Rozdział 11

17 1 0
                                    

Rozalia wpadła do małego pomieszczenia, w którym jedynym źródłem światła były żarzące się ekrany kilkunastu komputerów. Wszyscy zebrani tłoczyli się przy jednym ze sprzętów, byli tak podekscytowani i pochłonięci dyskusją, że nawet nie zauważyli jej przybycia. To się nazywa godne powitanie. Nie, żeby oczekiwała parady...

Jedynie pewien osobnik o odstających uszach, na którego była obrażona, spojrzał w jej stronę, a ich spojrzenia się spotkały. Oboje szybko odwrócili wzrok, natomiast znajdujący się tam informatycy w końcu zorientowali się, że mają gościa.

- Cześć szefowo! Siadaj wygodnie, a my Ci tu wszyściutko pokażemy - Zwrócił się do niej

Robert Flondra, członek jej zespołu śledczego. Był średniego wzrostu mężczyzną przy kości, niewiele od niej starszym, choć spore zakola i włosy wyraźnie przyprószone siwizną mogły wprowadzać w błąd. Podkomisarz podeszła do stanowiska, uważając przy tym, by nie nadepnąć na nic. Śmieci zalegały tu tak długo, że niewykluczone, iż odpowiedziałyby na jej atak. Rozsiadła na tyle wygodnie, na ile było to możliwe na małym taborecie z krzywymi nogami, a młody blondyn o anielskich lokach dziesięciokrotnie dłuższych i gęstszych od jej własnych włosów nacisnął coś na klawiaturze i oczom zgromadzonych ukazał się materiał wideo. Pomimo że pozostali pewnie znali go już na pamięć, ponownie z zafascynowaniem przyglądali się filmikowi, to pewnie trochę tak, jak z oglądaniem powtórek, niby już wiesz o co chodzi, ale i tak czekasz w napięciu na rozwiązanie.

Rej (i wszyscy inni) ujrzała materiał z monitoringu miejskiego. Natychmiast rozpoznała Domek Filmowy znajdujący się w sąsiedztwie Parku Ujazdowskiego i...

- Niedaleko stąd zabito Rzekowską.

- Szybka jesteś! - Rzucił blondasek.

- Mówiłem Wam, że natychmiast połączy fakty - Powiedział zadowolony z siebie profiler. Rozalia niestety nie umiała ukryć zaskoczenia i spojrzała w jego stronę, ponownie spojrzeli sobie w oczy, lecz i tym razem szybko się odwróciła i zaczęła uparcie wpatrywać w ekran, tak jakby było tam coś ciekawego. Rzeczywiście coś przykuło jej uwagę, ale nim zdążyła sformułować myśl, została rozproszona przez rozmowy.

- Nie to, co Ty! - Odciął się loczek.

- Zamknijcie się obaj! Dajcie szefowej przeanalizować materiał, który udało mi się znaleźć - Przerwał im Robert, który zauważył, że Rozalia intensywnie myśli.

- Kolejny lizus - Blondasek mruknął to pod nosem tak cicho, że ledwie go usłyszała. Spojrzała w prawy górny róg ekranu i zauważyła to, co wcześniej przyciągnęło jej uwagę, czyli data - nagranie sprzed kilku godzin przed zabójstwem i to tak blisko miejsca zdarzenia. Tak bardzo skupiła się na dacie, że dopiero po którymś odtworzeniu zauważyła mężczyznę chowającego się za budynkiem i uważnie obserwującego okolicę.

- Domyślam się Robercie, że ustaliłeś już na kogo mamy przyjemność patrzeć - Zwróciła się słodkim, tak słodkim, że aż ją mdliło głosem do informatyka.

- Ależ oczywiście szefowo! - Odpowiedział tym samym tonem. Od tej słodyczy zaraz wszyscy dostaną cukrzycy. - Ten oto delikwent to niejaki Marek Poczwarka - Rej słyszała już to nazwisko w związku ze swoim śledztwem, lecz nie mogła sobie przypomnieć kiedy.

- Pozwól, iż odświeżę Ci pamięć - Zwrócił się do niej Konstantyn, spojrzała w jego kierunku, lecz nie centralnie na niego i skinęła głową.

- Chłopak Katarzyny Rzekowskiej, która około trzy godziny później została zabita 350 metrów od miejsca, w którym on teraz stoi.

- Mierzyłeś?

- Ja nie, ale Mapy Google już tak.

- Ustaliliście już, co tam robił?

- Nie, lecz zapewne śledził swoją ukochaną. Z tego, co mówił ten policjant z obyczajówki, Poczwarka był chorobliwie zazdrosny.

- Mam nadzieję, że został już wezwany na przesłuchanie - Rozalii odpowiedziała głucha cisza. Wszyscy zebrani rozglądali się po sobie, lecz nikt nie kwapił się do wykonania zaowalonego polecenia. Podkomisarz spojrzała wyczekująco na Konstantyna.

- Na mnie nie patrz - Uniósł dłonie w obronnym geście. - Jestem tylko profilerem, nie mam do tego uprawnień - Rzuciła mu wściekłe spojrzenie, po czym z telefonem przy uchu wyszła z pokoju informatyków.

- Mam do Ciebie prośbę.

- Cześć Roza! Ciebie też miło słyszeć, u mnie wszystko dobrze.

- No tak, hej, wybacz, wkurzyłam się, a Ty jesteś jedyną osobą, na której mogę polegać.

- Okej, super, a teraz powiedz to samo, tylko trzy razy wolniej, bo wyrzucasz słowa z prędkością karabinu maszynowego - Przerwała jej Grochowska.

- Czy byłabyś tak dobra i wezwała na przesłuchanie Marka Poczwarkę, partnera Rzekowskiej?

- Zrobione... - Nim zdążyła dokończyć, Rej jej przerwała.

- Szkoda, że reszta grupy śledczej nie jest tak zmobilizowana. Dziękuję! Jesteś wspaniała i... niebywale szybka?

- Rozo, Poczwarka został wezwany na przesłuchanie już chwilę temu. Zrobił to Ingsburski.

- Co!? Przed chwilą ten... powiedział mi, że nie ma do tego uprawnień. Co za podły kłamca!

W tymże momencie wspomniany "podły kłamca" wyszedł z pomieszczenia, które wcześniej opuściła policjantka i pod którym wciąż stała.

- Zamiast ucinać sobie pogaduchy, lepiej przygotuj się do przesłuchania Poczwarki. Za pięć minut zaczynamy - Jej wybałuszone oczy w kolorze trawy ciskały błyskawice. Kostek posłał jej promienny uśmiech.

- No co? Nie słyszałaś nigdy o ironii? - Zapytał nie kryjąc rozbawienia.

- To nie była ironia, lecz raczej złośliwość - Wycedziła przez zęby. - Dlaczego nie powiedziałeś mi o przesłuchaniu? - Tym razem to Konstantyn spojrzał na nią autentycznie zaskoczony albo bardzo dobrze udający szok.

- To Ty nie wiedziałaś o przesłuchaniu?

- Nikt nie raczył mnie poinformować, więc jak miałam wiedzieć - Wciąż patrząc na niego z urazą, skrzyżowała ręce na piersiach.

- Puta! "Ludzka Tęcza" miał to zrobić... W takim razie najmocniej Cię przepraszam. Myślałem, że wiesz o przesłuchaniu i chciałem Ci w żartobliwy sposób o nim przypomnieć.

- Jak widać nie udało się - Rozalia pozostawała nieprzejednana, usprawiedliwienie, ani tym bardziej wymuszone przeprosiny mężczyzny nie zrobiły na niej wrażenia. - Chodźmy już, bo się spóźnimy.

PodglądaczWhere stories live. Discover now