11 rozdział

956 41 18
                                    


16:25

Właśnie wróciliśmy z zakupów obładowani siatkami.

-boże w końcu w domu-powiedziałam rzucając się na kanapę
-dobrze, że najpierw poszliśmy na zakupy a nie do kina
-taak

Rozpakowałam swoje zakupy i zdrzemnęłam się chwilę. Na 20:00 idziemy do kina więc miałam trochę czasu aby odpocząć.
O 19:20 wyszliśmy, byliśmy przed czasem, kupiliśmy popcorn i bilety. Film trwał półtorej godziny i szczerze mówiąc nie podobał mi się. Przez większość czasu pisałam z Wiktorem, Nypel co chwile mnie szturchał abym przestała.

-chujowy był ten film-powiedziałam wychodząc z sali kinowej
-nawet nie oglądałaś
-bo był chujowy
-ty jesteś chujowa
-ee młody uspokój się
-wee
-em przepraszam
Ktoś przerwał naszą ,,udawaną'' kłótnię. Odwróciliśmy a za nami szła dziewczyna na oko miała 14 lat.
-tak?-zwróciłam się do niej
-czy mogłabym zdjęcie?-zapytała patrząc na Nypla
-yy jasne-odpowiedział
Dziewczyna zapytała czy zrobię im zdjęcie,
oczywiście zgodziłam się i wzięłam od niej telefon. Podziękowała nam i odeszła.
-wow, ale dziwne uczucie-powiedział do mnie chłopak
-fajnie co nie?
-w chuj, to moje pierwsze zdjęcie
-przyzwyczaisz się

Wróciliśmy do domu, zjedliśmy kolację i poszłam spać.

dwa dni poźniej
10:40

Posprzątałam w mieszkaniu ponieważ zaraz ma przyjść do mnie Wiktor. Powiedział, że chce o czymś ze mną porozmawiać. Nypel jest akurat w szkole, wróci dopiero za kilka godzin. Przez cały czas zastanawiałam się o czym chce rozmawiać o tak wczesnej porze. Za każdym razem gdy go widziałam moje serce mocniej biło i czułam się mega szczęśliwa. Niestety chłopak od dłuższego czasu nie okazywał wobec mnie większego zainteresowania. Pogodziłam się z tym, że jesteśmy przyjaciółmi.
15 minut później był już u mnie w mieszkaniu.

-o czym chciałeś ze mną porozmawiać?-zapytałam gdy usiedliśmy na łóżku w moim pokoju
-byłaś kiedyś na Mazurach?
Chwile się zastanowiłam i odpowiedziałam
-nie, nie miałam takiej okazji
-to pakuj się
-co?
-jedziemy na Mazury
-co? kiedy? jak?
-zaraz, samochodem
-o czym ty mówisz?
-zabieram cię na Mazury
-jakie Mazury
-normalne, pakuj się
-możesz mi to wyjaśnić?
Przysunął się do mnie tak, że nasze kolana się ze sobą stykały. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
-mówiłaś, że kiedyś wyskoczymy gdzieś razem a, że pisałaś że nie masz na razie żadnych planów to postanowiłem zabrać cię na Mazury. Zarezerwowałem już domek, no nie daj się prosić
-Wiktor, nie mogę zostawić Nypla samego
-już z nim o tym rozmawiałem, nie masz się o co martwić. Chłopaki się nim zajmą, zresztą nie jest małym dzieckiem.
-czemu akurat ja?
-mieliśmy się spotkać a ja i tak miałem jechać na Mazury więc idealnie się składa i zabieram cię ze sobą
-jesteś pewny?
-w stu procentach, więc?
Popatrzyłam na niego, odwróciłam po chwili wzrok i powiedziałam
-no dobra
-wiedziałem, że się zgodzisz. Dobra o 14:00 będę po ciebie-powiedział podchodząc do drzwi
-chyba cię pojebało
-w żadnym wypadku

Pożegnał się ze mną i wyszedł. Zadzwoniłam szybko do Lili i w między czasie się pakowałam. Opowiedziała jej o całej sytuacji na co dziewczyna powiedziała

-o ja pierdole, w końcu coś znowu zaczyna się dziać
-Lila ja się naprawdę bardzo ciesze ale obawiam się, że on traktuje mnie tylko jako przyjaciółkę
-a ja myślę, że na tym wyjeździe może się to zmienić
-wątpie, nie chce też się nastawiać na jakieś zwroty akcji ale serio się cieszę. W końcu spędzę z nim trochę czasu
-w takim razie życzę udanego wyjazdu i informuj mnie na bieżąco a teraz pośpiesz się z tym pakowaniem bo nie zdążysz

Kilka minut później rozłączyłam się i zaczęłam szukać moich ubrań. Od mojego szybkiego pakowania się w pokoju panował taki bałagan, że nie mogłam nic znaleźć. W końcu udało mi się spakować i poszłam się szybko umyć. Ledwo zdążyłam wysuszyć włosy a usłyszałam pukanie do drzwi. Pobiegłam je otworzyć, oczywiście był to Wiktor. Musiał na mnie poczekać ponieważ nie byłam jeszcze gotowa. Zniósł moją walizkę i czekał na mnie w samochodzie. Kilkanaście minut później zeszłam na dół, po drodze spotkałam mojego współlokatora, który właśnie wracał ze szkoły.

-serio się na to zgodziłeś?-powiedziałam do chłopaka nawet się z nim nie witając
-tylko nie mów, że się nie cieszysz
-bardzo się cieszę ale na pewno dasz sobie radę sam? Jeśli chcesz to nie muszę jechać
-nawet mnie nie wkurwiaj. Idź już i baw się dobrze, tylko nie za dobrze-puścił mi oczko i wszedł po schodach a ja krzyknęłam do niego
-nie roznieś nam mieszkania! Chce mieć do czego wrócić
-spoko loko mała

Zaśmiałam się i otworzyłam drzwi wyjściowe. Wsiadłam do samochodu i ruszyliśmy. Przez większość podróży słuchaliśmy piosenek i śpiewaliśmy na cały głos. Na miejscu byliśmy koło 18:00. Ciągle się rozglądałam i podziwiałam widoki, było naprawdę pięknie. Wiktor odebrał klucze do domku i powoli się do niego udaliśmy. Domek z zewnątrz wyglądał przepięknie a w środku jeszcze lepiej. Na zewnątrz stała mała altanka. W domu znajdowała się kuchnia, salon z jadalnią, łazienka i dwa pokoje. Ja zajęłam swój od razu się rozpakowując. Poszliśmy później na spacer aby zobaczyć okolicę.

-ale tu jest pięknie
-raz w roku zawsze przyjeżdżam na Mazury
-i co roku z inną dziewczyną?-powiedziałam śmiejąc się
-nie, zawsze sam
Chłopak wydawał się być czymś przygnębiony. Stanęłam i popatrzyłam na niego lecz nie zwrócił na to uwagi i szedł dalej. Dogoniłam go i złapałam za rękę.
-coś się stało?-zapytałam
-nie
-na pewno?
-tak

Puściłam chłopaka i poszliśmy dalej. Coś mi tutaj nie pasowało. Przed chwilą był taki szczęśliwy a teraz tak się zachowuje. Nie chciałam go męczyć więc resztę drogi szliśmy w milczeniu. 20 minut później wróciliśmy do domu, chłopak oznajmił mi, że musi na chwilę wyjść i niedługo wróci. Poszłam do swojego pokoju i do powrotu chłopaka rozmyślałam o tym co się wydarzyło. Może powiedziałam coś co go uraziło. Nie mogłam sobie przypomnieć. Zrobiłam sobie herbatę ponieważ zrobiło mi się zimno. Wzięłam koc z walizki i usiadłam na altance przed domkiem. Kilkanaście minut później zobaczyłam z daleka Wiktora, w ręce trzymał piwo.

-co ty tu robisz? jest zimno-powiedział
-wiem, ale miałam ochotę tutaj posiedzieć
-chodź do środka
-dobrze mi tu, usiądź ze mną
-nie mogę
-dlaczego? Wiktor powiedz mi co się dzieje

Popatrzył na mnie, zamknął oczy i wszedł do domku zostawiając mnie samą. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywał. Poczułam się okropnie, stwierdziłam że jutro poproszę Lilę aby po mnie przyjechała. Jeśli Wiktor nie chce żebym tu była to po co mnie zapraszał. Najpierw błagał mnie żebym pojechała a teraz zachowuje się okropnie. Martwię się o niego ale już drugi raz chciałam z nim porozmawiać a on mnie olał. Jeszcze chwilę posiedziałam na dworze i wróciłam do swojego pokoju wcześniej zaglądając do chłopaka. Spał, sama też się położyłam i usnęłam.

07:00

Obudziłam się dość wcześnie. Z jednej strony strasznie martwiłam się o Wiktora a z drugiej byłam na niego zła. Wyszłam z pokoju i poszłam się umyć, ogarnęłam włosy, przebrałam się i zrobiłam sobie kawę. Założyłam bluzę i koc na ramiona i wyszłam na dwór. Było chłodno, usiadłam na altance, włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam muzykę. Popijając kawę rozmyślałam o wczorajszym dniu. Postanowiłam, że spróbuje porozmawiać z chłopakiem jak wstanie. Nie chce, żeby nasz wyjazd skończył się kłótnią a co gorsza tym, że nasza relacja się popsuje. 15 minut później wróciłam do środka, strasznie zmarzłam. Wiktor dalej spał, przynajmniej tak myślałam. Do 12:00 siedziałam w swoim pokoju. Nie mogłam już wytrzymać i zapukałam do chłopaka. Niestety nie odpowiedział. Odeszłam a sekundę później drzwi się otworzyły.

-pukałaś?-zapytał
-tak...chciałam z tobą porozmawiać
-nie mogę teraz
-yy okej, a kiedy będziesz mógł?
-nie wiem

Zdenerwowana wróciłam do pokoju, położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Co ja tu kurwa robię. Dlaczego on się tak zachowuje. Nie miałam ochoty ani jeść ani pić. Cały dzień przesiedziałam w pokoju. Koło 20:00 znowu poszłam do chłopaka i walnęłam pięścią w drzwi. Od razu je otworzył.

-wracam do domu-powiedziałam i odwróciłam się

Rozmazana kreska | Kinny ZimmerWo Geschichten leben. Entdecke jetzt