43.

395 61 26
                                    

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.







    𝐀𝐘𝐀𝐓𝐎 𝐙𝐀𝐖𝐒𝐙𝐄 robił wszystko dla swojej rodziny.

Otrzymując ledwie trzymające się nazwisko oraz niepewną przyszłość w ręce, często zadawał sobie pytanie, czy jego próby są w ogóle opłacalne. Zarwane noce, zerwane więzi i nieskończoność godzin, podczas których mógł zrobić tak wiele innych rzeczy. Musiał tak wiele poświęcić, a jednak nigdy nie uważał tego za wyrzeczenie się wszelakich dóbr. Podobał mu się natłok pracy, zajęcie umysłu i ciągła sprzeczka między ludźmi. Jak jego jedna decyzja wpływała na czyjeś życie, a słowo komisarza, którego rolę objął, wystarczyło, aby ludzie poszli za nim, wykonali rozkaz czy zaprzestali pewnych czynności.

Znajdując więc niecodzienną przyjemność w obowiązkach, kontynuował prowadzenie domu Kamisato, z dumą prezentując swoje dzieło. Nawet jeśli jego rola skupiała się na przewodzeniu z cienia, kiedy jego siostra, nieskazitelnie perfekcyjna i jakże łapiąca wzrok, wypełniała swoją rolę bycia twarzą klanu. Przez nią właśnie każdy znał jego rodzinę, nawet jeśli on posiadał większy autorytet. Cieszył się, że spodobało się jej ukazywanie się jako księżniczka Shirasagi, i wspierał ją jak powinien każdy starszy brat. W końcu od czasów objęcia przez niego miejsca głowy klanu sytuacja ustabilizowała się znacznie, a wraz z pomocą wielu sprawił, że Kamisato na nowo stali się szanowani i kochani.

— Ayaka, wiesz może gdzie jest [t.i.]? — zapytał spokojnie, zerkając na młodszą siostrę w poszukiwaniu odpowiedzi. Ta zerknęła na niego z nieukrywanym zaskoczeniem, odwracając się do niego z uśmiechem.

Jego głównym powodem do ożenku nie były tylko naciski ze strony Tri-Komisji. Doskonale sobie zdawał sprawę z potrzeby potomka, jak i zachowania nazwiska. Od ostatnich miesięcy prawie każdej nocy liczył na błogosławieństwo od Celestii, nawet jeśli nieprzyjemny wzrok od ciebie czasem sprawiał, że miał ochotę nie wychodzić z biura. Nawiązawszy do swojego wyboru miał ukryty cel. Nazwisko [t.n.] nie było znane, ani nadzwyczaj szanowane. Jednakże ze względu na wybór przodków ich styl życia nie był nieznany dla publiki. Spokojne, stabilne życie było wręcz wtłoczone w nazwisko, ciągnąc się z każdym kolejnym pokoleniem. 

Ayato miał nadzieję, że przeświadczenie z tym związane, przejdzie na Kamisato, przynosząc im upragnioną stabilność i szczęście.

— Czyż to nie twoja żona? Chyba powinieneś znać ją lepiej ode mnie — zaśmiała się lekko, zerkając na niego pobłażliwie. Mimo żartobliwego tonu, zapamiętał sobie jej słowa, zapamiętując ażeby upewnić w jakiś sposób ją o prawdziwości małżeństwa. Po ostatnich zdarzeniach nie był pewien co myślała. — Poszła odwiedzić świątynię. Pozwoliłam jej zająć się głównymi kontaktami z kapłanką. Pomyślałam, że wdrożenie jej do głównych zajęć nie byłoby najgorszym pomysłem...

— Pozwoliłaś jej samej... Pójść do Yae Miko? — wykrztusił powoli, nadal utrzymując na twarzy swój uśmiech. Wspomniana kobieta z pewnością nie mogła zwiastować niczego dobrego. W szczególności w połączeniu z tobą.

— Tak... Czy to stwarza problem? Zawsze mogę jej dać inne zadanie... — odparła, widząc niemrawą reakcję. Ayato tylko pokręcił delikatnie głową, zerkając w bok na stos nowych książek na biurku.

— W żadnym wypadku.

Nie chciał znowu żadnych nieprzyjemności związanych ze zbytnią ingerencją w twoje sprawy. W głowie nadal kręciły się mu wspomnienia słów wypowiedzianych w nieporozumieniu oraz ciągnących się za tym skutkami. Porzucił jednak niedawną przeszłość w głębię umysłu, nie pozwalając sobie kontemplować nad nią zbyt długo. Rozchwytywanie działań nigdy nie było jego sposobem. Gdyby zanadto zanurzył się w myślach "co gdyby", już dawno posłałby swoje nazwisko do czeluści zapomnianych klanów, a on wraz z siostrą nigdy by nie zdołali dojść do takiego momentu, w jakim byli.

— Hm, zgaduję że to nowe tomy? — rzucił ciekawsko, biorąc w rękę jedną z książek leżących z boku. Okładki były mu całkowicie nieznane, a ich tytuły tym bardziej. Z pewnością nie należał do gorliwych czytelników. Jego uwaga skupiała się zazwyczaj na dokumentach o ważnej istotności dla klanu, a nie opowiadań ściągających uwagę do całkowicie innego, fikcyjnego świata. Był jednak w stanie zrozumieć, dlaczego były tak popularne.

— Ah, tak. [t.i.] pożyczyła mi je, abym mogła je przeczytać w wolnej chwili. — Na jej twarzy pojawił się delikatny, nieśmiały uśmiech, kiedy dłonie zabrały tom z jego dłoni, jakby nie chciała aby przeczytał zawartość. Ominął jednak ten niewielki fakt, pozwalając jej zachować swój prezent. — Ma dość sporą bibliotekę, choć zazwyczaj opowieści te są dość proste...

Być może powinien odwiedzić wydawnictwo Yae.

❝EVERYTHING❞ kamisato ayato x f!readerWhere stories live. Discover now