Cassandra

7.8K 294 2
                                    

"Takie słowa do własnego wuja? Mój brat byłby tobą bardzo zawiedziony"

Słowa Connora raz po raz odbijają się echem w mojej głowie. Ich znaczenie pomimo, że tak oczywiste jest dla mnie niepojęte. 

Nagle wszystko zaczyna mi się układać w całość. 

Connor miał tylko jednego brata. Naszego poprzedniego Alfę. 

Nigdy nie poznałam własnego ojca, ani nie dowiedziałam się kim jest. 

Teraz okazuje się, że jestem córką Alfy. 

To mogłoby tłumaczyć dlaczego wszystko było owiane taką tajemnicą. 

Alfa musiał wybrać swoją partnerkę z najwyższą starannością. Musiała być to kobieta o stosownej pozycji i nienagannej opinii. Wyjątkiem była wieź mate, której nie wolno było nikomu podważać. W takim przypadku to kim była przeznaczona nie miało znaczenia. Nawet jeżeli zajmowała niską pozycję w hierarchii nikt z wyjątkiem samego Alfy nie miał prawa odmówić jej prawa do zostania Luną. Tak było w moim przypadku, jednak najwidoczniej nie w przypadku mojej mamy. 

Wszystko wskazywało na to, że jej i poprzedniego Alfę nie łączyła więź mate. Być może byli w sobie zakochani, może było to tylko zauroczenie, a może tylko jedna przypadkowa noc, której owocem zostałam ja.

Czy on wiedział? Czy Alfa, mój ojciec wiedział o moim istnieniu? Czy oczekiwał na moje narodziny? 

A może wyparł się mnie w chwili kiedy dowiedział się o moim istnieniu? Może uważał, że moje poczęcie było błędem. Może to dlatego mama nigdy nie powiedziała nikomu kim jest mój ojciec, ponieważ on jej zabronił. 

Stop, powoli. Potrząsam głową aby wyrzucić z niej tłoczące się myśli i zacząć myśleć logicznie. To co powiedział mi Connor mogło być przecież kłamstwem. Dobrze wiedziałam, że mężczyzna miał wiele za uszami i kolejne kłamstwo nie byłoby dla niego żadnym problemem. Tylko dlaczego miałby mnie w ten sposób okłamać? Na to pytanie nie potrafiłam znaleźć rozsądnego wytłumaczenia. Gdybym była dzieckiem Alfy, nawet pomimo faktu, że jestem kobietą i najwidoczniej bękartem miałabym prawo do zajęcia jego miejsca. To znacznie komplikowałoby jego sytuację. Mogłabym przecież podważyć jego prawo do bycia Alfą. Dlaczego więc miałby tak ryzykować i trzymać mnie przy życiu? Nie prościej byłoby mnie zabić kiedy jeszcze byłam dzieckiem? Być może to właśnie zamierzał zrobić teraz. Wróci tutaj i mnie zabije. 

Pociągam z całej siły za łańcuch łączący mnie ze ścianą. Ten jednak ani drgnie. Obroża na mojej szyi jest zapięta na niewielką kłódkę więc nie mam możliwości jej ściągnięcia. 

- Pomocy - krzyczę ile sił w płucach - Pomocy. Jest tam ktoś? 

Moja sytuacja jest fatalna. Znajduje się na jakimś odludziu, bez możliwości ucieczki lub sprowadzenia pomocy. 

Po moim policzku płynie łza. 

Dlaczego los jest dla mnie taki okrutny? Kiedy już myślałam, że odnalazłam w życiu szczęście nagle wszystko się wali. 

Siadam pod ścianą, podciągam kolana pod brodę i owijam się rękami. Moją jedyną nadzieją jest Sebastian. Czy mogę zrobić cokolwiek poza czekaniem na ratunek? 


Prawdziwa LunaWhere stories live. Discover now