18 rozdział

619 28 12
                                    


10:00

Spojrzałam na telefon i nieco się zaskoczyłam. Myślałam, że jest wcześniej. Wiktor dalej spał wtulony we mnie. Wyślizgnęłam się spod objęć chłopaka i udałam do łazienki. Siedzieliśmy wczoraj do późna, Ania wyciągnęła wino, potem 2. Chłopaki wymiękli, Weronika tak samo i zostałam sama z Anią popijając alkohol. Dopiero po 3:00 chwiejnym krokiem wróciłyśmy do pokoi. Wiktor spał jak zabity, zrzuciłam z siebie ubrania i położyłam się obok chłopaka.       
Głowa boli mnie niemiłosiernie, umyłam twarz i wróciłam do łóżka. Niestety nie mogłam już usnąć, kręciłam się przez co Wiktor się obudził.

-już nie śpisz?-zapytał
-nie, nie mogę zasnąć
-a o której skończyła się sielanka?
-aj, nie wiem czy chcesz wiedzieć
-no słucham
-po 3
-no nie żartuj
-niestety nie żartuje, moja głowa tym bardziej
-kara
-kara-przedrzeźniłam chłopaka i odwróciłam się do niego plecami
-no już się nie denerwuj-powiedział przytulając mnie od tyłu

Chwile jeszcze poleżeliśmy ale w końcu trzeba było wstać. Napiłam się kawy i zjadłam na siłę śniadanie. Pożegnałam się z rodziną chłopaka i wsiadłam do samochodu z wielkim trudem. Głowa dalej mi pękała, po drodze wzięłam tabletkę i usnęłam. Przebudziłam się gdy byliśmy na stacji, chłopak tankował samochód a ja w tym czasie zadzwoniłam do Karola zapytać czy wszystko w porządku oraz do Lili z którą od dawna nie rozmawiałam. Umówiłyśmy się, że jak wrócę to się spotkamy. Wyszłam jeszcze do toalety a gdy wróciłam od razu ruszyliśmy dalej. Resztę drogi przegadałam z chłopakiem, głowa na szczęście przestała mnie boleć ale dalej czułam ciężar na żołądku. Nie mogłam się doczekać aż dojedziemy, uwielbiam góry, ten klimat. Robiło się powoli ciemno, co jeszcze bardziej oddawało ten piękny widok. Zostało nam niecałe 20 minut do naszego domku. Siedziałam jak na szpilkach, cały czas wpatrywałam się w szybę, góry pokryte były śniegiem, księżyc pięknie wszystko oświetlał. W końcu stanęliśmy przed domkiem, gdy wyszliśmy zaczął prószyć śnieg, czułam się jak w bajce. Dawno nie widziałam czegoś tak pięknego. Nawet nie wyjęłam walizek tylko podbiegłam do Wiktora i go przytuliłam. Śnieg padał na nasze twarze ale wcale nam to nie przeszkadzało.

-dziękuję-szepnęłam chłopakowi na ucho
-to ja dziękuje
-za co?
-za to, że jesteś

Popatrzyłam na chłopaka, położyłam rękę na jego czerwonym od zimna policzku i złączyłam nasze usta. Chwile później weszliśmy w końcu do domku. W środku było przepięknie, pierwsze co rzuciło mi się w oczy to bardzo duża kuchnia wraz z salonem. Nie spodziewałam się takich luksusów, myślałam że będzie to raczej mały domek taki jak za czasów gimnazjum jeździłam na wycieczki. Dalej zauważyłam kominek w salonie, który już był rozpalony. W dalszej kolejności była łazienka a przed nią schody, w tym całym szoku nie zwróciłam uwagi na to, że jest to domek piętrowy. Od razu ruszyłam na górę, otworzyłam pierwsze drzwi i oniemiałam. Była to sypialnia, ogromne łóżko, szafa na całą długość ściany oraz telewizor i kolejny kominek. W domku znajdowała się jeszcze jedna łazienka, mini garderoba i pokój. Bardzo mi się podobało. Przebrałam się i zeszłam na dół do chłopaka. Cały dół był przeszklony, podeszłam do okna i wpatrywałam się w widoki i padający na auto śnieg.

-dawno nie widziałam czegoś tak pięknego
-cieszę się, że ci się podoba-odpowiedział chłopak podając mi lampkę wina
Uśmiechnęłam się i usiadłam na kanapie obok Wiktora. Zaczęliśmy znowu rozmawiać, chłopak oznajmił, że musi mi o czymś powiedzieć.

-tak?
-niedługo ogłoszą, że jestem nowym członkiem sbm
-w końcu! jestem taka dumna, poświęcasz się w 100% i zawsze wszystko robisz tak aby wyszło jak najlepiej, należy ci się jak nikomu innemu
-jesteś niesamowita

Rozmazana kreska | Kinny ZimmerWhere stories live. Discover now