ciasto z lodami

Começar do início
                                    

- Co tu robisz? – zainteresował się Uchiha, kładąc dłoń na ustach Kat. – Myślałem, że ruszyłeś do Skały.

- Ah, niewiele jest tam do roboty – zachichotał Grabarz. – Tu natomiast... chyba będę bardziej potrzebny.

- Potrzebny? – zdziwił się Madara.

Grabarz skinął tylko głową i zerknął na Kat, po czym ustawił kobietkę przed sobą. Nie opierała mu się, jedynie z oczekiwaniem patrząc na siwowłosego.

- Oh, więc już to odkryłaś – szepnął. – I nawet całkiem nieźle idzie z opanowaniem, czyż nie?

Kat zmarszczyła brwi, ale pozwoliła, by Grabarz przejechał długimi, bladymi palcami po jej policzku.

- Za mało chakry przy aktywacji, za dużo przy dezaktywacji – zauważył siwowłosy. – Z tą chaotyczną chakrą jest jeszcze ciężej, czyż nie? Nie płynie jednostronnie, więc bardzo ciężko ją dopasować.

- Skąd wiesz? – Madara nagle spiął się nieprzyjemnie. – Przecież nawet...

- Hm, i do tego jeszcze tak bardzo starasz się to opanować wszystko, nie, maleńka? – Grabarz uśmiechnął się czule, kompletnie ignorując Uchihę. – Spróbujemy nie opanowywać niczego chociaż raz.

- Hej! – zaprotestował Madara.

Grabarz uniósł głowę i uśmiechnął się lekko. Madara zamilkł od razu, mając dziwne wrażenie, że siwowłosy naprawdę chce jedynie pomóc dziewczynie. A może po prostu to ten niespokojny błysk, krótkie, sekundowe zaledwie spojrzenie dziwnych, szarych oczu, które wymknęło się spomiędzy siwej grzywki Grabarza.

- Gdzie zwykle trenujecie? – zapytał Grabarz, prostując się. – Będziemy potrzebowali spokojnego i cichego miejsca.


Ops! Esta imagem não segue nossas diretrizes de conteúdo. Para continuar a publicação, tente removê-la ou carregar outra.


Madara odetchnął głęboko i uśmiechnął się lekko. Siedząca przed nim Kat kumulowała chakrę Wokamina i otaczała się nią w doskonały sposób. Opanowanie przepływu chakry przez którykolwiek fragment jej ciała nie sprawiał jej już żadnych problemów. Siła przepływała jednak bardzo chaotycznie, raz w prawo, raz w lewo, raz szybko, raz wolno, a mimo to kobietka radziła sobie z tym doskonale. Taki chaos w przepływie najprawdopodobniej na miejscu zabiłby Uchihę, blondynka jednak widać inaczej nie mogła.

- Kiedy skończy, niech poćwiczy jeszcze przepływ chakry w sercu – poradził Grabarz. – To wystarczy, aby rinnegan nie ranił oczu. Przynajmniej przez jakiś czas.

- Hm? – Madara uniósł zaskoczony głowę. – Mówisz, jakbyś... oh.

Grabarz uśmiechnął się tylko szeroko, szczerząc swoje ząbki. Był gotowy do drogi, a przy bramie stała jego klaczka i załadowany trumnami wóz.

- Nie pożegnasz się z nią? – zdziwił się Madara.

Tym razem uśmiech siwowłosego był wyjątkowo smutny.

- Obawiam się, że jeśli to zrobię, mogę powiedzieć o kilka słów za dużo – stwierdził Grabarz. – A na to jeszcze nie czas.

Uchiha podniósł się i podszedł do siwowłosego, wyciągając dłoń. Grabarz uśmiechnął się jedynie.

- Przecież już wiesz – zauważył. – Czy musisz się upewniać?

Madara uśmiechnął się jedynie, a gdy Grabarz ścisnął jego rękę, z jego oczu zniknął sharingan.

- Nie rozumiem tego – przyznał Uchiha. – Możesz jej powiedzieć. Nawet jeśli Brawura...

- Nie, nie teraz. – Grabarz pokręcił głową. – Jeszcze nie. I byłbym wdzięczny, gdybyś dochował tę tajemnicę, Madara.

Uchiha pokiwał głową, a Grabarz po chwili odjechał na swoim wozie, który wolno, ale pewnie ciągnęła chuda szkapa. Kruczowłosy odetchnął i usiadł naprzeciw Kat, po chwili stukając ją dwoma palcami w czoło. Otworzyła oczy, a jej chakra najpierw wybuchnęła jak szalona, a zaraz potem uspokoiła nieco swój bieg, na powrót płynąc spokojnie, chociaż nierównomiernie.

- Już wieczór? – zdziwiła się, przecierając oczy. – Gdzie Grabarz?

- Miał pilny pogrzeb – odpowiedział Uchiha. – Kazał cię uściskać i czule ucałować, ale tak namiętnie, wiesz. I powiedzieć, żebyś ćwiczyła przepływ chakry w sercu.

Kat skrzywiła się jedynie nieco, robiąc smutną, niemalże zrozpaczoną minkę. Uchiha jednak uśmiechnął się czule.

- Jeszcze się z nim spotkasz, nie martw się – zauważył. – Poćwicz to, o co prosił, dobrze? A ja przygotuję kolację. Odpoczniemy jeszcze dzisiaj tutaj, a jutro ruszymy do Wioski, co ty na to?

Dealupus skinęła głową i posłusznie przymknęła oczy, zajmując się zleconym jej ćwiczeniem. Było jej nieco smutno, że Grabarz wyjechał bez pożegnania, ale słowa Uchihy były naprawdę pocieszające – skoro spotykali się z siwowłosym co jakiś czas, możliwe, że niedługo też się to znowu stanie.

Chakra przepływała powoli, ale stale, chaotycznie, ale idealnie tak, jak pragnęła tego dziewczyna. I, mimo że jej serce dziwnie drżało, kobietka czuła się szczęśliwa i radosna jak jeszcze nigdy. Rinnengan był opanowany na tyle, że nie ranił jej wzroku, chociaż wszelkie techniki i użyteczne wykorzystanie linii krwi na razie było poza jej możliwościami.

Dziewczyna odetchnęła głęboko. Wokamina w jej ciele spał spokojnie i cicho, chociaż jeszcze chwilę temu mruczał niechętnie w stronę Grabarza. Mimo niechęci robił jednak wszystko to, co siwowłosy wymagał. Trening przynosił efekty i cieszyło to zarówno Kat, jak i Uchihę.

Na początku był chaos...Onde histórias criam vida. Descubra agora