zabawy, później wysyłaliśmy je sobie, gdy byliśmy na drugim końcu świata, bo wyjeżdżaliśmy z rodzicami, a jeszcze później zostawialiśmy je na szafkach nocnych, gdy musieliśmy szybciej wyjść, albo musieliśmy po coś wyskoczyć.

Nie boję się, że Arcadio przyjdzie i znajdzie mnie z tą stertą papierów. Wyszedł już do pracy, więc mogę swobodnie poczytać to, co kiedyś roztapiało mi serce. Poprawiam się na łóżku i krzywię z bólu, ponieważ po wczorajszej karze wszystko mnie boli.

Biorę do ręki jeden i zaczynam go czytać, mając smutny uśmiech na twarzy. Victor Crist kiedyś znaczył dla mnie wiele, teraz jest nieznajomym. Za miesiąc będzie żonaty, a to oznacza, że wymazał mnie całkowicie z pamięci. Minęło tyle lat... Obietnice stały się gówno warte.

W połowie listu poddaję się i odkładam go. Myślałam, że te rany na sercu już dawno się zagoiły, jednak myliłam się. A może były na tyle świeże, że otworzyły się na nowo?

Przecieram twarz dłonią. Wzdycham i wplątuję palce w mokre włosy, które zaraz muszę wysuszyć. Prostuję się i przeglądam każdy list – zliczam ich pięćdziesiąt pięć. Następnie wkładam je z powrotem w odpowiednie koszulki na dokumenty i zamykam segregator.

Jutro jest kolacja u moich rodziców. Mogę się założyć o milion dolarów, że rodzice Victora, on i jego narzeczona tam będą. Czy jestem gotowa na to spotkanie? Absolutnie nie jestem. Po dziesięciu latach mamy usiąść przy jednym stole.

Wstaję, chowam segregator i idę do łazienki. Wyciągam suszarkę i podłączam ją do prądu, po czym rozczesuję włosy i ją uruchamiam. Krople spadają na czarne kafle ze złotymi drobinkami. Luźny T-shit też mam już przemoczony. Patrzę w lustro i staram się skupiać na miejscach, w których włosy są wilgotne, a nie na sińcu na pół twarzy.

Brzydka, gruba, głupia – taka jestem.

Odrażająca.

***

– O mój Boże! – Maya wytrzeszcza oczy. – Wrócił do Nowego Jorku i za miesiąc bierze ślub?! O kurwa, co to ma być! – oburzona uderza dłonią w blat biurka.

Krzywię się i wzdycham, spuszczając wzrok na tatuaż.

– Nie wiem, nadal nie dociera to do mnie w stu procentach – sięgam po kubek gorącej herbaty stojącej na stole. – Ale... Jesteś coś, z czym powinnam czuć się źle, jednak tak nie jest.

Szatynka unosi pytająco brew, krzyżując ramiona na piersi. Przekrzywia delikatnie głowę w bok i patrzy się na mnie wyczekująco.

– Wal.

– Wyciągnęłam listy od Victora. Coś we mnie pękło, nie dałam rady przeczytać ich wszystkich. Nie mogę przestać myśleć o tym, że gdy ja na niego czekałam, on był z inną – prycham smutno. – To boli, Maya.

Kobieta zwilża usta językiem, patrząc się na mnie smutnym wzrokiem. Victora zna jedynie z moich opowieści, jednak wie o wszystkim, co kiedykolwiek nas łączyło. Wie wszystko co pamiętam od czwartego roku życia, czyli od momentu, w którym się poznaliśmy.

– Nie wiń się za to, Bev. Nie widziałaś go wiele lat, to normalne, że nadal cię to boli. Kochasz teraz kogoś innego, ale o pierwszej miłości nigdy się nie zapomina.

I podobno w głębi duszy nadal kocha się tą osobę. Ale czy aby na pewno? Po wielu latach nadal można kochać kogoś, kto odszedł wieki temu?

– Kochasz Arcadio, ale Victor zakotwiczył się w twojej głowie. To zrozumiałe, kochana – kontynuuje. – A czy Arcadio wie, że on wrócił?

Mieliśmy być razemWhere stories live. Discover now