Rozdział 21

5K 292 8
                                    

Skrzywiłam się nieznacznie na słowa James'a, jednak chwilę później przywołałam się do porządku, nie chcąc wzbudzać jakichkolwiek podejrzeń.

- Czego chciał? - spytałam sztywno.

- Wraca za 4 dni. Chciał się spotkać i coś obgadać.

Zmarszczyłam brwi i zagryzłam lekko dolną wargę. Pierwsze co przyszło mi do głowy, to to, że pewnie wyjechał żeby się rozerwać, co w jego przypadku oznaczało ciągłe imprezy i branie panienek na jedną noc.

- Powiedział gdzie był?

James spojrzał na mnie pytająco i przytulił mnie mocniej do siebie.

- Mówił, że wszystko mi wyjaśni, kiedy się spotkamy. Podobno Will też ma być. Coś się stało?

Wciągnęłam jego zapach i ponownie westchnęłam pragnąc by ten niespodziewany nieznośny ucisk w sercu zniknął.

- Czemu chce się spotkać tylko z wami? Co ze mną i Maddie?

James spojrzał na mnie ciepło. Jego oczy zdawały się być czarne, co zawsze kojarzyło mi się z oczkami małego szczeniaczka.

- Może jakieś męskie sprawy, sama rozumiesz..

Zmusiłam się by się uśmiechnąć i pokiwać głową. Chcąc zmienić temat, skupiłam się na szkole.

- Czy ktoś mówił kiedy mamy wrócić do szkoły?

James westchnął, pocierając kark w charakterystyczny dla siebie sposób. Widać było, że też jeszcze do końca nie dotarły do niego wydarzenia z dzisiejszego dnia.

- Nie i podejrzewam, że to nie był jednorazowy atak. Obawiam się, że to nie koniec, a wręcz przeciwnie.

Spojrzałam na niego smutnym wzrokiem. Wiedziałam, że dla większości to był szok. Nie chciałam wojny, a już na pewno nie kosztem niewinnych ludzi, zarówno wampirów jak i śmiertelników.

- Czy komuś coś się stało? Co z Maddie i Will'em? Charlotte była wtedy w szkole? - te i tysiące innych pytań kłębiły mi się w głowie.

- Hej, spokojnie. Z tego co wiem Will i Maddie są cali. Odnieśli lekkie obrażenia z powodu szkła i gruzu, ale nic poza tym. Co do Charlotte, nie jestem pewny, nie widziałem jej wtedy w szkole. Możliwe, że jest teraz w domu i nie ma o niczym pojęcia.

Odetchnęłam z ulgą, pomału doprowadzając swoje serce do normalnego stanu. Chciałam spytać jeszcze o parę innych rzeczy, lecz ostatecznie zrezygnowałam i postanowiłam kontynuować wdychanie zapachu James'a.

***

Następnego dnia wszyscy uczniowie dostali komunikat, głoszący, iż mimo prac remontowych będziemy musieli przychodzić do szkoły. Nie byłam zbytnio zadowolona, ale powiedzmy sobie szczerze - gdybyśmy mieli przyjść po całkowitym remoncie, mielibyśmy co najmniej półtora miesiąca wolnego. Termin powrotu nie był jeszcze dokładnie ustalony, ale przewidywano, iż wrócimy tam jeszcze w tym tygodniu.

Podczas tych paru dni zdążyłam zobaczyć się z każdym z moich przyjaciół, jednak nastrój żadnego z nas nie odzwierciedlał wyjątkowo słonecznej pogody, panującej w Seattle. Często też myślałam o Charlotte i choć minęło sporo czasu, nadal nie znalazłam przyczyny jej zachowania.

Podeszłam do ściany, na której wisiały nasze wspólne zdjęcia i przywoływałam wspomnienia z nimi związane. Zatrzymałam się przy najnowszym z tegorocznych wakacji i delikatnie przejechałam palcami po szkle. Nie wiem, kiedy łzy napłynęły mi do oczu. Czułam się, jakby ktoś rozdrapał świeżą ranę w moim sercu. Zalewało mnie ciepło, lecz bynajmniej nie szczęścia. To było coś jakby krew wlewała się do mojego organizmu, obmywając każdy narząd. Ruszyłam do łazienki, by przemyć twarz wodą i trochę się uspokoić. Gdy jednak to nie pomogło, spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Moje oczy nabrały intensywnie czerwoną barwę. W tym momencie gniew mieszał się ze smutkiem. Czułam jak krew przyspiesza i buzuje w moich żyłach. Korzystając z później pory, otworzyłam okno. Wyskoczywszy, pognałam w stronę lasu, gdzie wiele wampirów wybierało się na polowanie. Biegłam tak szybko, iż nogi prawie nie dotykały podłoża. Moje kły znacznie się wydłużyły, gdy będąc na skraju jakiejś polany, wyczułam słodki zapach krwi. Uskoczyłam w najbliższe krzaki, czekając na zbliżającą się ofiarę. Odgłosy lasu, mimo spokojnych dźwięków, sprawiały, że czułam jeszcze większą adrenalinę. Przyjemny zapach niemal omiatał mnie całą, gdy zobaczyłam zarys jego nosiciela. Moja ekscytacja wzrosła widząc, że to człowiek, na co moje zmysły szalały jeszcze bardziej. Zanim zdążyłam cokolwiek przemyśleć, wyskoczyłam z krzaków, wprost na mój posiłek.

After DarkWhere stories live. Discover now