- Na pewno wiesz już o zabójstwie Mistrza Orła - oznajmił David, podchodząc o bardzo mały krok do przodu. Nic dziwnego, że poczuła się jak dzikie zwierzę, które trzeba było oswoić. - To bardzo zła informacja dla innych Mistrzów. Chciałem się z tobą zjednoczyć, żeby na pewno pokonać Węża. Naprawdę nie chcę cię skrzywdzić.

Z jednej strony poczuła spływający po ciele zimny pot, a z drugiej nagle ogarnęło ją takie gorąco, że nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Oddech nieco jej przyspieszył, kiedy wolno przyswajała słowa Davida i zastanawiała się, czy mogła mu wierzyć.

- Chłopak mówi prawdę, ale pies ciągle stanowi zagrożenie. Czuję to - wycharczał jej demon, spoglądając w jej stronę kątem oka.

- Bo sam na mnie warczysz, kocurze!

- Uspokójcie się oboje! - krzyknął David, stając pomiędzy oboma demonami. - Carew, dość!

Wilczy demon spuścił wzrok, bardzo powoli się uspokajając, by wreszcie oprzeć się o ścianę.

- Ruth?

- Ralph, przestań - wyszeptała, choć nie była do końca pewna, czy powinna spełniać prośbę chłopaka.

Demon spojrzał na nią z niechęcią, po czym również jak gdyby nigdy nic wrócił do bardziej normalnej formy. Zadrżała, wciąż czując na sobie macki strachu i niepewności. W przedpokoju zawisła tak gęsta atmosfera, że nie potrafiła podnieść się o własnych siłach.

- Pomog...

Stęknęła z zaskoczeniem, kiedy Ralph pojawił się tuż przed jej oczami, tym samym nie pozwalając, by David się do niej zbliżył. Chłopak podniósł ręce w obronnym geście, zaraz potem powoli się wycofując.

- Mogę zaatakować w każdej chwili, mój panie - mruknął Carew, wciąż wyraźnie gotowy do stanięcia do walki. - Co tylko rozkażesz.

- Nawet tak nie mów. Nie będziecie się bić - odparł David z dezaprobatą. - Chcemy zawrzeć sojusz, więc przestańcie skakać sobie do gardeł.

Zarówno Ralph, jak i Carew, mocno się skrzywili. Chyba nikt nie dziwił się, że kot i wilk się nie dogadywali. Szczerze powiedziawszy był to chyba najgorszy pomysł na sojusz.

- Niby kto powiedział, że powstanie jakikolwiek sojusz? - burknął koci demon, znów zakładając ręce na torsie. - Człowieczka się nie zgodziła.

- Racja. Więc możemy ich wyeliminować, prawda, mój panie? - spytał Carew z wymuszonym uśmiechem.

David spojrzał na Ruth z wyraźną chęcią jej odpowiedzi. A ona doskonale wiedziała, jak to wszystko mogło się skończyć, jeśli nie zgodziłaby się chociażby na dalszą rozmowę.

- M-możemy chyba... O tym pogadać - powiedziała nerwowo, bardzo powoli wstając na równe nogi.

Ralph prychnął z niezadowoleniem, już po chwili się z nią zrównując. Negocjacje czas zacząć.

***

- I niby co zrobisz po tym, jak już wszystkich się pozbędziemy? - spytał jej demon, całkowicie przejmując za nią inicjatywę.

Tak naprawdę Ruth czuła się całkowicie wyrzucona z rozmowy. Co prawda to Mistrzowie mieli obgadać ze sobą warunki, ale choć David ciągle zwracał się bezpośrednio do niej, Ralph nie pozwalał jej dojść do słowa. Zupełnie jakby nagle zamienili się rolami.

- Rozstrzygniemy, kto przejmie Kulę przez uczciwy pojedynek między demonami - odparł David poważnie, wciąż tylko na nią spoglądając.

Carew mruknął jakieś łacińskie przekleństwo, mocniej wbijając lędźwie w parapet. Ruth czuła się odrobinę spokojniej, kiedy stał kilka dobrych metrów od niej i tylko uważnie obserwował okolicę przez okno. Choć niby mieli prowadzić spokojną rozmowę, wciąż czuła wyraźną wrogość emanującą od demona.

- I skąd mam mieć pewność, że nie postanowisz skrzywdzić najpierw człowieczki?

- Nie walczę w sposób niezgodny z zasadami. Poza tym, lubię Ruth i nigdy nie chciałbym jej krzywdy.

Przełknęła ślinę, czując na sobie spojrzenia dosłownie wszystkich w pomieszczeniu. Brakowało jeszcze, żeby zlecieli się tu wszyscy sąsiedzi chłopaka i pooglądali toczący się tu dramat. Swoją drogą cudem utworzyli kopułę, która chroniła ich przed wykryciem. Chwila nieuwagi i ktoś mógł ich usłyszeć.

- Ruth? - usłyszała ciche pytanie Davida, więc nieco uniosła głowę.

- Dalej nie ufam temu psowi. Nie zgadzam się - burknął Ralph, jak gdyby nigdy nic obejmując swoją panią ramieniem.

- Może dałbyś się jej chociaż wypowiedzieć? - odparł poddenerwowany chłopak. - Jak możesz tak traktować swojego Mistrza? Ruth jest chyba zbyt miła, by stosować na tobie Zaklęcia Rozkazu.

- Zaklęcia? - powtórzyła, kompletnie nie mając pojęcia, o czym była mowa.

- Nie wiesz? - spytał David z namacalnym zaskoczeniem. - Nikt ci tego nie wytłumaczył?

- Ta wiedza nie jest jej potrzebna - warknął Ralph, gwałtownie podnosząc się z miejsca. Ruth nie potrafiła powstrzymać nerwowego drgnięcia.

David również wstał, by być na równi z jej demonem. Podziwiała, że potrafił tak po prostu mu się przeciwstawić, nie bojąc się o własne życie.

- Celowo jej nie wtajemniczyłeś, prawda? - syknął chłopak. - Jednak to prawda, że koci demon to najgorszy z możliwych wyborów.

Ralph warknął przeciągle, nie reagując na nagłe pojawienie się swojego brata tuż za swoimi plecami.

- Ani się waż. Dobrze ci radzę - mruknął grobowym tonem, ale nie sprawiło to, że magicznie się uspokoił.

Ruth schowała twarz w dłoniach, nie potrafiąc sobie poradzić z całą tą sytuacją. David westchnął przeciągle, nawet nie kryjąc faktu, że mocno się o nią w tamtym momencie zaniepokoił.

- Może porozmawiamy na osobności, co, Ruth?

- Jeszcze czego! Ty głupi człowieku, jeśli myślisz, że...!

- Ralph, proszę - szepnęła skołowana. - Przestańcie już.

Kiedy zebrało jej się na płacz, demon nieco złagodniał.

- Chcesz z nim zostać? - spytał poważnie.

Ruth niepewnie skinęła głową, tak naprawdę sama nie wiedząc, czego w tamtej chwili chciała. Zapewne świętego spokoju, ale to akurat było niewykonalne.

- Carew, zajmij się swoim bratem - rozkazał David nadzwyczaj pewnie. - Żadnych bójek.

Oboje demonów spojrzało na siebie z wrogością, ale nie pozabijali się w drodze do pomieszczenia obok. Ruth doskonale wiedziała, że będą wszystkiemu się przysłuchiwać, jednak i tak czuła się pozostawiona sama sobie.

W końcu miała przeprowadzić chyba najbardziej stresującą rozmowę w życiu.

Demon PactWhere stories live. Discover now