35.

441 73 14
                                    


ओह! यह छवि हमारे सामग्री दिशानिर्देशों का पालन नहीं करती है। प्रकाशन जारी रखने के लिए, कृपया इसे हटा दें या कोई भिन्न छवि अपलोड करें।





     — 𝐍𝐈𝐄 𝐌𝐀 powodów do obaw — odparł uspokajająco lekarz, uśmiechając się pocieszająco w stronę chorej. Ayato mimo kręcenia w głowie stał z godnością, prostując plecy, aby nawet w gorączce być tą samą, wyrafinowaną osobą. Mężczyzna badający jego żonę, która w przeciwieństwie do niego leżała prawie bez ducha na łóżku, zabrał swoje rzeczy, po czym złożył mu niski, pełen szacunku pokłon. — Zwykłe przeziębienie. Radziłbym zażywać ciepłą zupę, najlepiej miso, jako że da się łatwo ją połykać. Niech Milord przeleży ten czas pod kołdrą i dopiero po przejściu choroby należy zmienić pościel. Lepiej w tym czasie nie zmieniać miejsc spania.

— Dziękuję — odparł, zakładając jedną rękę za plecami. Nawet w luźniejszym kimonie zastępującym jego codzienny elegancki ubiór w trakcie spania prezentował dumnie swój klan, nie pozwalając nikomu dojrzeć jak powoli opuszczają go siły, a gorączka trawi składane myśli. — Thoma, odprowadzisz gościa? 

— Naturalnie, Milordzie. — Chłopak również się skłonił, opuszczając z lekarzem jego sypialnię. Mimo że nie przypadł mu do gustu fakt, że ktoś kręcił się po pokoju przeznaczonym tylko dla niego, nie mógł pozostawić siebie w tak tragicznym stanie.

Od razu po wyjściu dwójki usiadł na brzegu materaca, łapiąc palcami nasadę nosa. Nienawidził być chory. Bycie przykutym do łóżka to jedna z gorszych rzeczy, która mogła go spotkać. Już widział jak sprawy przybierają nieprzyjemne obroty przy jego nieobecności, a stos dokumentów powiększa się z dnia na dzień. Nic nie mógł na to jednak poradzić. Wina leżała po jego stronie i nierozważności w biciu się śnieżkami. Chociaż szczerze dobrze się bawił, skutki roztropnego zachowania zawsze dochodziły w najmniej chcianych momentach. Musiał jak najszybciej pozbyć się kręcenia w głowie i ciepłej temperatury ciała.

Jedynym pocieszeniem było to, że nie skończył jak jego żona. Wsuwając się z powrotem pod kołdrę, mimo ogromnej niechęci, zerknął w bok. Na rozgrzanym czole leżała biała szmatka nasączona wodą, mająca zbić gorączkę, znacznie wyższą od jego, a przymknięte oczy ruszały się nerwowo, jakby nie mogły zapaść w sen. Ciche westchnięcie wydobyło się z jej ust, kiedy wysunęła dłoń spod kołdry i zsunęła szmatkę z głowy, pozwalając kroplom wody zjechać po skórze. Posłała jedno, przelotne i niechciane, spojrzenie w jego stronę, aby zamknąć oczy jeszcze raz, jakby była to nieprzyjemna mara.

Najwyraźniej nie tylko mu nie podpasował ten pomysł.

— Jak ci się tu dotychczas podoba? — Nie był pewien czy to wina gorączki rozluźniającej mu język, czy trawiących go od dawna pytań, ale to ostatecznie on przerwał ciszę panującą w sypialni. Ale nawet po jego słowach niezręczność nadal unosiła się jak burza nad łóżkiem, sprawiając, że miał ochotę skrzywić się na twarzy.

— Oszczędź sobie czczych pogawędek... I tak już mnie boli głowa — odparła ledwo wyrzucając z siebie kolejne słowa. Ayato nie mógł nie poczuć się odrobinę urażony. Próbował jedynie być miły, a ona miała jeszcze czelność odwrócić się do niego plecami.

Gdyby mógł wyjść z łóżka, z chęcią by to zrobił, ale mógł jedynie chować się głębiej pod kołdrą i jak naburmuszone dziecko czekać aż wszystko minie.

— Jest dobrze.

No cóż przynamniej teraz nie leżał w łóżku z niezakończonym tematem. Dziewczyna nie odezwała się już więcej, preferując chowanie się w ciepłym kokonie z ich wspólnej kołdry. Nie wypowiedział się jednak na temat, pozwalając aby jego klatka pozostała bez okrycia. Po paru nocach przyzwyczaił się do dzielenia się w kwestii łóżkowej. Mimo że jego żona w śnie często mimowolnie rozkładała się na materacu, czasem nawet kończąc głową po drugiej stronie, nie szczędził jej ani poduszek ani kołdry, upewniając się że jest zakryta kiedy wchodził do sypialni i kiedy z niej wychodził.

— Ah, Milordzie. Mam zupę zgodnie z zaleceniem lekarza — rozległ się głos powracającego chłopaka, który posłał mu współczujące spojrzenie, kiedy zauważył, że Ayato ledwo powstrzymywał pociąganie nosem. Odstawił tacę na bok, stając niepewnie przy ich łożu.

— Thoma, dobrze że jesteś. Przynieś moje dokumenty i oznajmij wszystkim że jestem niedysponowany. Przypuszczam, że Ayaka już wie? — wyrzucił z siebie ciąg ułożonych przed czasem zdań, przyglądając się jak ten kiwa posłusznie głową, nawet jeśli w oczach czaił mu się sprzeciw. Był pewien, że ten wolałby gdyby na spokojnie odpoczął. Jednak obowiązki wzywały.

— Thoma... — Cienki, ochrypły głos wydobył się spod kołdry, na co Thoma przyjrzał się kokonowi w którym była związana [t.i.] i niepewnie zbliżył się, aby wysłuchać, co ma do powiedzenia. Jej dłoń wysunęła się spod materiału, wskazując aby podszedł bliżej.

— Tak, Milady? — odpowiedział, nachylając się do przodu. 

Mimo że zapewne nie miało to większego znaczenia, jego policzki zabarwiły się na głębszy odcień.

— Chodź na chwilę. Bliżej... — szepnęła, prostując się na chwilę, aby szepnąć coś do jego ucha. Brwi Ayato ściągnęły się na ten widok, ale z jego ust nie wypłynęło ani jedno słowo. Zamiast tego zainteresował się miso leżącym na tacce obok. Wziął miskę do ręki, krzywiąc się na widok pływających warzyw.

— Oczywiście — odparł, posyłając jej delikatny uśmiech. — Już się robi.

Miał tylko nadzieję, że nikt nie widział jego kwaśnej miny, kiedy przełykał zupę.

❝EVERYTHING❞ kamisato ayato x f!readerजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें