03/12

68 10 13
                                    

Kim Jongin od zawsze był najlepszym powiernikiem moich sekretów. Nasze mamy dorastając były ze sobą bardzo blisko i często opowiadały jak, jako siostry, dzieliły pokój całe dzieciństwo. Prawdopodobnie przez to Jongin i ciocia byli częścią rodziny, którą najlepiej pamiętałem z młodszych lat. Kiedy nasze mamy siedziały w salonie zaledwie marząc o posiadaniu hotelu, my w niewielkim pokoju kłóciliśmy się o niebieski samochodzik, który dostałem na siódme urodziny. Jongin zawsze był obok i prawdopodobnie dlatego, zwłaszcza w nastoletnich latach, traktowałem go niemal jak brata. Nie byłem tak blisko z resztą jego rodziny, ale on był specjalny. Zapełnił tę specyficzną pustkę, która w pewnym momencie pojawiła się w moim nieco samotnym życiu, jako jedynego dziecka. 

Właśnie dlatego kiedy tylko nastał nowy dzień założyłem szlafrok i kapcie, po czym wyszedłem z apartamentu, aby dotrzeć do tego obok. Nie pukałem. Rodzice próbowali uczyć nas zasady „ co moje to twoje" i choć nie działała ona w dzieciństwie, to teraz była świetną wymówką, aby wchodzić w butach ( kapciach?) w życie Jongina, kiedy tylko miałem ku temu okazję.

W środku było cicho, dlatego zamknąłem drzwi z hukiem. Musiałem się upewnić, że Jongin nie zabrał Kyungsoo na śniadanie zapominając o zakluczeniu apartamentu.

- Chanyeol, do cholery jasnej!

- Jongin. – Powiedziałem poważnie, kiedy mężczyzna wybiegł z sypialni. Miał na sobie dzienne ubrania i wyglądał na tyle schludnie, że uznałem iż był wcześniej na dworze. Wysoce prawdopodobnym było, że odprowadził Kyungsoo do jego mieszkania, które znajdowało się zaledwie dwie ulice stąd. – Spieprzyłem. – Oświadczyłem stojąc przy zamkniętych drzwiach wyjściowych. Mężczyzna słysząc mnie westchnął i wszedł do salonu, aby po chwili usiąść na jednej z dwóch kanap.

- Wiem.

- Skąd? – Usiadłem na drugiej kanapie. Założyłem ręce na piersi i odchyliłem się na tyle, aby oprzeć się o mebel.

- Babcia przyszła do mnie wieczorem na chwilę. – Wyjawił. – Ponoć Baekhyun jedzie z nami. Co więcej, zachwalała wasz związek mówiąc, że układa się wam lepiej niż kiedykolwiek.

- Jest bardzo źle?

- A wróciliście do siebie?

- Nie. – Zapewniłem natychmiast.

Młodszy przytaknął głową. Na chwilę umilkł, a ja czekałem, aż z jego ust padnie cudowny pomysł, który uratuje mnie z tej beznadziejnej sytuacji. Zdawał się intensywnie myśleć, zanim spojrzał prosto w moje oczy z zupełną powagą.

- Słuchaj, może nie znam najlepiej Baekhyuna, ale on wydaje się zupełnie prosty.

- Co masz na myśli? – Zapytałem marszcząc brwi. Drugi nachylił się w moim kierunku, a widząc to postąpiłem w ten sam sposób. '

- Kup mu kwiaty i przeproś na kolanach. Może na początku będzie zły, ale-

- Ja nie chcę do niego wracać, Jongin! – Przerwałem mu czując intensywnie rosnącą irytację. – Nigdy, przenigdy nie chcę do niego wracać! – Dodałem dużo głośniej, niż było to konieczne. Teraz do Jongin zdawał się zaskoczony. Wrócił do prostej postawy i odetchnął.

- W takim razie dlaczego babcia myśli, że jesteście razem?

- Przecież wiesz, że nigdy nie powiedziałem jej, że już tak nie jest. – Przypomniałem przewracając oczyma. Wcześniej naprawdę wierzyłem w pomoc kuzyna, ale teraz nie potrafiłem spojrzeć na niego bez rosnącego rozdrażnienia. Mężczyzna nigdy nie był najinteligentniejszą osobą w pomieszczeniu, ale potrafił zabłysnąć dobrą radą. Nie patrzyłem na niego jak na lekarstwo do uleczenia sytuacji, w którą się wpakowałem, ale myślałem, że choć odrobinę naprowadzi mnie ku jej rozwiązania.

Irreplaceable |ChanBaek|Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang