25 rozdział

301 15 9
                                    

Kolejnego dnia wstaliśmy z Wiktorem dość wcześnie aby zabrać się za kolejne nagrywki. Rodzice Michała przywieźli go z powrotem koło 15:00, powitaliśmy go przyjaźnie. Nasz kucharz ugotował rosół, którym od razu poczęstowaliśmy chłopaka. Nie był jeszcze pełny sił więc kazałam mu się położyć w swoim łóżku i przespać, o dziwo posłuchał mnie. Zostawiając go samego w pokoju wróciłam do mixowania i poprawiania zwrotek, które właśnie nagrali chłopacy z 2115. Dzień był bardzo produktywny i szybko minął. Wieczorem zszedł do nas Michał, nie wyglądał zbyt dobrze dlatego też Karol kazał mu znowu się położyć.

-nie chce mi się już spać-oznajmił
-to chociaż poleż, ja ci zaraz przyniosę coś do picia-odpowiedział mu Karol
-nie chce siedzieć sam
-ktoś na pewno dotrzyma ci towarzystwa
-właściwie to ja mogę, skończyłam na dzisiaj swoją pracę-zgłosiłam się a Wiktor spojrzał na mnie z grymasem na twarzy
-o widzisz, mówiłem że ktoś się znajdzie-odpowiedział Solar z uśmiechem na twarzy a Michał również się uśmiechnął i wrócił do swojego pokoju

-czemu ciągle za nim latasz?-usłyszałam głos za swoimi plecami gdy wchodziłam na górę
-co?-odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą Wiktora
-ciągle za nim latasz
-o co ci chodzi?
-ma przyjaciół więc nie musisz się nim opiekować
-ja też jestem jego przyjaciółką
-chyba tylko wtedy jak chce zajarać

Stanęłam jak wryta i nie wiedziałam co powiedzieć. Zrobiło mi się przykro. Ominęłam chłopaka, weszłam do pokoju Michała i trzasnęłam drzwiami.

-coś się stało?-zapytał widząc moją minę
-nie-odpowiedziałam i usiadłam na fotelu obok łóżka
-zapytam jeszcze raz, coś się stało?

Spojrzałam na Michała, obserwował każdy mój ruch. Mój wzrok zjechał na półkę która stała obok.

-Michał-powiedziałam łamiącym głosem
-musisz przestać-dodałam
-c-co?
-następnym razem to może skończyć się jeszcze gorzej
-ale o co ci chodzi?
-o to-wstałam wskazując ręką na jointa, który leżał na półce
-daj spokój
-Michał, martwię się o ciebie
-nie masz o co
-no po ostatnich wydarzeniach chyba jednak mam
Nie odpowiedział.
-a może Wiktor miał rację
-z czym?
-że przyjaźnimy się tylko wtedy jak chcesz zajarać
-co ty wygadujesz?
-miał rację?
-myślisz, że gdyby miał rację to siedziałbym teraz tu z tobą i rozmawiał?
-nie wiem
-to już wiesz
-yhym
-Zosiu, lubię cię i dziękuję za pomoc którą mi teraz dajesz i nie wiem w ogóle dlaczego tak pomyślałaś
-może dlatego, że nigdy nie rozmawialiśmy na trzeźwo
-teraz to robimy
-no tak ale
-nie ma ale, nie słuchaj Wiktora, nie wiem o co mu chodzi i dlaczego tak powiedział
-a może jest zazdrosny?-dodał
-co? niby o co?
-nie wiem, ty mi powiedz

Tym razem ja zamilkłam po czym wstałam i nic nie mówiąc wyszłam.

-Wik-urwałam
Siedział skulony koło łóżka a po jego twarzy lały się łzy. Zszokował mnie ten widok.
-słońce, co się stało?-zapytałam podchodząc do niego i delikatnie łapiąc go za twarz
-coś szybko wróciłaś-odpowiedział oshle
-co?
-dobrze słyszałaś co powiedziałem
-Wiktor, czy ty jesteś zazdrosny?-zapytałam na co podniósł głowę i zaśmiał mi się prosto w twarz
-a mam o co?
-Wiktor
-przestań
Wstał ocierając łzy i już sięgał za klamkę gdy złapałam go za rękę.
-między mną a Michałem nigdy w życiu niczego nie było
-tak? nie byłbym tego taki pewny
-nie wierzysz mi?
Spojrzał w moje pełne łez oczy, przygryzłam wargę aby się nie rozpłakać ale nie dałam rady widząc ostatnią płynącą po jego policzku łzę. Spojrzałam w dół i z braku sił opadłam na podłogę.
-kocham cię, nie mogę cię stracić-mówiłam przez łzy
-nie zależy mi na nikim innym, tylko z tobą chce być-dodałam
-nie psujmy tego, proszę-powiedziałam szeptem słysząc jak otwiera drzwi i wychodzi zostawiając mnie samą w ciemnym pokoju
-gdzie jest Zosia?-usłyszałam głos za drzwiami

Rozmazana kreska | Kinny ZimmerTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon