Pogodzicie się

566 20 0
                                    

Edward Cullen:

Od 2 dni siedziałaś zamknięta w domu próbując pomyśleć nad ostatnią sytuacją. Zamknęłaś swoje okno, aby dać do zrozumienia Edwardowi, że nie życzysz sobie jego wizyty. Alice ciągle dzwoniła, jednak nie odbierałaś od nikogo żadnych połączeń. Wiedziałaś, że jej brat chciał cię jedynie chronić, ale nie mogłaś pozwolić na to, aby kontrolował z kim się widzisz. Jednak po dłuższych rozmyślaniach doszłaś do wniosku, że mogłaś przesadzić ze swoją reakcją. W końcu otworzyłaś okno czekając na rozmowę z nim.

- Edwardzie i tak wiem, że tam jesteś. - wyszeptałaś czekając aż się pokaże. Sekundę później stanął przed tobą, a jego widok doprowadził cię prawie do łez. Pod oczami znajdowały się ciemne cienie wskazujące na jego zmęczenie. Zdecydowanie nie polował w ostatnim czasie, ponieważ jego oczy były ciemne. Westchnęłaś na widok Edwarda w takim stanie. Nie podszedł bliżej obawiając się twojej reakcji, jednak widać było, że ledwo powstrzymuje się od wzięcia ciebie w ramiona.

- Edwardzie przepraszam, że tak zareagowałam, ale..

- Nie Y/N, to ja powinienem przeprosić. Wiem, że jestem nadopiekuńczy, ale myśl, że mogę cię stracić jest straszna. Jesteś dla mnie wszystkim i zrobiłbym wszystko, aby cię chronić. Nie mogę cię powstrzymać przed widzeniem wilkołaków, jednak przynajmniej chciałbym cię zawozić oraz odbierać z granicy traktatu. To znaczy jeśli dalej mnie chcesz. - ostatnią część wyszeptał z bólem w głosie, na co twoje serce mocniej zabiło. 

- Oczywiście, że cię chcę i nic by tego nie zmieniło. Czyli pozwolisz mi odwiedzać przyjaciół w La Push? - zapytałaś z nadzieją, a jego oczy miały w sobie ten dawny błysk, który kochałaś.

- Tak, ale mam kilka warunków. - zaśmiał się, jednak dla ciebie miało znaczenie tylko to, że dotarliście do wspólnego kompromisu. W jednej chwili znalazł się z tobą w swoich ramionach.

Jasper Hale:

Od waszej kłótni minęło kilka godzin, a ty próbowałaś uporać się ze swoimi emocjami. Przewracałaś się z boku na bok w nocy, a reszta rodziny przez zmysły wampirów cię słyszała. Zapewniałaś każdego, że wszystko jest w porządku, ale tłumiłaś bardziej w sobie to co czujesz. Zrozumiałaś, że Jasper mógł mieć trochę racji, a także, że nie chciał w ogóle na ciebie naciskać. Był niepewny co do twojego zaufania oraz wcale mu się nie dziwiłaś. Wiedziałaś, że nie możesz tego tak zostawić. Wstałaś z łóżka po czym zapukałaś do jego drzwi. Potrafił cię wyczuć, więc doskonale wiedział kto stoi za drzwiami. Po chwili otworzył drzwi odsuwając się, żebyś mogła wejść. Jasper stał cały czas blisko ściany, a ty usiadłaś na jego łóżku bawiąc się ze zdenerwowania swoimi dłońmi.

- Jasper tak mi przykro. - wyjąkałaś, a łza spłynęła po twoim policzku. Czuł twoje zdenerwowanie przez co uważnie cię obserwował. Podszedł do ciebie bliżej po czym klęknął. Następnie otarł cicho twoje łzy oraz pocałował w czoło.

- Kocham cię Y/N i boli mnie widok ciebie w takim stanie. Chciałbym, żebyś mi tylko zaufała. - szepnął, a jego bursztynowe oczy wydawały się zmartwione. Po twojej twarzy spłynęło więcej łez, a po chwili postanowiłaś się przed nim otworzyć. Opowiedziałaś mu o swoich problemach zapewniając, że ufasz mu całkowicie tylko chciałaś sama to przemyśleć. Po tym jak skończyłaś mówić, Jasper przyciągnął cię do swojej klatki piersiowej mówiąc ile dla niego znaczysz. 

Emmett Cullen:

Próbowałaś wymyśleć sposób w jaki Emmett mógłby ci wybaczyć całą sytuację. Poczułaś się tak głupio oskarżając go o zdradę z Rosalie, która była dla ciebie jak siostra. Zwłaszcza, że planowali twoją niespodziankę, a ty wszystko zepsułaś. Poszłaś do garażu widząc jak naprawiał swój samochód. Nawet na ciebie nie spojrzał oraz zignorował twoją obecność.

Zmierzch - Preferencje i One-Shoty.Where stories live. Discover now