Jasper Hale - Impreza i alkohol

404 19 7
                                    

Nigdy nie byłam fanką imprez, ale muszę przyznać, że chciałam wyrwać się ze żmudnej codzienności. Prawdopodobnie tylko dlatego, zgodziłam się pójść na urodziny Mike'a, co wkrótce stało się fatalnym pomysłem. 

- Chcesz, abym cię podwiózł? - zapytał mnie Mike, którego nachalne prośby o randkę zaczynały mnie powoli irytować. Odwracając głowę, starałam się namierzyć wzrokiem Cullenów, którzy siedzieli przy swoim codziennym stole, a mój wzrok skupił się na blondynie. Jasper jak zwykle wyglądał nienagannie, a jego oczy przesunęły się po chwili na mnie, przez co się zarumieniłam. Pstryknięcie palcami odwróciło znowu moją uwagę.

- Ziemia do Y/N - machał ręką, którą miałam ochotę odepchnąć, jednak na szczęście szybko ją zabrał.

- A tak wybacz zamyśliłam się, ale odpowiadając na twoje pytanie, dam radę sama przyjechać - odparłam najmilszym tonem na jaki było mnie stać. Jego twarz rozjaśniła się w podekscytowaniu, a wzrok jaki skupił na mojej klatce piersiowej, zaczął sprawiać, że czułam się niekomfortowo. Miałam wrażenie, że słyszę za sobą śmiech Emmetta oraz ponaglający głos Alice, a kiedy dyskretnie się odwróciłam, zauważyłam zmarszczoną w złości twarz Jaspera. Nie miałam pojęcia o co chodzi, a także nie mieli jak z tak dużej odległości usłyszeć naszej rozmowy. Pewnie znowu o coś się przekomarzali. Znałam ich rodzinę, ponieważ często mieliśmy lekcję, a z Rosalie dogadywałam się najlepiej. Wiedziała o moim zadurzeniu w jej bracie i czasami była podirytowana moją tchórzliwością w jego obecności. We wszystkich Cullenach było coś fascynującego, zawsze wyglądali nieskazitelnie, a ich oczy wydawały się czasem złote. To dosyć dziwne, że każdy z nich nosił soczewki, biorąc pod uwagę, że byli adoptowani, więc nie mogli mieć wady wzroku genetycznie. Zawsze jak odwiedzałam Rosalie, Jasper był w pobliżu, natomiast rzadko angażowaliśmy się w dłuższą rozmowę. Wydawał się bardzo inteligentny i dziwnym trafem, zawsze był obok, gdy czułam się źle, a nic nikomu nie mówiłam. Dokładnie tak jakby potrafi wyczuć moje emocje.

Kiedy byłam w garażu Cullenów, aby porozmawiać o imprezie z Rose, widziałam w pobliżu Jaspera, który jak gdyby nic polerował swój motor. Nie wiem czy nas słyszał, za to co jakiś czas spoglądał w naszą stronę. 

- Czy będzie tam alkohol? - spytała Rosalie naprawiając swoje auto, a ja zastanowiłam się przez chwilę.

- Raczej tak, a coś w tym złego? - na moje pytanie spoważniała, a jej oczy rozszerzyły się w niebezpiecznym wyrazie twarzy, który nie wydawał się zupełnie ludzki. 

- Bądź ostrożna, na takich imprezach nie wszyscy są dobrymi ludźmi, a przede wszystkim pilnuj, aby nikt ci niczego nie dosypał - poradziła ostrzegawczo, a ja pokiwałam głową lekko zdezorientowana. 

- Dlaczego myślisz, że ktokolwiek będzie chciał mi coś zrobić? - zapytałam, a zanim zdążyła się odezwać, usłyszałam głos, który należał do samego Jaspera. Miałam rację myśląc, że może nas podsłuchiwać. 

- Y/N nie chce się wtrącać, ale Rose ma rację. Proszę uważaj na siebie i nie ufaj nikomu, kto będzie wydawał się podejrzany - powiedział stojąc blisko mnie. Nawet nie zauważyłam kiedy tak blisko podszedł. Moje serce znacznie przyspieszyło, a kątem oka dostrzegłam jak Rosalie delikatnie się uśmiecha. Wydało mi się to dziwne, ponieważ nie mogła tego usłyszeć. Oczy Jaspera miały w sobie kolor płynnego złota, który był tak przyciągający, że dopiero drobny kaszel ze strony blondynki, przerwał panującą ciszę. Jasper również jakby zahipnotyzowany, odwrócił się i z powrotem zaczął czyścić swój pojazd. Po jakimś czasie pojechałam do domu, aby się przygotować. 

***

Kiedy znalazłam się w domu Mike'a, zauważyłam jak wszyscy wydają się świetnie bawić. Z jednej strony czułam się lekko niekomfortowo, ale po rozmowie z Jessicą, postanowiłam się wyluzować. Wszędzie wokół ludzie tańczyli, a alkoholu wcale nie brakowało. Straciłam rachubę po kilku kieliszkach i czułam jakby pokój wirował. Nie myślałam nad problemami, a rzeczywistość stała się znacznie przyjemniejsza. Nawet zapomniałam o chęci ucieczki, w momencie jak Mike do mnie podszedł. 

Zmierzch - Preferencje i One-Shoty.Where stories live. Discover now