06/12

82 7 15
                                    

          Kolejnego dnia obudziłem się wyjątkowo wcześnie. Byłem typem osoby, która potrafiła spać do południa, jeśli tylko było jej to dane. Tym razem obudziły mnie bolące mięśnie, bo choć duży fotel stojący w rogu pokoju był bardzo wygodny, to noc spędzona na nim, dla osoby mojego wzrostu, nie była zbyt udana. W przeciwieństwie do Baekhyuna lubiłem spać rozciągnięty na całe łóżko, nie zwinięty w małą kulkę. Pomyślałem, że to dzień wcześniej powinno być największym argumentem ku temu, aby to mi przypadło łóżko. Niestety dobre pomysły przychodzą do głowy po czasie.

Normalna osoba mogłaby zacząć się zastanawiać dlaczego po prostu nie spaliśmy w jednym łóżku. Kołdry były dwie, poduszek cała masa, a materac na tyle duży, że jeśli zbudowalibyśmy między nami mały fort, nasze ciała nie stykałyby się. Była między nami taka niechęć, że początkowo nawet nie wpadło mi to do głowy. Nasz kontakt był wymuszony, nienaturalny. To co robiłem, robiłem dla dobra większej rzeczy. Za zamkniętymi drzwiami chciałem pozostać jak najdalej od Baekhyuna, nużącego zapachu jego ciała i dłoni, które we śnie zawsze szukały najcieplejszego obiektu w zasięgu.

Ohyda.

To nie tak, że Baekhyun był nieatrakcyjny. On po prostu stał się nieatrakcyjny. Nie chciałem spędzać z nim czasu, jego głos i odzywki mnie denerwowały, a duma, z jaką się nosił była zupełnie nie zrozumiała. Znałem go jak nikt inny i wiedziałem, że nie ma powodów do dumy.

- Wyspałeś się, kochanie? – Usłyszałem głos mamy, kiedy zszedłem na dolne piętro domu. Baekhyuna nie było w naszym pokoju i choć bardzo chciałem położyć się na, w końcu, wolnym łóżku, musiałem się upewnić, że nie szkodzi mi ani moim celom.

- Całkiem, chociaż noc mogłaby być ciut dłuższa. A ty? – Zapytałem posyłając jej uśmiech. Wyglądała swobodnie w długim szlafroku i wysokim koku. Jej oczy wciąż były zaspane, a twarz nieokryta ani gramem makijażu.

- Tak, poszliśmy spać chwilę po was. Wczorajszy dzień był naprawdę męczący. - Zaśmiała się, po czym wcisnęła mi w dłonie dwa kubki, które wcześniej sama trzymała. – Właściwie to dobrze, że cię spotkałam. Szłam do Baekhyuna, ale skoro wstałeś, to ty idź. Jest za zimno dla mnie.

- Gdzie jest Baekhyun? – Zapytałem. Nie chciałem się z nim jeszcze widzieć, ale nie zamierzałem wzbudzać żadnych podejrzeń w umyśle mojej mamy. Kiedy się spotykaliśmy chodziłem za nim krok w krok do tego stopnia, że każdy mnie wyśmiewał widząc to. Pamiętałem to dobrze... Te uczucie, że nic interesującego nie przydarzy się, kiedy nie będę u jego boku. Przy nim wszystko wydawało się bardziej czarujące i warte uwagi.

- Jest na ławce pod oknem. – Odpowiedziała mi. – Nie siedźcie długo, bo się przeziębicie. – Dodała sięgając po koc leżący na oparciu jednego z foteli. Przerzuciła go przez moje ramię, zanim z lekkim klepnięciem w plecy popchnęła mnie w stronę drzwi wejściowych.

- Cholerny Byun Baekhyun. – Szepnąłem pod nosem, kiedy uderzyło we mnie potwornie zimne, poranne powietrze. Parujące herbaty zatrzęsły się wraz z moimi dłońmi, kiedy ruszyłem aby okrążyć część domu. Chodnik był odśnieżony dzięki czemu moje kapcie pozostały suche. W myślach obiecałem sobie, że zawrócę, jeśli przemokną.

Nie przemokły.

Mój były chłopak siedział na niskiej ławce pod oknem rozjaśniającym kuchnię. Miał na sobie piżamę i dużą bluzę. Nie byłem pewny kiedy je założył, ponieważ kiedy zasypiałem, z pewnością miał na sobie dzienne ubrania.

- Hej. – Rzuciłem. Mężczyzna podniósł na mnie swój wzrok, który dotąd spoczywał na górze pokrytej śniegiem. Przytaknął, nie racząc się ze mną przywitać. Nie spodziewałem się innej reakcji i martwiłem się tym jak potoczą się kolejne dni. Nie chciałem, żeby rodzina dowiedziała się o moim kłamstwie, ale Baekhyun był tragicznym aktorem. Wyglądało na to, że nawet nie próbuje przekonać ich do tego, że nasz związek ma się świetnie. Nie zapowiadało to nic dobrego.

Irreplaceable |ChanBaek|Where stories live. Discover now