Rozdział 2

37 2 1
                                    

Konstantyn znajdował się w Parku im. Marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego, który o tej porze był wypełniony spacerowiczami w każdym wieku, mężczyzna wspiął się po masywnych schodach i skręcił w lewo, minął nowoczesny plac zabaw, na którym szalało sporo dzieciaków. Kiedy maluchy bawiły się i śmiały ich rodzice rozmawiali ze sobą o swoich pociechach lub siedzieli sami, przeglądając coś na telefonach. W piaskownicy dwie dziewczynki kłóciły się o grabki, na ścieżce mijał młodą matkę pomagającą wstać synkowi, który przewrócił się na hulajnodze, natomiast kilka metrów dalej, w cieniu starych dębów dziadkowie robili zdjęcia ich około dwuletniej wnuczki zjeżdżającej ze zjeżdżalni.

Panowała istna sielanka, nikt z obecnych nie przypuszczał, że mogło się tu wydarzyć coś gorszego niż obdarte kolano, czy zgubiona zabawka, a jednak gdzieś na terenie tego parku, wśród bujnej i bogatej flory kilka godzin wcześniej znaleziono zwłoki niezidentyfikowanej, dwudziestokilkuletniej kobiety. Kostek niespiesznie szedł kolejnymi alejkami, mijając regularnie i symetrycznie rozmieszczone drzewa oraz prostokątne płaszczyzny trawników i kwietników. W końcu trafił na miejsce, choć gdyby nie taśmy policyjne poszedłby dalej. Przeszedł pod żółtym pasem i zobaczył kilku techników, którzy pakowali pozostałości swojego sprzętu. Jeden z nich - rudzielec w okularach, zapewne nieopierzony nowicjusz zauważył profilera i z wyższością w głosie poinformował, że "Tu jest miejsce zbrodni i nie możesz tu łazić żółtodziobie!", w odpowiedzi Ingsburski bez słowa pokazał mu swoją legitymację służbową, a młodemu natychmiast zrzedła mina - bezcenny widok. "I kto jest teraz żółtodziobem" pomyślał.

Koniec wygłupów, pora wziąć się do roboty. Psycholog wyjął z kieszeni czarnych spodni telefon i otworzył policyjną bazę danych i zaczął przeglądać zamieszczone tam pliki. Interesowały go przede wszystkim zdjęcia i filmy. Jako psycholog śledczy musiał działać niezależnie i polegać przede wszystkim na własnych odczuciach. Ekspertyzy i raporty były dla niego drugorzędnym materiałem do pracy, ponieważ zostały opracowanie przez inne osoby, przez co zawierały ich subiektywne, często nawet nieuświadomione opinie. Aby pozostać obiektywnym, Konstantyn najpierw sam badał miejsce zbrodni i wyciągał wnioski, a dopiero potem czytał opinie ekspertów, w przeciwnym razie mógłby sobie coś zasugerować i później nieświadomie przygotować profil podporządkowany pod tę sugestię, a na to nie mógł sobie pozwolić. Przypuśćmy, że jeden z techników jest przekonany, iż zbrodni dokonał mężczyzna, jeżeli choć raz zasugeruje to w raporcie, a profiler ulegnie tej sugestii, to bardzo prawdopodobne, iż w profilu nieznanego sprawcy napisze, że jest nim mężczyzna, choć sam by nie doszedł do tego wniosku.

Najlepiej dla niego byłoby oglądać miejsce zbrodni nienaruszone przez nikogo. Niestety Kostek spóźnił się: ciało zostało już zabrane, a technicy kryminalistyczni zabezpieczyli wszystkie ślady. Dlatego musiał polegać na przygotowanym przez nich materiale i trzeba było przyznać, iż dokumentacja w postaci wideo została wykonana bardzo solidnie i szczegółowo. Teraz pozostaje to tylko przeanalizować i wyciągnąć odpowiednie wnioski... łatwizna!

Ingsburski zawsze pracował od ogółu do szczegółu. Rozejrzał się dookoła. Ciało znaleziono w parku, w centrum miasta, co dawało zabójcy możliwość zwabienia ofiary w to miejsce z, chociażby supermarketu, klubu, czy jednego z biur, więc mógł to być ktoś zupełnie przypadkowy. Do zbrodni nie doszło w centralnej części parku, tylko na uboczu, a ponadto ciało zostało ukryte w zaroślach, oznacza to, że sprawca nie chwali się swoim czynem. Nie chciał, by zbrodnia została szybko wykryta lub by zyskała rozgłos, nie zależy mu na uwadze świata, lecz zabił dla własnej satysfakcji. Konstantyn oglądał zdjęcia samej ofiary. Młoda, atrakcyjna kobieta leżała na brzuch - sprawca nie chciał widzieć jej twarzy, zapewne wiązał z nią, lub osobą o podobnym wyglądzie zewnętrznym silne emocje i dlatego nie mógł na nią patrzeć podczas zabójstwa, więc jednak zbrodnia została zaplanowana. Na ciele kobiety widoczne były liczne, płytkie rany cięte, nie były one śmiertelne, a jedynie miały sprawić dwudziestoparolatce ból. Na tej podstawie można wnioskować, iż nie była to przypadkowa ofiara i sprawca miał osobisty motyw do zabicia kobiety, niewykluczone, że chciał się zemścić. Na szyi kobiety widać było ślady duszenia, zabicie w taki sposób wymaga siły, trzeba unieruchomić walczącą ofiarę, by nie wyrwała się, co może sugerować, iż sprawca jest osobą o dużej sprawności fizycznej, może regularnie ćwiczyć. Profiler zarejestrował coś jeszcze, lecz nie był w stanie sprecyzować co dokładnie... Coś mu nie pasowało w wyglądzie dwudziestolatki, nie wiedział tylko co, nim myśl zdążyła się wyklarować w jego umyśle, zadzwonił telefon - rozbrzmiało się brzmienie syntezatora, a uczucie związane z miejscem zbrodni pękło jak bańka mydlana.

- Kostek - rzucił do słuchawki, nawet nie patrząc, kto dzwoni, okazało się, że był to "Ludzka Tęcza" - Nie mówisz poważnie, prawda?... Puta! Nie zdążę! - po tych słowach rozłączył się bez pożegnania i pobiegł w kierunku najbliższego przystanku.

PodglądaczWhere stories live. Discover now