Rozdział 20

13 0 0
                                    

Znowu siedział w pokoju przesłuchań, ostatnio spędzał tu zdecydowanie za dużo czasu. Niestety śledztwo się komplikowało, tropy mnożyły, a liczba osób do przesłuchania wcale nie malała. Konstantyn rozejrzał się po skąpo wyposażonym pomieszczeniu: stół, cztery krzesła, dyktafon i kamera, ponadto policjantka, profiler i podejrzany. Uważnie popatrzył na Kacpra Florka. Był wysoki, dobrze zbudowany, miał ostrą linię szczęki oraz wydatne kości policzkowe. Nieco dłuższe włosy i oczy w kolorze orzechowym. "Nowy Stalker" Rozalii bez wątpienia był przystojny i wszystko wskazywało na to, że wykorzystywał to, by uwodzić, a później zabijać swoje rówieśniczki.

- Czyli nie ma Pan alibi na czas dwóch pierwszych zabójstw? - uznali, że to Rej przeprowadzi przesłuchanie, a on będzie tam tylko do pomocy i rzecz jasna do analizowania mowy ciała przesłuchiwanego. Robienie tego zza lustra weneckiego, w które było wyposażone pomieszczenie, nie było tak skuteczne, ponieważ tworzyło dystans między profilerem a przesłuchiwanym, co utrudniało odbieranie bodźców, a one z kolei były mu niezbędne.

- Nie pamiętam ani prowadzę pamiętnika, w którym mógłbym sprawdzić, co wtedy robiłem.

- A co robił Pan dzisiaj między pierwszą a trzecią nad ranem?

- Spałem - Florek wypowiadał się tonem obrażonej księżniczki, traktował ich z wyższością, niejednokrotnie odpowiadał monosylabami i ogólnie robił wszystko, by pokazać swoją niechęć do współpracy.

- Spałeś? Kto może to potwierdzić? - nie mógł się powstrzymać od kpiącego tonu.

- Nikt. Mieszkam sam, nie miałem też żadnych gości.

- Jest Pan tego pewien?

- Gdyby ktoś mi wlazł do łóżka, to chyba bym to zauważył, co nie? Mam płytki sen.

- Znał Pan Paulinę Żarowską?

- Nie kojarzę.

- Jesteś pewien? - Kostek podał mu zdjęcie trzeciej ofiary.

- Ooo! Pauleczka! Dobra, jednak ją kojarzę - uśmiechnął się, na jego policzkach pojawił się lekki rumieniec. Przeczesał przydługą grzywkę palcami, w niezwykle irytujący sposób. W ogóle wszystko w jego osobie denerwowało Kostka. Westchnął głośno, musiał się skupić i pozostać obiektywnym, a to nie było łatwe.

- Może nam Pan opowiedzieć coś więcej o swojej relacji z zabitą?

- No to było tak: poznaliśmy się wczoraj w Stodole, postawiłem jej kilka drinków, tańczyliśmy trochę, później jeszcze trochę wypiliśmy, po czym ona zrobiła się bardzo chętna, więc zabrałem ją do siebie. Zapewniam, że bardzo mile spędziliśmy razem czas, a potem ona sobie poszła, bo niby musiała wracać do domu, nie zatrzymywałem jej, chciało mi się spać.

- O której godzinie wyszliście z klubu?

- A ja wiem!? Może była 23? Jak to się mówi, szczęśliwi czasu nie liczą.

- To by się zgadzało z zeznaniami świadków, którzy mówią, że wyszliście Państwo po 23:30 - powiedziała podkomisarz, zaglądając do raportu z przesłuchań. - Może pamięta Pan, o której Paulina opuściła Pańskie mieszkanie?

- Może chcesz jeszcze wiedzieć, jak długo się pieprzyliśmy? Nie znam odpowiedzi na żadne z tych pytań. Jeżeli tak bardzo cię to interesuje, to możemy zrobić to samo z włączonym stoperem - skierował te słowa do policjantki, po czym ohydnie zarechotał. Kobieta kompletnie zignorowała tę niesmaczną uwagę. Kostek zastanawiał się, jak ona to robi, zachowywała taki spokój, jakby nie robiło to na niej żadnego wrażenia. On cały gotował się w środku.

PodglądaczDonde viven las historias. Descúbrelo ahora