Rozdział 12

813 41 3
                                    

Lyra

Zajechałam pod dom i od razu skierowałam się do gabinetu ojca. Nie pukałam tylko od razu weszłam tam. Ojciec nie był sam. Był jeszcze Bruno i Jeremy. Idealnie! Każde spojrzenie mężczyzn utkwiło we mnie. Patrzyliśmy się na mnie jak na jakiś przedmiot w sklepie. Kurwa ducha zobaczyli czy o chuj im chodzi?

- Lyra co tu robisz? - Stanowczym głosem zapytał się ojciec.

- Co ja robię? Jakim kurwa prawem wtrącasz się do mojego klubu? - Zrobiłam krok do przodu. Później kolejny i kolejny aż stanęłam na przeciwko ojca. Dzieliło nas jedynie biurko. - Co klub też chcesz mi odebrać?

- Co ty robiłaś w klubie!? - Ojciec krzyknął tak jakbym była małą dziewczynką, która narozrabiała. Niestety nie jestem ani małą dziewczynką, a tym bardziej bojącą się krzyku ojca.

- To nie jest odpowiedź na moje pytanie. Gdzie są ochroniarze z tej nocy.

- Ponoszą swoją karę.

- Pytam się kurwa gdzie?! Nie masz prawa odcinać mnie od wszystkiego. To jest mój klub, moi ludzie i do chuja jasnego to mają być moje kary.

- Uspokój się i nie podnoś głosu!

- Bo co? Zabijesz mnie?

Kątem oka widzę jak Bruno i Jeremy spojrzeli na siebie. Co kurwa dwóch rycerzy w lśniącej zbroi mi się trafiło? Gotowi są stanąć w mojej obronie za wszelką cenę? Pfff... jeden jak i drugi może mnie co najwyżej w dupe pocałować.

Ojciec oparł się fotel i głośno wpuścił powietrze z płuc.

- Lyra a ty nie możesz choć raz się posłuchać?

- Nie zrobisz ze mnie niewinnej i bezbronnej. Nie pozwolę od tak odciągnąć się na boczny tor.

- Kurwa Lyra prawie cię straciłem. - Ojciec podniósł się i pięścią uderzył o biurko. Co on myśli, że przestraszę się troszeczkę chałasu? - Daj sobie czas aby twój organizm doszedł do siebie.

- A później co? Może w końcu Wyjaśnisz mi swój zajebisty plan?

- Później, jesteśmy zajęci, mamy dużo pracy.

- W takim razie posiedzę z wami.

Odwróciłam się tyłem i usiadłam obok Jeremiego. Założy nogę na nogę i skrzyżowałam ręce na piersi.

- Lyra wyjdź! - Krzyknął Ojciec.

- Zmuś mnie do tego!

Ojciec jeszcze raz uderzył pięścią w biurko po czym wyszedł z gabinetu trzaskając drzwiami. Jeremy położył swoją rękę na swoich ustach nie ukrywając swojego rozbawienia. Popatrzyłam się na niego ale dalej sobie nic z tego nie robił.

- Co cię tak bardzo bawi?

- Dobrze, że wracasz do formy. - Zabrał rękę z ust i obdarzył mnie jednym tym swoim uśmiechem. Na co moje serce zabiło bardziej. Jak szybko dziwne uczucie pojawiło się przy mnie tak szybko je odepchnęłam.

- Też się cieszę, że wracam do formy, meżusiu! - Zrobiłam nacisk na ostatnie moje słowo. Jeremy momentalnie spoważniał. - Już nie jest Ci do śmiechu?

Księżniczka mroku (Lyra Da silva) (+18) ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now