58.

357 52 17
                                    



Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.






     — 𝐖𝐈Ę𝐂 𝐌𝐀𝐌... Po prostu to przyczepić do jego buta? — zapytałaś niepewnie, wpatrując się w niewielką kartkę z inkantacją.

— Mhm, nic trudnego, prawda? — zanuciła Yae, nachylając się nad twoim ramieniem, aby pstryknąć delikatnie bok papieru. Jej uśmiech dosadnie informował o niecnych planach kryjących się za kanji, jednak nie byłaś w stanie wyczytać nic więcej z jej mimiki. Znaczenie nie było tak złe (w końcu zwyczajny zapis "upadek" nie był aż tak groźny), ale samo patrzenie na zaklęcie wprawiało cię w dyskomfort.

Kapłanka była znana ze swoich... Atutów, jakoby tak to ująć, a więc wszelkie sztuczki czy czary stanowiły jej ikoniczną wizytówkę. Nierzadko widziano przeróżne dziwy, porywania ciał przez duchy, czy nawet nienaturalne zachowania i zaniki pamięci po minionych dniach. Wszelkich czynów za każdym razem się wypierała, a za pomocą swojego tytułu zręcznie wymijała wszystkie kary, które normalnie by trzeba było ponieść. Gdyby tylko zechciała mogłaby wprowadzić znacznie większy chaos niż zwykłe igraszki. I była w stanie to zrobić. Jedynie jej własne sumienie, jak i ostrzegawczy wzrok Shogun, powstrzymywało ją przed rozciągnięciem swojego reżimu nad Inazumą.

— Oh, nie mów, że masz jakieś wątpliwości — mruknęła z nutką niezadowolenia, odsuwając się od ciebie, kiedy twoje zmartwienie i ciągle obecne zamyślenie nie zniknęło z twarzy, jeszcze głębiej wydzierając się w rysach. — Myślałam, że będziesz zachwycona dręczeniem męża.

— Nie, że nie jestem... Ale na pewno nic mu nie będzie?

Nie chciałaś, aby twoje słowa brzmiały w ten sposób. Jednak nie mogłaś powstrzymać dręczących cię wątpliwości. Yae również odczuła zmianę w powiewie wiatru, decydując się na lżejsze, odrobinę oddalone podejście. Stanęła więc przed tobą, chcąc kontynuować rozmowę, jednak nie namawiała dłużej, jedynie wpatrując się uważnie, kiedy wiatr muskał niespokojnie różowe kosmyki włosów. Wzięłaś głęboki wdech, podnosząc głowę, aby odwzajemnić ciekawskie, obserwujące cię spojrzenie wraz z lekkim uśmiechem.

— Nie chcę zostać wdową tak szybko.

— Haha! Naturalnie, naturalnie — zaśmiała się w odpowiedzi kobieta, zasłaniając dłonią usta. Po tym zjechała nieśpiesznie wzrokiem po twojej sylwetce, obserwując uważnie boki i krągłości, aby ponownie posłać ci ten wszechwiedzący, zawadiacki, jednakże nadal niewielki uśmiech. — Życie małżeńskie musi być naprawdę ekscytujące, nawet z kimś kogo nie lubisz.

— Nie o to mi chodziło! — zaprzeczyłaś od razu, zerkając na nią z oburzeniem. Nie byłaś jednak w stanie powstrzymać czerwoności na policzkach. Jakże absurdalne stwierdzenie. Ona, spośród wszystkich, powinna to wiedzieć najlepiej wraz z jej czarami i posyłanymi spojrzeniami w miejsca, gdzie zazwyczaj nie wypadało.

Nie miałaś nic przeciwko Miko. Właściwie byłaś jej niezmiernie wdzięczna i czułaś ogromny respekt do kapłanki, jednak czasami psotność w fioletowawych oczach bywała okrutna. Ich barwa nie wpływała jednak na ciebie tak jak inny odcień purpury. Mimo tego że zdawało się, że są identyczne jak u twojego męża, tamte zdawały się lśnić w całkowicie odmiennym kolorze, irytując cię swoim istnieniem. Natomiast w przypadku Yae nie pojmowałaś iskrzenia, które się tam znajdowało, więc mogłaś jedynie przyglądać się z uwagą, zachowując odpowiedni dystans.

I szczerze przyznawszy, wolałaś bliżej ci znaną barwę fioletu, niż tą którą prezentowała.

— Ale o tym pomyślałaś, czyż nie? — rzuciła cicho, nachylając się do twojego ucha. Widząc jedynie zaciśnięte usta w odpowiedzi, zaśmiała się krótko, aby obrócić się na pięcie i machnąć prawie władczo dłonią. — W takim razie, dla odrobiny zabawy wystarczy doczepić to do podeszwy i bam! Mała psota dla uciechy. Zawsze poprawia humor.

— Dlaczego akurat to? — Przyjrzałaś się kartce, zastanawiając się nad sekretami, które skrywała. — Jest wiele sposobów na wykorzystanie zaciągniętego przeze mnie długu.

— Ah, dziecino. Kiedy się żyje tyle, co ja, błahe rzeczy jak polityka czy tytuły stają się tak nudne, jak opowiastki starców. — Jej uśmiech zmniejszył się nieznacznie wraz z zaciemnieniem się tęczówek, świadczącym o całkowitym ukróceniu tego tematu, póki jeszcze byłaś w stanie. Kiwnęłaś więc głową na zgodę, wpatrując się w zadowolenie rosnące na jasnej twarzy. — Poza tym nie przepadam za twoim mężulkiem. No, a teraz leć, leć. Chcę zobaczyć jak niewielka klątwa zadziała, hehe...

❝EVERYTHING❞ kamisato ayato x f!readerWhere stories live. Discover now