Rozdział 6

Depuis le début
                                    

- Nie wiem, o czym właśnie pomyślałaś, ale przestań - powiedział oschle, masując skroń palcami. - Głowa mnie boli od twojego durnego myślenia.

Nie miała pojęcia, co takiego miał na myśli, ale nie za bardzo się tym przejęła. Priorytetem była chyba ucieczka, jednak wciąż nie potrafiła się ruszyć. Jakby jakaś siła przytrzymywała ją w jednym miejscu.

- Nie mogę cię ugryźć w szyję, by nie dopełnić Paktu. Jeśli jednak wgryzłbym się w nadgarstek, na pewno uszkodziłbym ci jakieś nerwy i regeneracja trwałaby dosyć długo - wyjaśnił, zaglądając prosto w jej zaszklone oczy. - Dlatego chciałem, żebyś po dobroci nacięła sobie skórę i bez problemu dała mi się napić. Zrozumiałaś, człowieczko?

Bez namysłu kiwnęła głową, a demon przyjrzał jej się uważnie. Za jednym mrugnięciem oka zbliżył się do niej o kilkanaście centymetrów, więc z piskiem próbowała się odsunąć. Świat zawirował jej przed oczami i zorientowała się, że właśnie spadała z łóżka. Zamiast jednak obić sobie tyłek, zawisła w połowie drogi, kiedy Ralph mocno przytrzymał jej rękę.

- To dasz mi się w końcu najeść? - spytał, szybko wciągając ją z powrotem na łóżko. Jak widać jej ponad pięćdziesiąt kilogramów nie robiło na nim żadnego wrażenia.

- Nie! - wrzasnęła, od razu wyrywając się w jego uścisku i odruchowo łapiąc się za nadgarstek, który złapał. - Nie dam ci swojej krwi! Zostaw mnie w spokoju!

Przez jego twarz przemknął cień irytacji, ale nie próbował się z nią spierać. Po krótkim wzruszeniu ramionami, twardo opadł na jej łóżko i przymknął powieki.

- Więc zrób mi coś do jedzenia. Jestem zmęczony - oznajmił, nawet ziewając na pokaz.

Ruth dosłownie zamurowało. Demon, który jakby nie patrzeć ją zaatakował, teraz kazał jej robić sobie kolację i po prostu wylegiwał się na jej łóżku?

Posłusznie jednak wstała, gdy tylko posłał jej ponaglające i niepokojące zarazem spojrzenie.

W co ona się wpakowała?

***

Chyba nie było już dla niej ratunku, skoro robiła makaron z kurczakiem dla demona. Przez jakiś czas samotności w kuchni miała nadzieję, że po prostu się od niej wyniósł, ale aura wytłaczająca się z jej sypialni utwierdzała ją w przekonaniu, że nadal tam był. I zapewne w jakiś sposób ją obserwował, bo wręcz czuła jego palące spojrzenie na swoich plecach.

Nawet się sobie nie dziwiła, że dłonie trzęsły jej się z każdym wykonywanym ruchem. Do cholery, to coś mogło w każdej chwili ją zabić! Mówił coś o jakimś pakcie, o którym nie miała pojęcia i w dodatku z przekonaniem oznajmił, że takich jak on było więcej. Jak mogła się nie bać?

Nigdy w życiu by nie pomyślała, że takie istoty mogłyby istnieć. Nie była wierząca i nawet opowiastki o duchach zbywała machnięciem ręki. Nagle jej świat wywrócił się do góry nogami, bo wzięła jakiegoś kota z ulicy. Skąd miała wiedzieć, że okaże się demonem?

Kroiła właśnie pomidory, które znalazła w lodówce, kiedy usłyszała szelest w salonie. Nie zdążyła nawet się obrócić, a demon stanął tuż obok niej, nonszalancko opierając się o blat. Odskoczyła z przerażeniem malującym się na twarzy, a Ralph z zadowoleniem uśmiechnął się w jej stronę, pokazując swoje kły. Dopiero po chwili zorientowała się, o co mu chodziło - przez swój marny skok życia zacięła sobie palec.

- No wreszcie. Aż dziwne, że nie zrobiłaś tego wcześniej, skoro trzęsiesz się jak osika - stwierdził, wręcz z fascynacją wgapiając się w krew wydobywającą się z rany. - Szkoda, żeby się zmarnowała, co?

Nie zdążyła zareagować, kiedy złapał ją za dłoń i szybko podniósł na wysokość swoich ust. W jednym momencie tak bardzo się przeraziła, że naprawdę nie mogła ruszyć się z miejsca. Choć mózg podpowiadał, żeby uciekała jak najdalej, sztywno stała w miejscu, obserwując zadowolenie w oczach demona.

Najpierw powoli oblizał krew spływającą po całej długości jej palca, ciągle patrząc głęboko w jej oczy. Nawet gdy brał ranę do ust, nie spuszczał z niej wzroku. Czuła się tak, jakby samo jej przerażenie sprawiało mu ogromną satysfakcję. Minęły długie sekundy, nim oderwał się od jej palca, jeszcze raz go oblizał, a następnie z zawadiackim uśmiechem musnął jej ranę ustami.

Dopiero wtedy znalazła w sobie trochę siły, by się mu wyrwać i przejść na drugi koniec kuchni. Co z tego, skoro nagle pojawił się tuż za nią i mocno złapał ją za ramiona?

- Wyglądasz, jakbyś zaraz miała zemdleć, a nie wypiłem nawet łyka - szepnął do jej ucha. - Nie przesadzasz trochę?

Zadrżała, czując za plecami jego twarde ciało. Miał na sobie tylko jakąś rozpiętą czarną koszulę i spodnie, więc wyraźnie czuła, jak dobrze był zbudowany. Był zresztą demonem, nie wyobrażała sobie, by mógł wyglądać jakoś inaczej.

- Dokończ to, co zaczęłaś, puella - rozkazał, wciąż cicho szepcząc przy jej uchu. - Później, jak mnie przekonasz, to dokładniej wyjaśnię ci, jak się rozejdziemy. Bądź grzeczna.

Prawie upadła na podłogę, gdy w ciągu dosłownie jednej sekundy nagle straciła oparcie. Odruchowo odwróciła głowę w bok, dostrzegając zadowolonego demona rozłożonego na kanapie. Najgorsze było to, że po jego twarzy ciągle błąkał się ten przerażający uśmiech.

Pozostawało jej jedynie mieć nadzieję, że rzeczywiście się od niej odczepi. Na szczęście wyjaśnienia wkrótce miały nadejść.

Demon PactOù les histoires vivent. Découvrez maintenant