Rozdział 18

5.6K 335 16
                                    

- Poproszę jeszcze jedną kawę - zwróciłam się w stronę kelnerki, posyłając w jej stronę ciepły uśmiech.

Po wyczerpujących zakupach siedziałyśmy w jednej z kawiarni znajdujących się na końcu niewyobrażalnie długiego pasażu sklepów. Znajdowały się tam liczne białe stoliczki i dobrane do tego nowoczesne czarne krzesełka obite, jak się na szczęście przekonałam, sztuczną skórą. Na środku znajdowała się okrągła lada z z niesamowicie profesjonalnym sprzętem, gdzie personel krzątał się, przygotowując zamówienia. Podłoga była wyłożona kakaowymi panelami, nadając miejscu niezwykle elegancki nastrój. Druga część kawiarni, oddzielona szklaną ścianą, znajdowała się na dworze, gdzie na wielkim balkonie znajdował się kolejny nakład stolików. Za balkonową barierką rozciągał się cudowny widok. Soczyście zielona trawa idealnie kontrastowała z dywanem kwiatów, który mieścił się niedaleko rozległego parkingu.

Wystawiłam głowę ku słońcu i wdychając rześkie powietrze zwróciłam się w kierunku Maddie, która spokojnie popijała kawę.

- Boję się o chłopców - zmarszczyłam brwi, skubiąc kawałek ciasteczka, które dostałam w prezencie do kawy.

- Ja też, mam wrażenie, że to się źle skończy - odparła, lecz zaraz się rozpogodziła dodając: - Powiedz lepiej, co jest między tobą, a James'em?

Spuściłam wzrok, czując, że się rumienię.

- No wiesz..to wszytko stało się tak szybko i sama za tym do końca nie nadążam, ale zależy mi na nim.

Tak, to była jedna z tych rzeczy, których byłam pewna.

Maddie uśmiechnęła się do mnie ciepło, ściskając lekko moją dłoń.

- A teraz powiedz mi co było między tobą a Lucas'em? - dodała patrząc mi prosto w oczy.

Słysząc jej słowa, mój nastrój automatycznie się pogorszył. Ostatnia rzecz, o jakiej chciałam rozmawiać był ten skończony drań. Maddie widząc mój wyraz twarzy nachyliła się w moim kierunku.

- Wiem, że to drażliwy temat, ale w końcu się przyjaźnimy, tak?

Westchnęłam i ostrożnie przeniosłam wzrok na twarz mojej, jak zdążyłam się przekonać, przyjaciółki. W marę jak opowiadałam, uśmiech Maddie stopniowo schodził jej z twarzy. Kiedy skończyłam, wstała i zanim zdążyłam się zorientować, przytuliła mnie mocno, kompletnie nie zwracając uwagi na ludzi siedzących przy innych stolikach i patrzących na nas dziwnie.

- Maddie - zaczęłam, kiedy zaczynało mi brakować powietrza. Dziewczyna w końcu wypuściła mnie z objęć i usiadła na swoim miejscu.

- Nie chcę, żeby przez moje doświadczenia, zmieniło się twoje nastawienie do niego. Po protu zachowuj się w stosunku do niego normalnie.

Maddie spojrzała na mnie pełna wątpliwości, ale widząc mój błagalny wręcz wzrok, zaprzestała wszelkim protestom.

***

Dalsza część dnia potoczyła się mniej przyjemnie. Kiedy wracałyśmy do domu, zaczął padać deszcz. Pożegnałyśmy się więc i kiedy Maddie podjechała na mój podjazd, szybko wyskakując, pobiegłam w stronę drzwi.

Oglądałyśmy z Karen na dole film, kiedy zabrzęczał mój telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni bluzy i spojrzałam na ekran.

James: Mogę do ciebie wpaść? Właśnie wracałem od Will'a, kiedy zaczęło padać.

Uśmiechnęłam się mimowolnie do komórki. Karen musiała to zauważyć, bo dała mi lekkiego kuskańca w bok, nie odrywając rozbawionego wzroku od ekranu telewizora.

Ja: Jasne, będę czekać.

Kiedy minutę później schowałam iPhone'a, usłyszałam pukanie do drzwi. Poderwałam się z kanapy i jak strzała pobiegłam do drzwi. Kiedy je otwarłam, zobaczyłam przemoczonego do suchej nitki James'a z założonym na głowę kapturem. Uśmiechnął się, eksponując swoje białe kły, po czym złożył na moich ustach delikatny pocałunek po czym zbliżywszy usta do mojego ucha szepnął:

- Cześć Lucy.

- Cześć, aleś ty mokry, wchodź szybko - odparłam ze śmiechem, ciągnąc go za rękę w stronę pokoju.

Po wejściu kazałam mu ściągnąć bluzę, bym mogła powiesić ją na kaloryferze. Gdy tylko zdjął kaptur, zakrywający dotychczas jego twarz, oniemiałam. Jego wargę i łuk brwiowy zdobiły dość świeże rozcięcia, a prawe oko było ozdobione było fioletowym siniakiem.

- Co ci się stało?! - niemal krzyknęłam z wrażenia, ostrożnie dotykając jego powieki.

- To nic takiego. Trening był trochę bardziej wymagający, zdarza się - stwierdził, jakby to było naturalne.

- Był trochę bardziej wymagający?! Przecież wyglądasz jakby cię napadło stado dresów!

- Lucy, nic mi nie jest. Uczą nas walczyć do końca i nie przejmować bólem. W końcu, przygotowywują nas na najgorsze.

Spojrzałam na niego smutnym wzrokiem i po czym przytuliłam się do niego mocno, wdychając jego wyjątkowy zapach.

- Nie chcę, żeby coś ci się stało - szepnęłam, wtulając się w jego ciepłe ciało.

- Nie martw się, uważam na to co robię. Nie zostawię cię - odparł całując mnie czule.

Pogłębiłam pocałunek, pragnąc by trwał jak najdłużej. Będąc z nim potrafiłam się całkowicie zatracić w jego ciemnych oczach. Cała jego osoba była dla mnie pewnego rodzaju ostoją. Przy nim mogłam choć na chwilę zapomnieć o moich problemach związanych z rodzicami, Charlotte, czy nawet Lucas'em. Znaczył dla mnie bardzo wiele.

Całując mnie nadal, skierował się ze mną w stronę łóżka. Położył mnie na nim delikatnie, całując moje usta, policzki, powieki i schodząc pomału do szyi i dekoltu. W tym momencie pragnęłam coraz bardziej, by powiedział mi te dwa najpiękniejsze słowa.

After DarkWhere stories live. Discover now