2.

781 91 1
                                    


Ops! Esta imagem não segue as nossas directrizes de conteúdo. Para continuares a publicar, por favor, remova-a ou carrega uma imagem diferente.





     𝐏𝐑𝐙𝐘𝐁𝐘𝐂𝐈𝐄 𝐊𝐎𝐌𝐈𝐒𝐀𝐑𝐙𝐀 było niespodziewane.

Naturalnie, odbywały się okazjonalnie konieczne biznesowo rozmowy, między jednym klanem a drugim, jednakże nieskazitelnie biała postać pojawiająca się bez zapowiedzi nie oznajmiała nic dobrego. Tuż po postawieniu przez niego pierwszego kroku na cudzej posesji szepty nie omieszkały nie rozpowszechniać się na ustach mieszkańców. Zwołując do siebie jedną osobę ze służby, uprosił się audiencji u zarządcy posiadłości, uśmiechając się życzliwie do posłańca. Ten, odprawiając Milorda z wieloma ukłonami, skierował się bezzwłocznie do środka, chcąc przekazać wieść swojemu Panowi.

Promienie słońca odbijały się od białego materiału stroju mężczyzny, dopasowując się do jasnych, wręcz błękitnych kosmyków ułożonych na bok, tworząc z niego główny punkt zaczepienia, skupiający uwagę wszystkich obecnych. Dłuższe rękawy ciągnęły się za nim, przy każdym najmniejszym ruchu, snując się jak pełna gracji rzeka. Korzystając z wolnej chwili, komisarz rozejrzał się nieśpiesznie po ogrodach, skupiając się na więdnących kwiatach, które chowały swoje piękno na nadchodzącą zimę. Obumierające krzaki ciągnęły się aż do skrzydeł rezydencji, kierując znudzone spojrzenie w stronę niewielkiego stanowiska na jednej z altan.

W ten oto sposób dwa szlachetne kamienie po raz pierwszy napotkały twój wzrok.

Nadal trzymając w dłoni pędzel usytuowany zaledwie parę metrów nad papierem, odwzajemniałaś zaciekawione spojrzenie, przyglądając się z uwagą nowoprzybyłemu. Biel wręcz raziła cię w oczy, sprawiając, że chęć odwrócenia głowy w drugą stronę stawała się coraz bardziej kusząca, byleby uniknąć zniszczenia pamięci wizerunku mężczyzny w twoim umyśle. Mimo upływu czasu komisarz nie zmienił celu obserwacji, oczekując czegoś, co wyróżniłoby cię na tle umierającego domostwa. Namiast tego zatrzymany moment został nawrócony do rzeczywistości, kiedy pędzel wysunął ci się z dłoni, upadając z cichym plaśnięciem na rozpoczętą pracę.

— Jasny gwint... — mruknęłaś bezmyślnie, wpatrując się w ciemną plamę na środku. Dotknęłaś dłonią tuszu, jakby koniuszkami palców byłaś w stanie go zebrać i usunąć z tekstu. Wypuściłaś ciężko powietrze, powstrzymując się przed kontynuowaniem wiązanki, cisnącej ci się na język. Przyglądając się zmarnowanej kreacji, ułożyłaś ręce na kolanach, dolną częścią do góry, aby nie ubrudzić kimona, po czym zerknęłaś ponownie w bok.

Jednak monotoniczny ogród pozostawał w swoim własnym, szarym transie, umierając z wolna i powracając do ziemi, z której powstał, nie budząc już do życia żadnych nowych, nieskazitelnych postaci.

— Kto to był? — Słodki, dziecięcy głos rozległ się w powietrzu, które wiejąc delikatnie szeptało niewypowiedziane słowa. Zwracając rozkojarzoną uwagę z powrotem do rzeczywistości, przyjrzałaś się młodszej siostrze, posyłając jej delikatny uśmiech, aby zakryć rozgoryczenie zrujnowaniem pracy. Jednak wina leżała tylko i wyłącznie po twojej stronie i rozkojarzeniu, przez które biel zapełniła się czernią, niszcząc jej idealność.

— Milord Kamisato — odparłaś, zbierając niepotrzebne już kartki. Wstałaś po tym z miejsca, wyciągając czystą rękę w stronę dziewczynki, aby uścisnęła ją w pocieszającym geście. Jej wzrok przesunął się dociekliwie w stronę zamkniętych drzwi wejściowych, jakby zaraz postać miała ponownie pojawić się na podwórku, pozwalając na ponownie obserwowanie niecodziennego zjawiska.

— Wyglądał śmiesznie — rzuciła w końcu, odwracając się tyłem do ogrodu, aby skierować się do bocznego stolika, gdzie znajdowały się pozostałe dzieci. Niańki pokazywały im coraz to nowsze rysunki, próbując przyciągnąć ich uwagę, jednak czwórka małych osóbek jedynie kręciła się niespokojnie w miejscu, niezmiennie kłócąc się i śmiejąc się beztrosko. W porównaniu do komisarza były znacznie żywsze. Nawet jeśli ich buzie ubrudzone były kolorowymi farbami, a słowa nie posiadały większego sensu.

— Rzeczywiście — odpowiedziałaś bezinteresownie, przyglądając się umierającym kwiatom w ogrodzie.

Jednak biała postać nie opuściła już twojej głowy, wypełniając ją jedynie coraz większym niepokojem.

❝EVERYTHING❞ kamisato ayato x f!readerOnde as histórias ganham vida. Descobre agora