Jacob Black - Tylko to chciałem usłyszeć

318 10 1
                                    

Nie byłam przyzwyczajona do chłodu, który stale otaczał Forks, ale dzisiaj było wyjątkowo zimno. Nie ważne ile nałożyłam na siebie warstw to i tak ciężko znosiłam dzisiejszą pogodę. Właśnie gdy owijałam mocniej szalik, aby zatrzymać jak najwięcej ciepła, podbiegła do mnie Alice. Znałam sekret jej rodziny, jednak to nie powstrzymało naszej więzi. Nawet jeśli moim najlepszym przyjacielem był Jacob, który również stał się ich wrogiem, ponieważ był wilkołakiem. No cóż, tylko ja potrafiłam sobie tak dobierać przyjaciół.

- Y/N musisz dzisiaj do nas wpaść! Zrobimy kolejny dziewczęcy wieczór i .. - uwielbiałam jej entuzjazm całym sercem, ale musiałam ją zatrzymać zanim sama mnie zaniesie do swojego domu. Byłam już umówiona z Jacobem, którego przez ostatnie dni trochę zaniedbałam na rzecz rodziny wampirów. Tęskniłam za nim, a co więcej już od dłuższego czasu moje uczucia wobec niego wykraczały poza sferę przyjaźni.

- Możemy to przełożyć na inny dzień? Już obiecałam Jacobowi.. - jej mina wyrażała tak ogromny smutek, że naprawdę ciężko było mi odmówić. W dodatku jej złote oczy hipnotyzowały, co wzmacniało jej próby przekonania mnie. 

- Proszę Y/N, nie daj się prosić. Jacob ma cię cały czas przy sobie, a jeden dzień nie zrobi mu różnicy - błagała, a nawet jeśli była wampirem to wyglądała jakby miała się rozpłakać. Było mi głupio tak wystawiać mojego przyjaciela, natomiast pod wpływem chwili uległam namowom Alice. Zostało tylko powiedzieć to Jacobowi. 

***

- Dlaczego zawsze wybierasz tych krwiopijców zamiast mnie? - powiedzmy, że reakcja Jacoba była trochę bardziej zdenerwowana niż się spodziewałam. Miał prawo się zdenerwować, jednak nie sądziłam, że obrażanie Cullenów jest tutaj potrzebne.

- Jake naprawdę próbowałam odmówić, ale ..

- Ale tak bardzo wolałaś spędzić czas z nimi, że na mnie już nie zwracasz uwagi. Rozumiem, że oprócz mnie masz innych znajomych, ale dlaczego nigdy już dla mnie nie masz czasu? Cullenowie tak bardzo wyprali ci mózg? - zapytał z żalem, a w jego czach rozbłysła złość. Nie pamiętam, aby kiedyś wyglądał na tak wkurzonego, jednak ja również czułam się zdenerwowana. Nie zachowałam się w porządku to fakt, natomiast nie mogłam mu pozwolić obrażać innych za mój błąd.

- Nie mów tak o nich i nie podoba mi się, że ciągle ich obrażasz. Nie są źli i może faktycznie za mało ostatnio spędzałam z tobą czas, ale to nie znaczy, że pozwolę ci ich tak traktować - odparłam, a on pokręcił głową z drwiącym uśmieszkiem.

- A to jak traktują mnie jakbym był psem jest według ciebie w porządku? - zapytał jadowitym tonem, zbliżając się do mnie. Zauważyłam jak drży, co zwiastowało jego zbliżającą się przemianę. Próbował się kontrolować przy mnie, za to widziałam, że jest mu dosyć ciężko.

- Nie, ale..

- Ciągle próbujesz ich usprawiedliwiać, więc skoro wybierasz ich to nie mam tu czego szukać. Nawet pewnie nie będzie cię obchodził fakt, że jestem w tobie zakochany, bo tak bardzo jesteś skupiona na krwiopijcach. Nie będę ci w takim razie więcej przeszkadzał - powiedział, a w jego tonie była zauważalna złość. Przez ułamek sekundy widziałam jak bardzo jest zraniony, co spowodowało, że żałowałam swoich wcześniejszych słów. Tak bardzo ulegałam namowom Alice, że nie zwracałam uwagi na uczucia Jacoba. W dodatku teraz uświadomił mi, że przez cały ten czas podzielał moje uczucia. 

- Jake czekaj, proszę! - zawołałam, próbując go zatrzymać. Niestety bezskutecznie.

- Wszystko jest jasne Y/N - odparł, a następnie wyszedł. Jestem pewna, że później się przemienił, abym nie mogła go dogonić. Moje oczy napełniły się łzami, jednak sama byłam sobie winna. Za bardzo skupiałam się na jednej stronie, aby dostrzec jak ranię najważniejszą dla mnie osobę. Teraz przez mój błąd mogłam go stracić. Musiałam to naprawić, tylko byłam przekonana, że przez długi czas nie będzie chciał mieć ze mną styczności. Odwołałam spotkanie z Alice i wytłumaczyłam jej wszystko. Przepraszała mnie za to co się stało, ale winna całej sytuacji byłam ja. Próbowałam dodzwonić się do Jacoba, jednak na darmo. Nie odbierał ode mnie telefonów, a jego ojciec dał mi jasno do zrozumienia, że nie mam czego szukać. Jacob ciągle ignorował moje wiadomości, aż w końcu postanowił odpisać.

Ja: Jake proszę, chcę porozmawiać. 

Jacob: Dlaczego nie przestaniesz marnować swojego czasu na mnie zamiast zająć się swoimi kochanymi wampirami?

Ja: Wiem, że postąpiłam źle i przepraszam, ale proszę daj mi drugą szansę. Czy możesz do mnie wpaść, aby pogadać?

Jacob: Będę za 10 minut.

Westchnęłam, odkładając telefon na bok. Nie miałam nawet siły ogarnąć swojego wyglądu, ponieważ czułam się źle. Moje włosy były potargane, a pod oczami znajdowały się widoczne cienie, ponieważ nie potrafiłam od kilku dni zasnąć. Każdą moją myśl od ostatniego spotkania wypełniał Jacob. Nagle usłyszałam szelest, a przez otwarte okno wskoczył Jake. Nie miał na sobie koszulki, co chwilowo zawiesiło mój wzrok na nim. To nie był dobry moment na wgapianie się w niego, a jego kaszel w końcu wyrwał mnie z rozmyślań.

- Chciałaś porozmawiać - powiedział chłodnym tonem, za to nie miał w sobie emocji. Jedynie pusta obojętność, która bardziej odbierała mi nadzieję, że może być lepiej. Wpatrywałam się w jego oczy i jestem pewna, że zauważył jak wyglądam, ponieważ przez chwilę zmarszczył brwi w zdziwieniu.

- Jake tak bardzo cię przepraszam - próbował coś powiedzieć, ale machnięciem ręki mu przerwałam - Po prostu mnie wysłuchaj, a potem możesz odejść jeśli chcesz. Zrozumiem. Zależy mi, abyś wiedział jak bardzo żałuję tego jak cię potraktowałam. Powinnam umieć rozdzielać swój czas pomiędzy tobą a Cullenami. Nie sądziłam, że to wymknie się tak bardzo spod kontroli. Nie zauważyłam tego jak bardzo cię zraniłam, a teraz mnie nienawidzisz - pod koniec moich słów moje ciało ogarnął szloch. Nie potrafiłam powiedzieć nic więcej, a po chwili poczułam ciepłe ramiona otaczające mnie. Wtuliłam się w jego objęcia, a przez jakiś czas oboje milczeliśmy. 

- Nie nienawidzę cię, po prostu myślałem, że nic dla ciebie nie znaczę - wymamrotał w moje włosy, a ja delikatnie się odsunęłam. 

- Znaczysz i to bardzo wiele. Kocham cię, ale zrozumiem jeśli nie.. - przerwał mi głębokim pocałunkiem, co mnie chwilowo zszokowało. Dało mi to nadzieję, że może być w stanie mi wybaczyć. Nawet nie zorientowałam się, kiedy znaleźliśmy się na moim łóżku, a on był na mnie. Rozchyliłam usta, a jego język stoczył zwycięską bitwę z moim. Czułam jak jego dłonie wędrują po moim ciele, a w momencie gdy zabrakło nam powietrza, odsunął się. 

- Tylko to chciałem usłyszeć - powiedział z uśmiechem, zachowując minimalną odległość między nami. Jego bliskość sprawiała, że czułam się bezpiecznie. Tylko to jak teraz byliśmy wtopieni we własne objęcia miało dla mnie znaczenie. 


Zmierzch - Preferencje i One-Shoty.Where stories live. Discover now