- Rozumiem, że odkąd zawarliśmy Pakt, jesteś za mnie odpowiedzialny, ale przestań się we wszystko mieszać - mruknęła. - Ciągle powtarzasz mi, że wszyscy są podejrzani. Jeśli miałabym cię słuchać, bałabym się nawet wyjść na ulicę.

- Być może powinnaś, skoro za niedługo spełni się moja wizja - odparł, jak gdyby nigdy nic wyjadając pianki z filiżanki.

Ruth na moment zmroziło, kiedy dotarło do niej, co takiego powiedział.

- Jakiej wizji? Przewidziałeś coś?

- Tak. Ktoś miał zrobić ci krzywdę, wspominałem już o tym - burknął. - Ale zanim zaczniesz wypytywać, wciąż nie wiem, kiedy to nastąpi oraz kto dokładnie cię skrzywdzi. Kręcisz się wokół zbyt wielu podejrzanych ludzi, bym mógł to określić.

Sposępniała, słysząc te słowa. Jeśli wcześniej martwiła się swoim odkryciem w pracy, teraz czuła się, jakby ktoś zrzucił jej na barki jeszcze większy ciężar. Więc cały czas była zagrożona? I nie chodziło już tylko o rytuał?

- To... Ten morderca? - spytała cicho.

- Nie wiem. - Ralph posłał jej krótkie spojrzenie spod przymrużonych powiek. - Dla bezpieczeństwa staram się ustalić jego tożsamość. Jak widać ludzie są zbyt głupi, by odkryć całą zagadkę.

Domyśliła się, że nie spędzi reszty dnia w spokoju. Z lekką niechęcią zjadła pozostałe ciasto i bez wyraźnego entuzjazmu wypiła kawę. Nie musiała czekać zbyt długo, by i Ralph dokończył wybierać swoje pianki. Zamiast wedle planu porozmawiać jeszcze z Davidem, po prostu wyszła na zewnątrz.

Nie pragnęła niczego innego, jak tylko odpocząć od całej tej złowrogiej otoczki.

***

W swoim mieszkaniu wcale nie czuła się spokojniejsza niż na ulicy. Starała się choć w jakimś stopniu wrócić do normalności, więc wygrzebała z dna komody jedną z książek, które kupiła jeszcze przed pojawieniem się Ralpha i po prostu zaczęła czytać. Musiała przyznać, że brakowało jej takiej sielankowej fabuły przed oczami i samotnego wylegiwania się na kanapie.

O dziwo, kiedy tylko przekroczyła próg przedpokoju, jej demon stwierdził, że idzie zbadać okolicę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie podejrzany błysk w jego oku. Szczerze powiedziawszy chyba jednak chciała przedyskutować z nim parę kwestii i dowiedzieć się chociażby, jak miałaby wyglądać wspólna walka z Davidem i Carewem.

Niestety wychodziło na to, że na siłę próbowała udawać, że wszystko jest w porządku, po prostu zajmując się lekturą. Wiedziała, że powinna zrobić jeszcze wiele innych rzeczy, między innymi posprzątać całe mieszkanie po uwielbiającym syfić demonie, ale odrzucała od siebie jakiekolwiek obowiązki. Gdyby ktoś ją zapytał, jak się z tym wszystkim czuła, powiedziałaby po prostu, że jest zmęczona.

Westchnęła, postanawiając przesunąć się jeszcze bliżej okna. Odkąd zamieszkał z nią Ralph, ten róg kanapy zawsze należał do niego, ale skoro go nie było, mogła wykorzystać okazję. Lato powoli się kończyło i choć nadal przez sporą część dnia było jasno, dni stawały się coraz krótsze. Ruth nie spodziewała się niczego innego po końcówce sierpnia.

Upały też zresztą już odpuściły i nie pociła się w dosłownie każdej bluzce. Było to dla niej sporym ułatwieniem, w szczególności, że jednak musiała wychodzić z mieszkania. Myśląc o tym, że jak każdy inny człowiek pracowała, znów przypomniała sobie o tajemniczej bransoletce. Z jakiegoś powodu była prawie przekonana, że należała ona do zamordowanej kobiety. Nie pasowało jej jedynie milczenie ze strony Roberta i brak jakichkolwiek emocji na wzmiankę o zbrodni w radiu.

Zamykając swoją książkę, postanowiła za niedługo z nim o tym porozmawiać. Wydawało jej się to najprostszą opcją, jeśli chciała czegokolwiek się dowiedzieć. Ralph mógł się wypchać z tym swoim szukaniem sprawcy. Tak naprawdę pewnie już dawno dowiedziałby się prawdy, gdyby nie to, że ledwo chciało mu się wstawać z kanapy. Ruth zastanawiała się, czy naprawdę poszedł szukać informacji, czy po prostu wygrzewał się w słońcu pod postacią kota.

- Cieszę się, że tak o mnie myślisz - mruknął z przekąsem, a rudowłosa zadrżała na niespodziewany dźwięk w swojej głowie.

- Wróciłeś? - spytała niepewnie, powoli rozglądając się na boki. - Nie widzę cię.

- Bo jeszcze mnie tam nie ma. Jeśli myślisz, że odległość wpływa na odczytywanie twoich myśli, to zdecydowanie się mylisz.

Ruth przełknęła ślinę, mozolnie odkładając książkę na stolik. Pewnie znów był zły, że tak dużo myśli przechodziło jej przez głowę.

- Słuchaj. Mówiłem, że cię obronię, więc przestań się mieszać i zajmij się swoim nudnym, ludzkim życiem - westchnął. - A co do wspólnej walki, nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Po prostu jest dwóch na jednego.

Skinęła głową, choć przecież nie mógł jej zobaczyć. Skoro dobrowolnie odpowiedział jej na pytanie, które zadawała sobie jeszcze kilkadziesiąt minut temu, nie mógł mieć aż tak złego humoru.

- Myślę, że to najwyższy czas, by zacząć działać. Pozostałe demony nie dają żadnych znaków, a to nigdy nie wróży za dobrze - mówił dalej. - Mam przeczucie, że już niedługo zginie kolejny z nas.

- Kolejny z nas? - szepnęła. - W sensie sam demon?

- Tak. Raczej nie powinno być już sytuacji, w której atak spadnie na Mistrza.

Mocniej wcisnęła się w oparcie kanapy, nie będąc co do tego taką pewną. Nadal obawiała się o własne życie i zapewnienia Ralpha, że ludzie zazwyczaj nie ginęli, wcale jej nie uspokajały. Po tym, jak w ogóle rozpoczęła walkę w rytuale, była skłonna twierdzić, że ta zasada przestała już obowiązywać.

- Twierdzisz, że się nie znam?

Nie odpowiedziała na jego warkot, zamiast tego ponownie wzdychając. Zaraz po tym położyła się na siedzeniu, podwijając kolana pod brodę. Pomimo tego, że wypiła tego dnia aż trzy kawy, nagle poczuła się niesamowicie zmęczona.

Nie wiedziała, jak to się stało, że w dosłownie kilka minut zasnęła. Domyślała się jednak, że Ralph znów maczał w tym swoje palce.

Ale tym razem była mu naprawdę wdzięczna.

___________

Niestety nadszedł ten moment, w którym na tyle dużo dzieje się w moim życiu, że nie wyrabiam się z pisaniem. Co za tym idzie - jestem zmuszona zmniejszyć ilość publikowanych rozdziałów do jednego w tygodniu (poniedziałek).

Bardzo Was przepraszam za taki obrót spraw, ale niestety nie mam na to większego wpływu😞

Do następnego!💕

Demon PactWhere stories live. Discover now