Tylko problem w tym, że któraś z tych teorii musiała być prawdziwa, skoro mama w ciągu dwudziestu minut przemieściła się spod domu Marii do domu Gabriela. Poczułam ukłucie niepokoju, bo oznaczało to, że coś przede mną ukrywała. Chyba w tamtej chwili już wiedziałam co, ale bez dowodu nie mogłam w to uwierzyć.

Siedziałam tak w bezruchu dobrą godzinę, aż usłyszałam trzaśnięcie drzwiami frontowymi a potem drzwiami samochodu. Mama zawsze zamykała drzwi zbyt gwałtownie, ale dopóki nie robiła tego w moim samochodzie, nie zwracałam na to uwagi. Teraz ten dźwięk był dla mnie impulsem do działania. Minionej nocy nie miałam na sobie wiele ubrań, więc pierwszym, co zrobiłam po zejściu na dół, było zdjęcie torebki z wieszaka i wysypanie całej zawartości na stół. Dokładnie przeszukałam wszystkie kieszonki, ale nie było w niej nic prócz tego, co sama tam umieściłam. No, może z wyjątkiem kilku zmiętych paragonów, które wrzucało tam moje nadpobudliwe drugie "ja", a potem podróżowałam z tymi śmieciami przez kolejne tygodnie.

Chciałam odetchnąć z ulgą, ale niepokój nie odpuszczał. Zaczęłam gwałtownie macać podszewkę, wyginając na wszystkie strony skórzany materiał. Po kilku minutach zrobiłam to powoli, bardziej uważnie i w końcu natrafiłam na coś, co sprawiło, że żołądek podszedł mi do gardła. Nie tego się spodziewałam, ale złamało mi to serce równie mocno. Szukałam jakiegoś mikrourządzenia szpiegowskiego, jak w filmach, a znalazłam... Pastylkę od Apple. Okrągłe, prymitywne urządzenie, w dodatku dość duże, wielkości monety. Było wsunięte za podszewkę przez kilka luźniejszych szwów.

Nie miałam pojęcia, od jak dawna z tym chodzę. Zawsze byłam pewna, że matka mi ufa, a ten jeden mały przedmiot roztrzaskał wszystko to, w co do tej pory wierzyłam. Czy miałam urządzenie namierzające za każdym razem, kiedy kłamałam jej, że jestem u koleżanki a byłam u Filipa? Czy wiedziała o wszystkich drobnych, nastoletnich kłamstewkach? Na samą myśl o tym, zrobiło mi się niedobrze. Nie chodziło o sam fakt, że wydały się te wszystkie drobne wybryki, bo nie miałabym nic przeciwko nawet wtedy, gdyby udzieliła mi reprymendy. Byłam rozczarowana i zraniona na myśl, że nawet teraz, w dorosłym życiu, mama próbowała mnie kontrolować.

Nie wiedziałam jeszcze, co zrobić z tym faktem, dlatego włożyłam AirTag na miejsce, aby nie zorientowała się, że gmerałam przy nim. Wyjęłam z szafy drugą torebkę, którą kiedyś chętnie nosiłam na co dzień. W jej wnętrzu nie znalazłam żadnego podejrzanego urządzenia, ale podszewka w jednej kieszonce była uszkodzona w podobny sposób. Postanowiłam przepakować do niej rzeczy i czekać, co się stanie. Marzyłam o tym, aby wylać z siebie cały żal i frustrację, urządzić prawdziwą awanturę, ale wiedziałam, że emocje w niczym nie pomogą. Musiałam sprawdzić, jak szybko AirTag przywędruje do nowej torebki i w tym czasie opracować plan, jak wyjaśnić z mamą tę sytuację. To była jedna z najdojrzalszych decyzji w moim życiu.

Wzdrygnęłam się, słysząc dźwięk telefonu. Zorientowałam się, że przez kilkadziesiąt minut siedziałam przy kuchennym stole i toczyłam w głowie rozmowy z samą sobą, wizualizując rozmaite scenariusze. Odruchowo odebrałam, nawet nie zerkając, kto dzwoni.

- Masz paskudny zwyczaj rozłączania się w bezczelny sposób! - Usłyszałam, kiedy tylko przyłożyłam telefon do ucha.

Maria wydawała się naprawdę sfrustrowana i nie dziwiłam się jej. Już po raz drugi dzisiejszego dnia przerwałam rozmowę bez słowa wyjaśnienia.

- Przepraszam - odpowiedziałam, naprawdę skruszona. - Po prostu tyle się dzieje...

- Wiem, rozumiem - odparła tym razem swoim standardowym wesołym głosem, a ja odetchnęłam z ulgą, że po tych wszystkich przygodach jeszcze nie ma mnie dosyć. - To jaki jest?

- Słucham?

- No wiesz, w łóżku - wyjaśniła, na co moją twarz zalał rumieniec.

- My nie... To znaczy... - mruknęłam, jąkając się bez ładu i składu.

NIEWINNYTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon