Czułam jak momentalnie chwilowo zabrakło mi tchu, zarazem wiedziałam tez o powstających na moich policzkach rumieńcach.

- Ide się czegoś napić- z szybkością światła wstałam z kanapy i ruszyłam w kierunku kuchni.

Gdy wyjmowałam zimna butelkę wody z lodówki poczułam duze dłonie chłopaka na mojej talii.

Chwycił mnie po czym odwrócił w swoją stronę delikatnie przywierając do mnie ciałem.
Jednak szybko się uwolniłam i podeszłam do szafki wyjmując szklankę.

- I że to niby taka gra wstępna? - zapytał rozbawiony.

Cóż udawanie iż czyny chłopaka w żaden sposób nie wywołały u mnie żadnych emocji tak średnio mi wychodziło ale przynajmniej próbowałam.

Po chwili chłopak ponownie przywarł do mnie.
Czułam jak już mocniej niż wcześniej chwyta mnie znowu za talie, zapewne abym nie dała rady mu sie uwolnić co w zasadzie poskutkowało.

Przez kilka minut było słychać  tylko przyspieszający oddech chłopaka jak i mój i głosy telewizora.

Delikatnie przysunęłam twarz do jego twarzy po czym musnęłam jego usta. Chłopak po chwili również dotknął moich jednak schodził coraz niżej.

Gdy poczułam jego oddech na mojej szyji, zamarłam.

Pożądanie jakie ciągło mnie do niego z dnia na dzień rosło, a zwłaszcza w takich momentach.

Jednak z tylu głowy wciąż wiedziałam, że stanę sie dla niego tylko plusem, oznaczającym zaliczenie.

Za wszelka cenę nie chciałam być tym jebanym plusikiem gdyz po prostu chciałam być dla niego kimś więcej. Ale zarazem wiedziałam, że dla chłopaka nigdy się tym czymś więcej nie stanę.

Po krótkiej chwili spojrzeliśmy na siebie, i w tym momencie poczułam coś dziwnego.
To dziwne uczucie ogarnęło całe moje ciało, gdyz po prostu zdałam sobie sprawę ze jeżeli nie będziemy niczym więcej to i tak będę coś do niego czuć chociaż nie wiem jak bardzo bym chciała to ukryć.

- Musimy iść zobaczyć co z Luisem.- odsunęłam się z zamiarem uwolnienia się z jego objęcia, o dziwo chłopak mnie puścił.

Chłopczyk nadal ze skupieniem oglądał bajkę. I najwidoczniej nawet nie zauważył ze nas chwilowo nie było.

- Muszę ci coś pokazać- powiedział nagle Shawn, przerywając głuchą cisze.

Podszedł do dużego drewnianego stołu znajdującego się w salonie i zaczął wyciągać jakaś mapę.
Za zdziwieniem podeszłam do stołu i porobowałam odgadnąć co one przedstawiają jednak widziałam jedynie kreski i ślaczki.

- To mapa napadu w Meksyku. Martino chciał zorganizować je, ale potrzebujemy pomocy Białych Psów. Inaczej nie wygramy z tamtejszymi.

- Dlaczego akurat Meksyk?- zapytałam zaciekawiona rozwojem wydarzeń.

- Z tamtąd pochodził jego ojciec a mój dziadek.
Mieli tam jedna z największych produkcji narkotykowych i broni. Jednak po jego śmierci mafia tamtejsza zorganizowała to wszystko tak ze po niecałym tygodniu została przejęta. A my mimo bitew nie zdołaliśmy go odbić z rak wroga.
Ale teraz jest inaczej. Mamy współpracę z Białymi psami. A sam chłopiec jest jego pośrednikiem. Matka jego ma go odebrać w dzień napadu.
To było zabezpieczenie, abyśmy mieli pewność ze nas nie wystawia.

Baby, I'm your Boss | S.M.| |E.P| |A.B|Where stories live. Discover now