33. Bez emocji

94 7 2
                                    

Dzwonek telefonu wytrącił mnie z równowagi. Błoga cisza omotała moim ciałem. W uszach zaświszczało, aż w końcu dźwięki z otoczeni zaczęły do mnie docierać. Nagły szum, rozmowy, śmiechy i kroki personelu medycznego. Wyjęłam telefon z tylnej kieszeni, głęboko w sercu łudząc się, że jest to Simon, ale moim oczom ukazał się nieznany numer. Przez ciało przeszedł mnie dreszcz. Zaraz potem przypomniałam sobie, że w sumie i tak mi wszystko jedno, bo mam w sobie taką złość, że byłabym w stanie zgodzić się na najgorsze.
- Halo? - Chrząknęłam, słysząc, że mój zmęczony głos woła o pomstę do nieba.
- Dzień dobry, pani Nino... - Od razu rozpoznałam głos sąsiadki z naprzeciwka. To z jej mężem rozmawiałam, włamując się do własnego domu.

Kobieta od dłuższego czasu nie pracowała. Bardzo starała się z mężem o dziecko, co w końcu się udało, ale stan psychiczny kobiety i fizyczny, związany z ciążą i jej starszym wiekiem, doprowadził do tego, że w pewnym momencie potrzebowała pomocy psychiatrycznej. Przynajmniej tak opowiadała mi kiedyś mama.
- Dzień dobry - odparłam z zaskoczeniem w głosie.
- Dostałam pani numer od Rachel. Polecała mi panią na psychoterapeutkę, ale wyjechała pani i wszystko się inaczej potoczyło. Ja dzwonię, bo słyszałam o tym, co się wydarzyło w waszym domu...
- Widziała coś pani? - Podniosłam się z krzesła, zwracając na siebie uwagę Victora i Ariany.
- Ten dzień cały spędziłam w domu. Rano pani mama wróciła z zakupów. Potem, po południu podjechał pod jej dom czarny Range Rover. Wysiadł z niego Roger i zniknął za drzwiami uprzednio wpuszczony przez twoją matkę. Przez dłuższy czas nic się tam nie działo. W środku siedział chyba godzinę, albo nawet mniej. Wyszedł z domu z takim samym wyrazem twarzy, z jakim wszedł i pojechał. Potem, za jakąś godzinę przyjechał kolejny samochód. Biały Nissan Qashqai. Z niego wysiadł mężczyzna ubrany na czarno, trzymając w dłoni jakąś teczkę. Zadzwonił kilka razy do drzwi, aż w końcu wszedł do środka. Nie wiem, czy drzwi były otwarte, czy twoja mama je otworzyła, ale nie widziałam jej w progu. Mężczyzna zamknął za sobą drzwi i wyszedł z domu też jakoś po godzinie. Nie widziałam twarzy tego faceta, bo miał na sobie kaptur, ale znając posturę i chód twojego ojca, jestem przekonana, że to nie był on. A potem przyjechałaś ty.
- No dobrze. Bardzo dziękuję - odezwałam się po chwili ciszy, zbierając w międzyczasie wszystkie informacje.
- Nie wiem, co się stało z twoją mamą, Nina, ale wiem, że swego czasu szukała dobrego psychiatry, tak jak ja. I niejednokrotnie zauważyłam, że po odwiedzinach twojego ojca chodziła przybita. Po jej zachowaniu nawet mogłabym wnioskować, że brała podwójne dawki leków.
- Będę próbowała się czegoś dowiedzieć - uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Bardzo mi przykro, Nina... - Westchnęła i rozłączyła się.
- Co się stało? - Victor nawet nie dał mi czasu, aby ochłonąć po tej rozmowie.
- No i nie wiadomo, czy w końcu mój ojciec za tym stoi, czy jakiś inny facet, który też tego dnia był w domu mamy. - Wzruszyłam ramionami.
- Wiesz, przeżyłaś bliskie spotkanie z płatnym mordercą, przy sprawie Diaz. Może twój ojciec ma ich kilku i wybiera, do której ofiary, którego. - Zasugerowała Ariana, zakładając kosmyk różowych włosów za ucho.
- To jest bardziej skomplikowane. Alan mówił zupełnie inne rzeczy - wtrącił się Victor.
- Alan? - zmarszczyłam nos.
- Ten płatny morderca, z którym się spotkałaś po sprawie z Diaz. Ma na imię Alan, a raczej jest to jego ksywka. On mówił, że twój ojciec zna tych wszystkich pionków w Police Department. Gubernatorów, oficerów, członków nie tylko SWAT, ale też DEA, czy ATF. Chodzi o to, że Roger nie potrzebuje znać wykonawców roboty. Może też mieć kontakty wynikające z różnych postronnych znajomości - wyjaśnił brunet.
- Mój ojciec - odparłam po chwili.

Victor spojrzał na mnie i zmarszczył nos.
- Chodź, usiądziesz i pomyślisz na spokojnie. - Wskazał gestem dłoni na krzesełka.

Pewnie sam już nie wiedział, jak ma ze mną rozmawiać. Byłam zagubiona w całej tej sprawie, choć wcale nie była ona taka trudna. Problem miałam w tym, że nie potrafiłam się skupić przez emocjonalny bagaż. Bo łatwo jest zajmować się sprawą, na przykład morderstwa, jeśli kompletnie nie masz pojęcia, kim jest, czy też była osoba poszkodowana. Tutaj każdy krok blokowała myśl o stanie zdrowia mamy, a potem o konsekwencjach, jakie idą za tajemnicą, jaką w sobie skrywała przez tyle lat.

Za rodzinęWhere stories live. Discover now