Rozdział 13

946 42 0
                                    

Jeremy

Wkurwiły mnie dwie rzeczy. Pierwsza z nich była Lyra i to jak całowała tego Bruno. Nie wiem dlaczego ale czułem zazdrość. Ogromną zazdrość, że jej usta dotykają jego ust. Nie mam pojęcia dlaczego tak czułem ale chcę mieć ją dla siebie. Kolejna rzecz, która wkurwiła mnie i to chyba jeszcze bardziej od tej pierwszej był Elijah. Ładną mi kurwa ściemnił bajeczkę, że jestem po to aby jego córka miała to czego chce. Odciął ją od wszystkiego i dlatego, że została zaatakowana? Rozumiem boi się o córkę ale co jakby miał syna w wieku Lyry to nie bałby się mu przekazać władzy? Były inne warunki naszej umowy. I z pewnością nie mam zamiaru ograniczać Lyry. Jak można raptownie zabronić komuś żyć? 

Powiedziałem Lyrze, że ja mam jej ludzi bo jest to prawda. Elijah mi ich przekazał abym odpowiednio się nimi zaczął zajmować. Może głupio zabrzmię w tej chwili ale chyba Lyra nie zrobi niczego co zaszkodziłoby jej. Nie jest głupia i sama doskonale wie jaką ma granice.

Chciałbym się z nią dogadać. Chciałbym dojść z nią do pewnego porozumienia i zacząć tworzyć coś na co i tak nie mamy wpływu. Nie chcę stabilizacji to czego chce? Nie można być cały czas samemu. A to jak powiedziała mi, że nie potrafię dać jej tego czego pragnie, zakuło mnie coś w sercu. Nie wiem czemu ale pragnę dać jej wszystko to czego potrzebuje. Wrzuciłem kierunek i zjechałem na pobocze.

- Co ty robisz?

- Daje ci to czego potrzebujesz.

Sprowadziłem tu swój samochód bo wiem, że już tutaj zostanę. Nikomu ale to nikomu nawet kurwa Kevinowi nie dałem go prowadzić. To jest moje oczko w głowie, które jest tylko moje. I nie wiem jakim cudem sam daje jej tą możliwość. Tym bardziej, że wiem iż nie powinna prowadzić jeszcze samochodu. Chyba padłem na rozum. Spojrzałem na nią była zdziwiona, w szoku? Sam jestem w szoku.

- Wysiadaj!

Obszedłem samochód dookoła a Lyra w dalszej chwili tkwiła w tym samym punkcie

- Moja oferta ma ograniczony czas. - Spojrzała na mnie i chyba chciała zobaczyć w nich akceptację? Z resztą dałem jej tą akceptację.

Wyszła z samochodu i stanęła obok niego, patrząc mi w oczy.

- Nie mogę jeszcze prowadzić.

- Nic ci nie będzie. No chyba, że nie chcesz ale drugi raz taka propozycja może się nie powtórzyć. Nikomu nie daje prowadzić tego samochodu.

Nie spuszczała ze mnie swojego wzroku a ja nie wiem co ona myśli. A tak bardzo chciałbym wiedzieć.

- Dlaczego?

- Ale co?

- Dlaczego więc dajesz mi poprowadzić go?

- Lyra nie wiem bo chciałaś? Jeżeli nie chcesz to nie. - Odwróciłem się o zacząłem iść w stronę kierowcy. Lyra minęła mnie i weszła pierwsza. Za to ja zrobiłem nawrotkę i usiadłem na miejscu pasarzera. - Tylko nie zabij nas.

- Postaram się! - Na jej buzi gościł szczery uśmiech, w którym zakochałem się tak bardzo. Boże mógłbym oglądać go cały czas. Nie był on jakiś wymuszony, był po prostu szczery. - Trzymaj się mocno!

Ruszyła z piskiem opon na co mój żołądek podszedł do gardła. Lubię szybką jazdę ale tylko wtedy kiedy to ja prowadzę. Jadąc z nią przypomniały mi się wszystkie modlitwy. Nigdy za szczególnie nie byłem wierzący no bo w co tu wierzyć? Ale teraz wierzę czy nie to nie ma znaczenia tylko się modlę. Boże pierwszy i ostatni raz dałem komuś taką kontrolę.

Księżniczka mroku (Lyra Da silva) (+18) ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now