28/12

82 14 12
                                    

W pokoju panowała cisza, którą przerywało jedynie tykanie zegara. Mimo dużej ilości osób nikt nic nie mówił. Babcia siedziała na łóżku razem z moją mamą i ciocią. Przy oknie, tuż obok mnie stał Jongin, który mierzył wzrokiem wszystkich po kolei. Dalej stał Minseok z Junmyeonem, obok którego na krześle siedział mój tata. Co jakiś czas czułem na sobie ich spojrzenia. Opieka nad babcią była wymówką, aby zebrać się większą częścią rodziny.

Dzień wcześniej Baekhyun wrócił do drewnianego domu i spakował swoje rzeczy. Grzecznie pożegnał się ze wszystkimi, po czym w towarzystwie Kyungsoo wrócił do Seul. Ignorował mnie do samego końca pobytu, nie godząc się na rozmowy. Nie chciałem na niego naciskać. Widziałem, że cały czas jest na granicy płaczu. Zdawał się roztrzęsiony i choć wszyscy go kochali, wyglądał na zupełnie samotnego. Być może dlatego Do zaproponował, że pojedzie z nim do miasta. Miał zostać jeszcze jeden dzień, dlatego widziałem, że Jongin jest wyjątkowo rozczarowany.

Wszyscy zdawali się rozczarowani, ale nie byłem gotów wyjaśnić im całą sytuację. W zamian zamknąłem się w pokoju z Jonginem i mimo jego obecności spędziłem wieczór pogrążony we własnych myślach.

Moja rodzina musiała zauważyć, że coś jest nie tak i z pewnością po wyglądzie Baekhyuna zrozumieli, że to ja popełniłem błąd. Oboje byliśmy smutni i roztrzęsieni, ale to Byun zdawał się zaskoczony, zupełnie zagubiony.

Okłamałem go i choć kłamstwa nie były dla mnie czymś poważnym, w tym przypadku przesadziłem. Przekroczyłem niewidzialną linię, do której nigdy nie powinienem był się zbliżyć.

Baekhyun miał być moim partnerem w zbrodni. Zgodził się mi pomóc i choć nie ustaliliśmy takiej zasady, powinienem był być z nim całkowicie szczery. Żałowałem tego, jak go potraktowałem, a potraktowałem przede wszystkim przedmiotowo, niczym pionek we własnej grze.

Patrząc na jego smutną twarz zdałem sobie sprawę z tego, że nie jestem jedynym skrzywdzonym w tej całej historii. Nie było już wygranych i przegranych, kiedy do gry wchodziły uczucia.

Baekhyun wciąż mnie kochał. Mogłem go odzyskać, ale w zamian bez żadnego zawahania wykorzystałem go. Nie musiałem, nie było takiej potrzeby. Mogłem rozwiązać całą sytuację między nami i moją rodziną w inny sposób. Mogłem powiedzieć im prawdę, ale ja zdecydowałem się wciągnąć do tego bałaganu byłego chłopaka. Baekhyun nie był mi nic winny. Gdyby tylko wtedy odmówił... Wszystko skończyłoby się inaczej.

Nie wiem czy uświadomiłbym sobie swoje uczucia, gdyby Baekhyun nie wrócił do mojego życia. Cieszyłem się, że znów jest jego częścią, ale nie w ten sposób.

Zasługiwał na coś lepszego.

- Czy to wina domu? – Zapytała nagle babcia, a ja parsknąłem cicho, kręcąc głową. Oczekiwałem od dawna pytania o Baekhyuna. Z pewnością wszyscy zrozumieli, że się pokłóciliśmy. Nie trzeba było być nadto bystrym ani wtajemniczonym.

- Nie, oczywiście, że nie. Baekhyun kocha ten dom. – Zapewniłem, nie chcąc, aby czuła się w jakikolwiek sposób winna. W tym przypadku cała wina leżała po mojej stronie. – W normalnej sytuacji ucieszyłby się, że ufasz mu na tyle, aby oddać w jego ręce te miejsce.

- Więc co się stało? – Wtrąciła moja mama. Spojrzałem na nią. Miała zmarszczone brwi i pełen niepokoju wzrok. Błądziła nim po mojej twarzy, próbując zrozumieć dlaczego nie ma z nami mojego byłego partnera.

- Okłamałem go. – Westchnąłem w końcu. Musiałem powiedzieć im prawdę. Po miesiącu sekretów nadszedł czas na szczerość. Nie mogłem dłużej tego odkładać. – W bardzo poważnej sprawie. – Dodałem, po czym zatrzymałem się na moment, aby prześledzić wzrokiem ich miny. – Ale nie tylko Baekhyuna. Was również okłamałem. – Pomieszczenie nieco się ożywiło. Ludzie zaczęli wymieniać się spojrzeniami i szeptami. Minęła chwila, zanim sytuacja ponownie się ustabilizowała.

Irreplaceable |ChanBaek|Where stories live. Discover now