Rozdział 24

710 36 0
                                    

Lyra

Cała chodzę w środku. Banda idiotów a nie ludzi siedzą w tej radzie. Jedynym zaskoczeniem był mój tato. Wstawił się za mną. Znów poczułam się jakby wierzył we mnie. Właśnie poczułam się a prawda jest taka, że gardzi mną. Ludzie z rady patrzą jednen na drugiego a mnie szlak jasny za chwilę trafi. Czuję obok siebie obecność Jeremy'ego. Objął mnie w pasie i pocałował mnie w głowę. Od razu zrobiło mi się lepiej. W dalszym ciągu nie wiem jak on może tak na mnie działać. Odwróciłam się do niego aby móc spojrzeć w jego oczy. Uśmiechał się jedynie do mnie, dodając mi przy tym otuchy.

- Wszystko będzie dobrze.

- Nienawidzą mnie, nie wiem czy pomogą.

- Nie wszyscy ciebie nienawidzą, dla niektórych tutaj obecnych jesteś bardzo ważna.

- Jeremy!

- Chodzi mi o to, że zazdroszczą tobą. Jesteś kobietą a potrafisz więcej niż nie jeden facet. Boją się, że wszystko się może zmienić.

- Tylko, że ja mam w tej chwili w dupie władzę. Liczy się jedynie Alaric. A za chwilę musimy wylatywać, jeżeli mamy zdążyć przed Gilmarem.

- Możemy w takim razie oboje już lecieć.

- I co w dwójkę zrobimy? Zresztą ty nawet nie musisz się w jakikolwiek sposób narażać.

- Ej no... - złapał moja twarz w swoje ręce, gładząc przy tym moje policzki. - Nawet tak nie mów. Jesteśmy w tym razem. Z resztą mój ojciec, Kevin i Bruno już polecieli, będziemy w piątkę.

- Jeremy, ale...

- Ciii...

Jego usta znalazły się na moich. Delikatny pocałunek, który miał za zadanie dodać mi wsparcia. Nie zamierza odpuścić. A ja nie wiem czy chcę aby odpuszczał. Wiem, że to nie wyjdzie, ale teraz jego obecność przy mnie, dużo mi daje. Oderwaliśmy się od siebie i chwilę patrzyliśmy sobie w oczy.

- Pocałowałeś mnie publicznie.

- A co w tym złego? - Uniósł jedną brew do góry, nie rozumiejąc o co mi chodzi.

- O to, że wystawiłam cię dzisiaj a ty mnie całujesz na oczach ich wszystkich.

- Lyra w dupie mam ich opinie. Niech sobie myślą co chcą a ty wiesz, że chcę to rozegrać ale na naszych zasadach a nie na zasadach, które przedstawił mi Elijah.

Uśmiechnęłam się jedynie do niego a jego usta znowu musnęły moje czoło. Przyjemne ciepło rozeszło się po moim ciele. Jego obecność działa na mnie jak najlepszy środek na uspokojenie.

- Elijahu pomożemy tobie i twojej rodzinie. Lyra jaki masz plan?

Przedstawiciel z naszego stanu odpowiedział w imieniu wszystkich. No to przyjemnej tyle, że nie zostawia nas.

- Potrzebujemy jedynie trochę waszych ludzi. My w trójkę polecimy helikopterem aby zdążyć jeszcze przed nimi. W razie czego potrzebuje waszych ludzi aby byli w gotowości. Nie jestem pewna czy Gilmar nie przyszykował się na taką sytuacje. Plan z pozoru jest prosty. Wszystko ma odbyć się przed lotniskiem czyli chcą wywieść Alarica. Nie mamy tam nikogo aby wyprowadził Alarica dlatego musimy szybko go odbić.

Księżniczka mroku (Lyra Da silva) (+18) ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now