W tej chwili opamiętałam się, że trzymam w ręce broń, którą Katty niepostrzeganie mi wsunęła gdy starałam się dostrzec co było źródłem nagłego światła.

- STRZELAJ- powiedziała po hiszpańsku będąc pewna, że osoby które za nami właśnie biegły nie znały tego języka.

- ALE KURWA JAK. NAWET NIE WIEM JAK TO DZIAŁA- krzyczałam w tym samym języku ze złości, a zarazem już dyszałam, gdyż nie byłam gotowa na bieg na tak długi dystans.

- NACIŚNIJ Z BOKU I GO ODESPIECZ. A WTEDY STRZELAJ GDY DAM CI SŁOWO, SCHYL SIĘ I STRZELAJ.- powiedziała. Najwidoczniej miała plan.
Zrobiłam to co mi kazała, a gdy usłyszałam pewien dźwięk, wiedziałam że broń jest gotowa do strzelania chociaż nadal nie byłam pewna, że broń zacznie działać.

- TERAZ- krzyknęła. A ja się schyliłam przy czym zatrzymałam.
Usłyszałam kilka strzałów, które wystrzeliła dziewczyna, a zaraz po niej ja wymierzyłam kilka. Jednak nie były one zbytnio trafne, gdyż żaden z mężczyzn nie poległ. Wiedziałam w tej chwili, że ani ja ani Katty nie miałyśmy pomysłów na ucieczkę, a zwłaszcza gdy moment później zobaczyłyśmy biała ścianę muru.

Czyli Katty również nie znała posiadłości pana Millera.

Świetnie.
I pomyśleć, że mogłam wybrać naukę nudnej historii w bezpiecznym pokoju. Gdzie nikt mi nie groził bronią.

Cóż jak to się mówi człowiek uczy się na błędach. Chociaż nie jestem pewna czy ja się kiedykolwiek nauczę.

Zobaczyłam jak Katty nagle przestaje biegnąc i strzela dwa razy w niebo.
Był to tak zwany znak poddania się. Obowiązywał w tutejszych gangach.
Wiele razy o nim słyszałam, jednak nigdy nie byłam jego świadkiem.

Gdy mężczyźni nadbiegli, zobaczyłam że było ich jedynie dwóch. Mieli na sobie obaj garnitury. Jeden miał zgoloną głowę, a na niej widniał jeden wielki napis. Niestety był zbyt daleko abym mogła go rozczytać. Co mnie jedynie zaskoczyło to widok również charakterystycznego tatuażu, który oboje mieli na prawej stronie twarzy zaraz za okiem. Był to niewielkich rozmiarów wąż z ucięta głowa. Z miejsca tego natomiast tryskała krew.
Nigdy sie z takim wizerunkiem nie spotkałam i nie powiem tez, że byłam jego fanką.

- Przychodzimy od Martino- odezwała sie nagle Katty, której głos wyrwał mnie z zamyśleń.

Obaj mężczyźni popatrzyli sie na siebie po czym wybuchli śmiechem.
W zasadzie to sie im nie dziwiłam oni juz pewnie byli dobrze po czterdziestce, tymczasem my miałyśmy niecałe 18 lat.

Mężczyźni znacząco spojrzeli na siebie po czym zakuli nas kajdankami.

- MÓWIMY prawdę - sprzeczała się ciągle z nimi Katty, w drodze do białego budynku. Jednak żaden z nich nadal nie brał jej słów na poważnie.

Gdy wprowadzili nas do środka, moim oczom okazał się wielkich rozmiarów korytarz.
Podłoga była zrobiona z białych połyskujących białych płyt. Natomiast ściany były zdobione wieloma malowidłami.
Nagle przypomniała mi się rozmowa Martino z pewnym członkiem gangu. Rozmawiali, o Millerze i o jego niezwykłej pasji artystycznej. Wyobrażałam sobie wtedy, że pewnie po prostu umieścił po domu wiele obrazów znanych malarzy, i temu jest tak nazywany.
Słyszałam tez o jego przezwisku Art.

Jednak na mniej spodziwalam się tego że nie płótna obrazów będą wisieć na ścianach a same ściany staną się płótnem.

Górowały jednak ciepłe kolory a głównie odcienie żółci. Bylo tez wiele napisów, których nie umiałam odczytać, gdyz były prawdopodobnie napisane po łacinie.
Na samym środku była perfekcyjnie wyrzeźbiona rzeźba z tego co kojarzyłam młodym mężczyzną był Apollo a przepiękną delikatna kobietą Dafne.
Wydawało się, że same włosy nimfy zamieniają się w liście, ręce w gałęzie, a tułów w zapewne pień drzewa laurowego. W tym samym momencie Apollo ściągający ją wyglada jakby był bliski triumfu.

Baby, I'm your Boss | S.M.| |E.P| |A.B|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz