28 rozdział

105 8 1
                                    



-jestem w ciąży

Chłopak siedział z otwartymi szeroko oczami i nie wypowiedział ani jednego słowa. Nie wiedziałam czy mam powtórzyć, podejść do niego czy wyjść. Stałam nieruchomo w progu pokoju i czekałam aż coś zrobi.

-żartujesz?-powiedział w końcu łamiącym się głosem
-chciałabym żeby to był żart
-dlaczego słońce?-nagle wstał i podszedł do mnie

Nic nie mówiąc stanął na przeciwko mnie i objął moją twarz rękami.

-na prawdę jesteś w ciąży?
-tak

Wyciągnęłam usg o którym całkiem zapomniałam i pokazałam chłopakowi. Wziął je do ręki i usiadł na łóżku.

-boże będę miał dziecko-uśmiechnął się pod nosem
-ty się cieszysz?
-a ty nie?
-zwariowałeś? ja jestem przerażona, jak możesz być tak spokojny
-po prostu cię kocham i wiem że sobie poradzimy
-nic nie rozumiem
-wszystko będzie dobrze, dlaczego tak się przejmujesz?
-nie wiem, bałam się że mnie zostawisz
-chyba oszalałaś

2 godziny później 

Siedzieliśmy przy stole w salonie i rozmawialiśmy popijając herbatę. Ucieszyłam się widząc, że Wiktor jest zadowolony, musiałam jeszcze powiedzieć cioci co było dla mnie największym wyzwaniem. Postanowiłam pojechać do niej przed ślubem Magdy i Karola aby mieć to już za sobą.

Sobota

Razem z Wiktorem i Nyplem udaliśmy się do mojej rodzinnej miejscowości. Strasznie się stresowałam, wiedziałam że ciocia się ucieszy ale i tak czułam stres. Gdy wjechaliśmy na podjazd serce zaczęło mi mocniej bić. Chłopak złapał mnie za rękę i uśmiechnął się również wymuszając na mnie uśmiech. Zanim wysiedliśmy, położył swoją rękę na moim brzuchu i dał mi buziaka w policzek. Odpięłam pas i wysiadłam z samochodu. Nie zdążyłam złapać za klamkę a ciocia już otworzyła mi drzwi. Od razu zaprosiła nas do środka i przygotowała herbatę. Karol poszedł po swoich rodziców ponieważ postanowiłam im też powiedzieć.

-wszystko okej?-zapytał Wiktor
-tak, czemu pytasz?
-skarbie, jesteś blada
-muszę do łazienki, zaraz wróce

Posłałam cioci lekki uśmiech i udałam się do łazienki. Kucnęłam przed toaletą i wstrzymałam oddech. Nie wiedziałam czy zrobiło mi się niedobrze z nerwów czy z powodu ciąży czy z tego i z tego.

-Zosiu wszystko dobrze? Mogę wejść?-usłyszałam zza drzwi głos mojego chłopaka
-już wychodzę

Powoli się podniosłam i nabrałam zimnej wody w ręce płucząc nią twarz. Wyszłam z łazienki i udałam się do salonu gdzie już wszyscy na mnie czekali, przywitałam się z rodzicami Karola i usiadłam na swoim miejscu. Miałam mętlik w głowie, nie mogłam skupić myśli, byłam rozkojarzona.

-Zosiu!-ktoś krzyknął
-tak?-odkręciłam głowę
-coś się stało? od 2 minut do ciebie mówię-zapytała ciocia
-przepraszam
-pokłóciliście się?
-nie
-to co się stało?
-ciociu, muszę ci coś powiedzieć, właściwie to wam

Każdy patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami, Wiktor złapał mnie za rękę mocno ją ściskając a Nypel uśmiechnął się do mnie. Przez dłuższą chwilę nie wydobyłam z siebie żadnego dźwięku. Zapanowała taka cisza, że można było usłyszeć jak każdy z nas nerwowo oddycha. Poczułam lekkie ukucie w piersi i zdałam sobie sprawę, że muszę im powiedzieć.

-jestem w ciąży-powiedziałam na jednym wdechu i zamknęłam oczy a Wiktor jeszcze bardziej ścisnął moją rękę.

Gdy po chwili otworzyłam oczy ciocia stała już obok mnie z łzami w oczach.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 05 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Rozmazana kreska | Kinny ZimmerWhere stories live. Discover now