Rozdział 4

21 1 0
                                    

Konstantyn obserwował, jak podkomisarz rozdziela zadania między śledczych. Sprawiała wrażenie pewnej siebie i opanowanej, udawała, że czuje się, jak ryba w wodzie wydając polecenia i nadzorując śledztwo. Jednak Ingsburski słyszał minimalne napięcie w jej głosie, mimo wszystko musiał przyznać, że dobrze jej to szło i pewnie udało jej się zwieść pozostałych. Maska chłodnej uprzejmości i profesjonalizmu bez wątpienia w tym pomagały, chociaż on był pewny, że to nie jedyna funkcja tej przykrywki. W tym momencie zorientował się, że zaczął mimowolnie analizować zachowanie Rej (skrzywienie zawodowe), a w tym czasie pozostali uczestnicy odprawy zdążyli wyjść i kobieta zwracała się teraz do niego.

- Pragnę jeszcze raz Pana przeprosić za przekręcenie nazwiska.

- Spoko. Jestem już do tego przyzwyczajony.

- Często to się zdarza?

- Za często. A teraz wybacz, ja uciekam obejrzeć miejsce pierwszej zbrodni, zanim odjedzie mi tramwaj - Uciął Konstantyn, który nawet nie próbował ukryć niechęci do rozmowy z podkomisarz zachowującą się zgodnie z przedpotopowymi konwenansami, ona jednak nie dawała za wygraną.

- Też mam zamiar tam jechać. Jeżeli nie ma Pan nic przeciwko, to mogę zaoferować transport.

- Będę miał, jeśli nie przestaniesz się do mnie zwracać "Pan" - Rozalia tylko skinęła głową, po czym skierowała się do windy, którą wraz z profilerem zjechali na parking podziemny. Oboje wsiedli do jej nowiutkiego, czerwonego Audi A8 i wyjechali na ulice miasta.

◇◇◇

Kiedy znaleźli się na miejscu, Ingsburski ponownie zaczął przeglądać materiał znajdujący się w bazie policyjnej. Tutaj ciało zostało porzucone praktycznie na środku placu. Zabójca nie chciał ukryć tej zbrodni, chciał, by wszyscy widzieli czego dokonał. Był to swego rodzaju krzyk, chęć pokazania własnego cierpienia oraz jego przyczyny. To w połączeniu z informacją o różnym czasie zadania ran ciętych jednoznacznie sugerowało, że to Katarzyna Rzekowska była docelową ofiarą i to na niej zabójca skupił najwięcej energii, lecz niestety zasmakował w zabijaniu i zaczął mścić się również na innych kobietach o podobnym wyglądzie i nie przestanie, dopóki nie zostanie zatrzymany, ponieważ raczej nie zabraknie mu ofiar, które wyglądają jak Rzekowska. Niska, drobna kobieta o oliwkowej cerze, kruczoczarnych włosach i oczach w tym samym kolorze. Nawet podkomisarz po trochę wpisywała się w ten typ urody, à propos Rej, to gdzie ją wcięło!? Rozejrzał się po skwerze. Rozalia stała przed wolnostojącym głazem upamiętniającym człowieka, od którego nazwiska został nazwany plac. Kostek stanął obok niej i rzucił okiem na wykuty napis:

Płk dr med. Leon Strehl 1891-1960, Powstaniec Wielkopolski i Śląski, komendant Szpitala Ujazdowskiego w latach 1940-1944, szef sanitarny Armii Krajowej, uczestnik Powstania 1944. Całym życiem służył ojczyźnie

Mieliśmy analizować miejsce zbrodni, nie podziwiać atrakcje turystyczne - zwrócił się do policjantki.

- Nigdy tutaj nie byłam. Daj się nacieszyć widokiem.

- Wycieczki krajoznawcze zostaw sobie w weekend. Teraz jesteś w pracy i masz mordercę do złapania - Konstantyn podzielił się z nią swoimi wnioskami na temat zbrodni.

- Czyli sprawcy należy szukać w kręgu znajomych Rzekowskiej?

- Tak. To o nią w pierwszej kolejności chodziło sprawcy. Druga i ewentualne następne ofiary to tylko uzupełnienie zemsty.

- Wisienka na torcie? - Zapytała podkomisarz.

- Coś w ten deseń. Kimkolwiek jest sprawca, prawdopodobnie nie poprzestanie na dwóch zabójstwach. Będzie zabijać coraz sprawniej, coraz częściej i coraz bardziej okrutnie.

- Jak mam go złapać?

- Jak najszybciej. Zamiast oglądać kamienie weź się lepiej za analizowanie danych.

- Dzięki wielkie, ale nie pomagasz.

- Dlatego zostałem psychologiem śledczym, a nie mówcą motywacyjnym.

- I dobrze zrobiłeś. Analizowanie miejsc zbrodni wychodzi ci znacznie lepiej niż zachęcanie ludzi do działania - po tych słowach podkomisarz zadarła głowę i zielonymi oczami spojrzała w jego oczy, natomiast karminowe usta kobiety na krótką chwilę wygięły się w lekki uśmiech. Poza drobnymi kurzymi łapkami na twarzy o oliwkowej cerze niewiele było znaków zdradzających jej rzeczywisty wiek.

PodglądaczWhere stories live. Discover now