Rozdział 29

9 0 3
                                    

Przesłuchanie Kaliny Niewiadomskiej trwało wiele godzin, lecz to był dopiero początek. Kobieta złożyła szczegółowe wyjaśnienia, zwłaszcza że przed rozmową z papugą zasłaniała się absolutnym brakiem wspomnień z ostatnich dwóch tygodni. Mimo wszystko wciąż wiele kwestii pozostało niejasnych.

- Jak myślisz, co się stało z jej mężem? - to pytanie szczególnie dręczyło Konstantyna.

- Cieszę się, że pytasz, właśnie przyszłam Ci powiedzieć, że dostałam raport z przeszukania domu Niewiadomskich.

- Rozalio, to świetnie! Co takiego tam wyczytałaś?

- Masz go u siebie, dlaczego sam się nie przekonasz?

- Oszczędź mi tego. Mam już dość czytania raportów. Poproszę o streszczenie, najlepiej krótkie.

- W salonie znaleziono ślady niedomytej krwi, według wstępnych analiz laboratoryjnych, jest to krew Pana Niewiadomskiego. Ponadto w kuchni brakowało dużego noża, który został wyrzucony do kontenera na śmieci. Mamy na nim tę samą krew oraz rozmazane odciski palców, które zapewne ktoś próbował zmyć.

- Czyli Kalina zabiła również swojego męża?

- Nieoficjalnie wszystko na to wskazuje. Musimy poczekać na pełną analizę tej krwi.

- A co jeżeli okaże się, że to krew kogoś innego.

- Wolę o tym nie myśleć. Mam już dość trupów.

- Pozostaje jeszcze jedno pytanie: czy Kalina przyzna się również do tej zbrodni?

- Jak na razie dałaby głowę, że jest niewinna. Zobaczymy, co powie, gdy przyjdą wyniki z laboratorium.

- Moim zdaniem to sprawka adwokatki. Sama Niewiadomska plącze się w wyjaśnieniach i ewidentnie ma dość kłamstw, a Nawrocka na nią naciska. Widziałaś jakim spojrzeniem ją mierzyła, gdy mówiła o mężu. Gdyby tylko mogła, to zabiłaby Kalinę wzrokiem.

- Pokładam nadzieję w tej krwi. Poczekamy, co w niej wyjdzie oraz co te dwie na to powiedzą. Kostek, telefon ci dzwoni.

- O, rzeczywiście. Dasz mi chwilę? To ważne.

- Jasne, będę u siebie. Wpadnij, gdy skończysz.

- Pewnie! - odebrał, gdy tylko policjantka wyszła. - ¡Buenas tardes!

- Nie taki znowu buenas.

- Dlaczego? Coś się stało?

- Si, mi abuelo está muy enfermo.

- Jose?

- Si, jak tylko kongres się skończy, jadę do San Sebastian, spędzę z nim trochę czasu i me despediré.

- Aż tak poważnie?

- Rak płuc. Późno wykryty. Niestety szanse na wyleczenie są bardzo nikłe.

- Nawet nie wiesz jak mi przykro.

- A co ja mam powiedzieć?

PodglądaczWhere stories live. Discover now