3 rozdział

1.3K 40 5
                                    


-Karol do mnie napisał!-wręcz krzyknął wbiegając do pokoju

Od razu się podniosłam i zapytałam co napisał.

-poprosił o mój numer telefonu
-i?
-i nie wiem, jeszcze nikt nie dzwonił, boje sie kurwa

I w tym momencie telefon bruneta zaczął dzwonić, popatrzyliśmy na siebie i oboje rzuciliśmy się na telefon. Odebrał jak najszybciej tylko mógł i dyszącym głosem powiedział

-słucham?
-siemanko, z tej strony Karol. Czy dodzwoniłem się do Nypla?
-hej, tak
-słuchaj, rozmawiałem z Białasem, Januszem oraz kilkoma innymi osobami. Ta nuta którą nam puściłeś nie jest zła ale-zrobił kilkusekundową przerwę
-ehh młody sprawa wygląda tak...-znowu zrobił przerwę a moje oczy zrobiły się szklane, złapałam chłopaka za rękę aby dać mu otuchy gdy Solar powie mu to czego nie chce usłyszeć
-opublikujemy ten numer-powiedział spokojnie aż za spokojnie
-co!?-powiedzieliśmy razem
-na prawdę?-zapytał
-tak, uznaliśmy że może to być dobry start dla ciebie, jeśli mam być szczery to tegorocznej edycji raczej nie wygrasz bo mamy już na oku jedną osobę ale to jest zawsze coś, zyskasz rozgłos a może nawet później wyjdzie z tego jakaś współpraca kto wie
-jezu dziękuję bardzo, nawet nie wiem co powiedzieć
-zobaczymy co nam pokażesz młody, będziemy w kontakcie, trzymaj się cześć
-hej
-AAAAA JA PIERDOLE NIE WIERZE-krzyknęłam
-TY NIE WIERZYSZ? JA KURWA NIE WIERZE

Rzuciłam się na chłopaka i mocno go przytuliłam, łzy napłynęły mi do oczu.

-jestem taka dumna-wytarłam ręką łze spływającą po moim policzku, brunet od razu to zauważył
-płaczesz?
-na prawdę jestem taka dumna, że sobie nawet nie wyobrażasz, zobacz ile dokonałeś a to dopiero początek
-dokonaliśmy-poprawił mnie
-chyba musimy to opić, co ty na to?-zapytałam wstając z łóżka i podchodząc do barku
-co ty na to ty jebana szmato-zaśpiewał kawałek piosenki a ja się roześmiałam

Wyciągnęłam whisky i cole z lodówki. Zrobiłam nam po drinku, włączyłam muzykę i daliśmy ponieść się emocjom. Tańczyliśmy i śpiewaliśmy nie mówiąc już o rozmowach do samego rana. Usnęliśmy dopiero po 05:00. Była to długa lecz emocjonująca noc.

10:00

*dryyń*

-kurwaaa-powiedziałam bardzo zdenerwowana i złapałam się za głowę, poczułam ogromny ciężar i ból, ledwo wstałam z łóżka aby podejść do drzwi. Z trudem podniosłam rękę i otworzyłam. Kurier, jak zwykle w najbardziej odpowiednim momencie. Odebrałam paczkę i położyłam sie z powrotem na łóżko.

*wyobraźcie sobie dźwięk tego pokurwionego budzika z iphona*

-NIE NO ZARAZ MNIE POKURWI-krzyknęłam i sięgnęłam po telefon aby wyłączyć ten zajebany budzik
-czego się kurwa drzesz?-usłyszałam nad sobą głos chłopaka
-cicho bądź bo mnie łeb nakurwia
-to ty się kurwa drzesz na całe mieszkanie i dla twojej wiadomości mnie też nakurwia
-zrób mi kawę
-sama sobie zrób
-no prosze cie

Chłopak przewrócił oczami i udał się do kuchni. Słyszałam jak wyciągnął kubek z szafki, aż zadzwięczało mi w głowie. Przemilczałam to, nie chciałam znowu wczynać kłótni. Kilka minut później wszedł do mojego pokoju z kawą i małymi kanapeczkami z serkiem i pomidorem.

-ooo kochany jesteś-powiedziałam i zrobiłam z rąk serduszko w jego kierunku
-ta wiem
-dziękuję

Zjadłam co chwilę jecząc z bólu, na szczęście dzisiaj jest piątek, wakacje więc oboje odpoczywamy ale właśnie sobie przypomniałam, że musimy zrobić zakupy na jutrzejszy dzień ponieważ będziemy mieć gości. Pewnie zrobimy to później bo oboje jesteśmy w tym momencie nie do życia. Przez kolejne kilka godzin leżałam i pykałam coś na telefonie, nie byłam nawet w stanie pójść się umyć czego koniecznie potrzebowałam. W końcu postanowiłam wziąć się w garść i wstać. Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy, ręcznik, ubrania i ruszyłam do łazienki. Czułam, że kręci mi sie w głowie, zaszłam do kuchni po jakiś lek przeciwbólowy i ponownie ruszyłam do łazienki. Zimny prysznic dobrze mi zrobił, poczułam się trochę lepiej, umyłam twarz, zęby i zaszłam do pokoju przyjaciela. Oczywiście spał, pewnie też zdycha tak jak ja. Dochodziła 15:00, zostawiłam chłopakowi karteczkę na której napisałam, że poszłam do sklepu i wróce niedługo. Założyłam na głowę czapkę z daszkiem aby słońce mnie nie wkurwiało, założyłam buty, zasunęłam drzwi i wyszłam. Na szczęście niedaleko mamy kilka spożywczych sklepów więc nie muszę daleko iść. Ekspedientka już mnie zna pomimo tego, że nie mieszkam tu długo. Od razu zauważyła, że źle się czuje i zapytała czy jestem chora.

-nie, nic z tych rzeczy. Po prostu trochę z młodym wczoraj zabalowaliśmy
-ahh rozumiem-nic więcej nie powiedziała, wiedziała że każdy kolejny dzwięk przysparza mi wielki ból

Zapakowałam do koszyka rzeczy, które uważałam za potrzebne. Po 30 męczących minutach podeszłam do kasy, powoli wypakowywałam wszystko na taśmę. Zapłaciłam, pożegnałam się i wyszłam. Gdy weszłam do mieszkania oczywiste było dla mnie, że Nypel dalej śpi. Rozpakowałam zakupy, zrobiłam chłopakowi śniadanie i poszłam go obudzić. Pewne było, że nie wstanie od razu więc zaczęłam skakać po jego łóżku co nie tylko dla niego było tragedią. Zaczęło mi się kręcić w głowie, pobiegłam do łazienki i stanęłam przed lustrem. O mało co nie zwymiotowałam. Zobaczyłam, że chłopak wyszedł z pokoju i również pobiegł do łazienki. Jeszcze nic nie zjadł a już zwrócił z siebie wszystko co zeszłej nocy w siebie wlaliśmy. Zaprowadziłam jego resztki godności do kuchni i na siłe kazałam mu zjeść ,,śniadanie". Grzecznie się posłuchał i nawet wypił herbatkę, którą mu przygotowałam. Ja poczułam się trochę lepiej więc zaczęłam sprzątać w całym domu na przyjazd najbliższych. Gdy skończyłam usiadłam w studiu i zaczęłam pisać. Właśnie to sprawiało mi największą przyjemność zaraz po tworzeniu i słuchaniu muzyki. Pisanie było dla mnie czymś w stylu odcięcia się od rzeczywistości, wtedy czułam że robie coś dla siebie i nikt nie jest mi w stanie przeszkodzić. Pomagałam pisać chłopakowi teksty ale równie dobrze radził sobie sam. Studio było bardzo skromne, ważne że mieliśmy wygłuszenie, mikrofon, dwa laptopy i jakieś konsole bez których by się nie obyło. Przesiedziałam tam z dwie godziny a później położyłam się na kanapie w salonie i włączyłam film. Tak minął mi dzisiejszy dzień, potrzebowałam chwili odpoczynku i oderwania się od zgiełku tego miasta.

Rozmazana kreska | Kinny ZimmerWhere stories live. Discover now