Powoli zwlókł się z ziemi, postanawiając nie używać do tego żadnych nadnaturalnych zdolności i wolnym krokiem podszedł do szyby. Przez dobry moment wpatrywał się w bliżej nieokreślony punkt, próbując dopatrzeć się tam czegoś, co by go zainteresowało. Niestety oprócz kilku budynków, nie dostrzegł niczego interesującego, a czym bardziej podejrzanego. Zręcznie zamknął więc okno i wrócił na swoją pozycję.

Zdecydowanie wolał spędzić ten wieczór blisko ciała swojej człowieczki.

***

Ruth szczelniej opatuliła się cienką kurtką, którą ubrała na siebie na drugi dzień i cicho zamknęła drzwi od swojego biura. Kiedy rano wychodziła do pracy, nie było jej aż tak zimno, jednak kończąc, bardzo żałowała, że włożyła na siebie spódnicę i bluzkę o krótkim rękawku. Winą zaczęła obarczać Ralpha, który z jakiegoś powodu znów wyłączył jej budziki i swoją poranną rutynę wykonywała w maksymalnym pośpiechu.

Była na siebie trochę zła, że nie zdążyła chociażby posprzątać mieszkania, zamiast tego przesypiając cały wieczór i noc. Chciała jeszcze trochę poszperać w internecie na temat niedawnego morderstwa, przeczytać kilka stron nowej książki i może nawet przygotować sobie bardziej ambitne śniadanie na następny dzień, niż zwykła bułka z piekarni.

Niestety żadnego z tych planów nie zrealizowała, zamiast tego po prostu śpiąc. Musiała jednak przyznać, że choć zasnęła na kanapie w salonie, wyspała się nadzwyczaj dobrze. Nie miała pojęcia, co było powodem takiej zmiany, skoro do tej pory nie było dnia, w którym czułaby się w pełni wypoczęta.

Dyskretnie rozejrzała się dookoła, próbując dostrzec gdzieś cień Ralpha, ale jej demon najwyraźniej krążył za nią całkowicie dla niej niewidoczny. Miała przynajmniej nadzieję, że jednak gdzieś tam był, bo miała zamiar wstąpić jeszcze do restauracji po obiad na wynos oraz załatwić kilka spraw na mieście.

Dojście do najczęściej odwiedzanego lokalu nie zajęło jej więcej niż dziesięć minut. Jak zwykle szybko weszła do środka, zamówiła dwie porcje czegoś, co raczej powinno zasmakować Ralphowi i poczekała chwilkę, siedząc przy najbliższym do lady stoliku. Wyszła niedługo potem, bo akurat ta restauracja była znana z naprawdę szybkiej obsługi.

W głowie odhaczając już jedną rzecz ze swojej listy, pewnym krokiem ruszyła w stronę paczkomatu, z którego miała odebrać dość sporej wielkości paczkę z ubraniami. Nie miała pojęcia, jak się z tym wszystkim zabierze i choć z tyłu głowy pragnęła, by demon najzwyczajniej w świecie jej pomógł, musiała sama w jakiś sposób wziąć wszystko w ręce.

Wydawało jej się to dziwne. Zwykle zagadywał ją we własnej głowie i przenikał pod jej stopami jako cień. Może rzeczywiście tym razem nie było go w pobliżu?

- Ralph? - szepnęła cicho, upewniając się wcześniej, że nikt nie miał prawa jej usłyszeć.

- Jestem.

Miała wrażenie, jakby nie miał ochoty na żadne rozmowy czy też dogryzanie jej na każdym kroku. Zmarszczyła brwi, chcąc zapytać, czy aby na pewno wszystko w porządku, jednak powstrzymała się, domyślając się jakiejś zgryźliwej odpowiedzi.

Czując chłodny wiatr na swojej skórze, zrezygnowała z szybkiego wypłacenia pieniędzy z bankomatu, od razu kierując się w stronę swojej kamienicy. Kiedy wreszcie tam dotarła, nie czuła się, jakby właśnie spędziła czas na przyjemnym, letnim ciepełku. Jak na tę porę roku było jej zdecydowanie za zimno i w krótkiej chwili zaczęła woleć upały, zamiast nieprzyjemnego, chłodnego wiatru.

Z lekkim trudem otworzyła drzwi i wniosła wszystko do środka. Zdjęła z siebie kurtkę i buty, a następnie rozpakowała jeszcze ciepłe jedzenie w kuchni.

- Będziesz jadł? - zapytała dość niepewnie, sama siadając już przy stole.

Nieco się przestraszyła, kiedy tuż przed jej oczami pojawiła się smuga cienia, a chwilę później sam Ralph. Widząc jego wyraz twarzy, od razu uznała, że coś musiało się stać.

- Wszystko w porządku? - powiedziała cicho, mimo wcześniejszych obaw.

Demon obrzucił ją krótkim spojrzeniem i wzruszył ramionami.

- Gdyby nie ty, zapewne byłoby w porządku.

Nie pokazała, jak wielką przykrość sprawiły jej te słowa. Z niewiadomych powodów, zrobiło jej się żal, choć jeszcze do niedawna, a czasami nawet do teraz, uważała tak samo o Ralph'ie. Chciała spytać, dlaczego nagle zaczął zachowywać się tak dziwnie, ale widząc, jak demon bierze widelec do ręki i bez słowa zaczyna jeść, po prostu zrobiła to samo.

Wołowina w sosie własnym nie była dla Ruth wystarczająco apetyczna, by zignorować rosnącą gulę w gardle. Czując, jak nagle opuszcza ją apetyt, oddała połowę swojej porcji Raphowi, którą przyjął bez zająknięcia. Zerknęła za okno, nagle czując niezbyt rozumiany przez nią niepokój.

Czym bardziej się przeraziła, widząc, jak znak łańcucha na jej prawym nadgarstku nagle zaczyna błyszczeć. Niedługo potem rozdzwoniła się jej komórka, a na wyświetlaczu pojawiło się imię Davida. Z sercem na wierzchu przesunęła drżącym palcem po ekranie, odbierając połączenie. Nie zdążyła się nawet odezwać, a w pomieszczeniu rozbrzmiał niespokojny głos studenta.

- Musicie się tu zjawić, Ruth. Atakują nas.


Demon PactDonde viven las historias. Descúbrelo ahora