Sebastian

11.9K 444 10
                                    

Noc spędziłem w moim gabinecie. Całe szczęście była tutaj dość wygodna kanapa na której zazwyczaj siedzieli moi goście podczas luźniejszych spotkań. 

Przez większość czasu myślałem o tym co powiedział mi Diego. Fakt, że Connor podwoił patrole na granicy był kłopotliwy i niepokojący. Oczywiście mogłem się tego spodziewać po tym co odstawiłem. Sam postąpiłbym tak samo. Jednak jeszcze bardziej martwiło mnie to, że Cassandra również może być z tym jakoś powiązana. 

Znalezienie mate poza własnym stadem nie było częstą rzeczą. Zazwyczaj pary dobierały się w obrębie jednej watahy. Jednak jak to mówią co za dużo to nie zdrowo, zawsze warto wprowadzić nieco świeżej krwi do rodowodu. Dzięki temu kolejne pokolenia nie były ze sobą zbytnio spokrewnione, a taki stan rzeczy mógłby się na nich niekorzystnie odbić. Wiedział o tym każdy, dlatego sprowadzenie nowego wilka do stada, zwłaszcza jeżeli była to czyjaś mate nie było niczym szokującym czy zakazanym. Każda ze stron maiła oczywiście prawo głosu, nie jesteśmy przecież dzikusami. Co prawda prawo głosu nie oznaczało, że kobieta nawet pomimo sprzeciwu nie zostanie zabrana. Takie sytuacje się zdarzały, sam byłem gotowy to robić. Wiązało się to jednak z licznymi nieprzyjemnościami. Po pierwsze stado z którego pochodziła kobieta mogło stanąć w jej obronie lub spróbować ją odbić jeżeli została wykradziona. Po drugie nawiązanie romantycznej relacji z porwaną osobą wcale nie jest łatwe. Mężczyzna który zdecydował się na takie rozwiązanie musiał liczyć się z oporami ze strony partnerki. Początkowo często był odpychany i odrzucany co obojgu sprawiało dużo bólu. 

Własnie zdałem sobie sprawę jak dużo szczęścia miałem. Dzięki temu, że Cassandra przy świadkach zgodziła się odejść razem ze mną uniknęliśmy tego całego emocjonalnego szaleństwa. Mimo to Connor węszył na granicy. 

Przesypiam tylko dwie godziny. Dzięki temu, że jestem Alfą nie odczuwam dużego zmęczenia z powodu zarwanej nocy. Zerkam na zegarek, który wskazuje szóstą rano. Moja posiadłość zaczyna budzić się do życia. Jestem pewien, że po korytarzach zaczynają kręcić się już Omegi i przygotowywać wszystko na nadchodzący dzień. 

Będą mieli z nas niezły ubaw

Mój wilk jest niepocieszony i chyba wiem dlaczego. Podobnie jak wczoraj Diego wszyscy sądzą, że noc spędzam ze swoją mate. Widok mnie wychodzącego z gabinetu będzie dla wszystkich szokiem. Nie żeby ktoś ośmielił się to skomentować na głos. Jednak ukradkowe spojrzenia będą czymś nieuniknionym. 

Nie czekając, aż na korytarzach zrobi się jeszcze tłoczniej wychodzę z gabinetu. Oczywiście od razu wpadam na jedną z pokojówek.

- Alfo - mówi z szacunkiem i kłania się delikatnie 

- Dzień dobry - odpowiadam głośno i wyraźnie

Nie mam zamiaru się chować i przemykać niczym cień. To ja jestem panem tego miejsca, nikomu nie muszę się tłumaczyć.

No nie wiem, ja bym znalazł taką jedną. Śpi sobie teraz smacznie w naszym łóżku. 

No tak, Cassandra może być tutaj wyjątkiem. Wierzę jednak, że uda nam się odnaleźć wspólny język i wyznaczyć pewne zasady. Nasza relacja powinna opierać się na partnerstwie i zaufaniu. Tylko dzięki temu będziemy silni i szczęśliwi. 

Teraz jednak do głowy wpada mi coś innego. Jeżeli Cassandra się obudziła moja nieobecność mogła ją zaniepokoić. O tym nie pomyślałem. Rezygnuję z zamiaru zabrania z kuchni śniadania dla naszej dwójki i czym prędzej udaję się do mojej sypialni. Śniadanie może nam zostać dostarczone pod drzwi. Nawet bez mojego polecenia na pewno ktoś to zrobi. 

Ostrożnie uchylam drzwi do sypialni i wchodzę do środka. Całe szczęście dziewczyna nadal śpi. Leży w tej samej pozycji w jakiej ją zostawiłem wychodząc więc zakładam, że przespała całą noc i nawet nie zauważyła mojego zniknięcia. Nie będę się tłumaczyć, kamień spada mi z serca.

Siadam w jednym z foteli i patrzę na śpiącą Cassandrę. Ten widok jest tak uroczy, że chyba nigdy mi się nie znudzi. Postanawiam, że będę poświęcał przynajmniej godzinę dziennie na przyglądanie się jej.

To brzmi nieco dziwacznie, jeszcze pomyśli, że jesteśmy dziwakami. 

- I kto to mówi - mówię cicho - Ty za to chciałbyś cały czas ją przytulać. 

Przytulanie to zupełnie co innego obrusza się mój wilk przytulanie się jest słodkie, wpatrywanie dziwne

- Mam inne zdanie na ten temat - oznajmiam - A teraz bądź cicho, przeszkadzasz mi. 

- Cooo? 

Ostatnie zdanie wypowiadam chyba za głośno przez co tracę okazję do przyglądania się. Cassandra przeciąga się i siada na na łóżku. Przez chwilę rozgląda się dookoła zaskoczona. 

- Kochanie - mówię i podchodzę do niej - Co się stało? Wystraszyłem cię? 

- Czyli to nie był sen - mówi 

- Żaden sen - zapewniam ją - Jesteś tutaj i ja też.

- Myślałam, że to wszystko było tylko snem 

- Snem czy koszmarem? - pytam 

Dziewczyna patrzy na mnie onieśmielona. 

- W koszmarze byłbyś łysy i bezzębny 

Punkt dla niej za poczucie humoru. 

- W takim razie cieszę się, że moja fizyczna forma jest dla ciebie akceptowalna. 

Dziewczyna rumieni się w wbija wzrok w swoje ręce. 

- Jesteś przystojny, nigdy nie twierdziłam, że jest inaczej - mówi nadal nie patrząc mi w oczy

Jeżeli będzie mi tutaj wyjeżdżać z takimi tekstami kolejnej nocy już jej nie odpuszczę. 

Miałeś z nią porozmawiać przypomina mi mój wilk.

No tak, rozmowa. Czy aby na pewno to dobry pomysł kiedy nie jadło się jeszcze śniadania? 

Nie kombinuj, już ja wiem co ci chodzi po głowie. Masz nadzieję, że zaciągniesz ją do łóżka, a wypytywanie jej w tym nie pomoże. Najpierw obowiązki, potem przyjemności. Dlaczego ja to mówię? Zobacz co się ze mną stało, zamieniłem się w ciebie, nudnego, skoncentrowanego na pracy nudziarza. 

Mój wilk mamrocze jeszcze przez chwilę co staram się ignorować. 

- Jesteś bardzo głodna? - pytam

- Troszeczkę, a co? 

- Zanim zjemy śniadanie chciałbym zapytać cię o kilka rzeczy. To dla mnie bardzo ważne i może mieć wpływ na bezpieczeństwo naszej watahy.

Dziewczyna wygląda na zaniepokojoną. Czy ma ku temu jakiś powód? 

- O co chcesz zapytać?

- O ciebie i o twoją przeszłość. 


Prawdziwa LunaNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ