- Czyli teraz moja kolej? - śmieje się i sama zmienia się w wilka.

Pomimo, że zajmuje jej to więcej czasu niż mnie robi to sprawie i z wielką gracją. 

Przytulmy ją

Do tego nie trzeba mnie dwa razy namawiać. Podchodzę do Cassandy i ocieram się o nią bokiem. Dzięki temu nie tylko mam okazję poczuć ciepło jej ciała, ale również mieszam nasze zapachy. 

Dziewczyna nie pozostaje mi dłużna i sama zaczyna się o mnie ocierać. Po chwili jednak trąca mnie głową dając znak, że czas na gonitwę. 

Jak sobie życzysz kochanie. 

Puszczam się biegiem w głąb lasu. Cassandra podąża za mną.

Utrzymuję stałe, niezbyt szybkie tempo, w końcu to jeszcze nie wyścigi. Teraz chcę abyśmy biegli obok siebie jak równy z równym. 

Jest wspaniale. Wolność i radość które czuje są nie do opisania. 

Mkniemy obok siebie przez las. Cassandra wygląda niczym duch. Z dumą odnotowuję, że w swoim wilczym wcieleniu czuje się coraz pewniej. Miała to w sobie od zawsze, tą dzikość, wolność i siłę, tylko przez te głupie prawa Connora tłumiła to w sobie. Moim ciałem mimowolnie wstrząsa dreszcz gniewu kiedy o tym myślę. Ten człowiek zasługuje na powolną i bolesną śmierć. 

Cassanda wyczuwa, że coś się ze mną dzieje. Zatrzymuje się i przekrzywia łeb skomląc cicho. Martwi się. 

Chcąc rozpędzić jej obawy wydaję z siebie krótki radosny szczek, ona jednak się na to nie nabiera. Przymyka oczy i koncentruje się na przemianie. Po chwili z powrotem jest w swojej ludzkiej postaci. 

- Co się dzieje? - pyta zatroskanym lecz stanowczym głosem 

Wiedząc, że nie porozmawiamy kiedy nadal jestem wilkiem ja również się zmieniam. 

- Nic - mówię - Niechciane myśli, nie przejmuj się, to nic takiego. Biegniemy dalej? 

- Nie dopóki nie powiesz czego dotyczyły. Odczułam twoją złość niczym własną więc nie wmówisz mi,że to jakaś błahostka. 

- Connor - mówię i siadam na ziemi.

W ludzkiej postaci bez futra i z gołym tyłkiem to chyba niezbyt rozsądne. Zimno bijące od podłoża szybko daje mi się we znaki, ale je ignoruję. 

- Coś się stało? Chodzi o granicę? - pyta Cassandra 

Tak byłoby prościej. 

- Chodzi o wszystko - mówię - O mojego ojca, o ciebie, o to co ten człowiek robi. Nie mogę znieść tego, że chodzi sobie zadowolony. Marzę aby zapłacił za to co zrobił. Chciałem zapomnieć, zacząć nowe życie, ale chyba nie potrafię. To tkwi zbyt głęboko we mnie. Przepraszam Cassandro, popsułem nam wieczór. 

- Nie przepraszaj za swoje emocje - dziewczyna kuca u mojego boku - Masz do nich prawo. 

- Myślałem, że teraz kiedy mam ciebie, kiedy odnalazłem swoją mate zapomnę o przeszłości i ten ból zniknie. 

- Jednak tak się nie stało - kończy za mnie dziewczyna 

- Wybacz

- Nie mam ci czego wybaczać, nie zastąpię ci rodziców, moje pojawienie się nie zmieni przeszłości. 

- No własnie przeszłości, dla naszego dobra powinienem o niej zapomnieć i skupić się na budowaniu przyszłości. To mój obowiązek jako Alfy i twojego mate. Powinienem zapewnić ci bezpieczeństwo, całej mojej watasze. Rozgrzebując stare rany i zaogniając konflikty robię coś zgoła przeciwnego. 

- Mas prawo czuć złość - zapewnia mnie dziewczyna - Sama ją czułam po tym jak opowiedziałeś mi swoją historię. Connor okłamał tyle osób i sam doprowadził do konfliktu, który kosztował życia niewinne osoby. To on powinien czuć się winny, nie ty. 

- Teraz doszła jeszcze złość z twojego powodu - wyznaję - Tłamsił cię, odmówił ci wolności jaką daje przemiana. Zagonił do pracy na kuchni i zaplanował życie. 

- To bardziej dzieło Luny - mówi - Proszę nie dodawaj sobie cierpienia z mojego powodu. Teraz jestem tutaj razem z tobą i tylko to się dla mnie liczy. Mogę zapomnieć o swojej przeszłości i spojrzeć z nadzieją w przyszłość. Czy spróbujesz zrobić to razem ze mną? 

Cassandra stawia przede mną duże wyzwanie. 

- Nie wiem czy temu podołam - mówię 

- Skoro ja podołałam zaplanowaniu przyjęcia to sądzę, że tobie również się uda.

Dziewczyna uśmiecha się i z czułością głaszcze mnie po policzku. 

- Marzniesz - zauważam kiedy wstrząsa nią delikatny dreszcz 

- To nic 

- Jeszcze się rozchorujesz. Wracamy do postaci wilków, bez dyskusji.

- Jak rozkażesz Alfo, jednak tym razem nie dawaj mi taryfy ulgowej. A właściwie to spróbuj mnie złapać. 

Casandra zmienia się w wilka i ucieka. Tak chcesz się bawić? Nie ma sprawy, podejmuję wyzwanie. Wstaje i ruszam za nią. Pójdę za nią wszędzie. 


Prawdziwa LunaWhere stories live. Discover now