21. Wybieg

118 7 2
                                    

Gdy tylko zajęliśmy wygodne miejsca na tyle, Victor ruszył z piskiem opon. Od razu też wybrał odpowiadającą mu stację radiową i podgłośnił muzykę. Był wyluzowany, jak zawsze, podobnie Justin siedzący na miejscu pasażera i Nathan, choć mu było zwykle wszystko jedno. Jego zielony kolor włosów był praktycznie niewidoczny, gdyż obejmował już tylko końcówki. Chłopakowi to najwyraźniej nie przeszkadzało, wolał zagłębiać się w treści swojego telefonu. Zauważyłem na ekranie dymki czatu, co mnie zaskoczyło.
- Z kim piszesz? - Mój głos odbił się od drzwi auta i uderzył w Nathana.

Zakładając, że od jakiś dziesięciu minut nie podniósł głowy znad telefonu, nie wiedzieć czemu, doskonale wiedział, że pytanie było skierowane do niego. Zakłopotany wyłączył telefon i schował go w dłoniach. Zobaczyłem w tylnim lusterku rozbawiony wzrok Victora, który już myślał, jak dokuczyć przyjacielowi.
- Nie znacie - odparł krótko, zielonowłosy.
- Może chcielibyśmy poznać. - Zaczął zachęcać Justin.
- To nic poważnego.
- Czyli to dziewczyna? - zakpił kierowca.
- Nathan się zakochał! - krzyknął w śmiechu Justin.
- Jezu, to nie wasza sprawa - warknął, a jego twarz zalał czerwony rumieniec.
- No jak nie nasza. Jesteśmy twoimi przyjaciółmi. Komu, jak nie nam, będziesz się takimi rzeczami chwalił. - Trąciłem chłopaka w ramię, aby się rozluźnił.
- Jak będę chciał się pochwalić, to to zrobię - fuknął.
- Wiesz, to też dla twojego bezpieczeństwa. Nie wiadomo, co to za osoba. Ja chętnie ją poznam - odezwała się Nina swoim delikatnym głosem, a w samochodzie zapadła cisza.
- Wiesz co, tobie powiem, kto to, ale jak będziemy sami - odpowiedział Nathan i odwrócił się w stronę swojej szyby.

Nasza trójka nie mogła wyjść ze zdziwienia. Już wyobrażałem sobie, jak Victor gotował się w środku. Jak to jej powie. A kim ona jest, żeby jej mówić, a swoim starym kumplom już nie.
Ścisnąłem mocniej dłoń brunetki i puściłem do niej oczko, aby dodać jej otuchy. Jej oczy również wyrażały zaskoczenie.
- A długo ją znasz? - dalej dopytywała.
- Jakiś miesiąc.
- To sporo. Zaproś ją na jakieś piwo. Pójdę z wami i nie weźmiemy chłopaków - odparła pewnie, a Nathan się zaśmiał i kiwnął głową, po czym włączył telefon i zaczął odpisywać nieznajomej.
- Aha - warknął Victor, a Nina się wyszczerzyła pokazując język do lusterka.

Nawet nie zauważyliśmy, kiedy samochód zatrzymał się pod siedzibą mafijną. Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy do wejścia. Cały czas trzymałem Ninę pod rękę. Po prostu chciałem czuć jej obecność. Weszliśmy głównym wejściem uprzednio witając się z ochroną. Oczywiście Justin i Victor musieli sobie pożartować ze znajomymi, a przy tym torować kolejkę. Prostym korytarzem udaliśmy się do sali bankietowej, w której Nina już kiedyś była. Pomieszczenie było jak zawsze nieskazitelne i rozświetlone. Na gości czekał szampan oraz przekąski, a i barmani wyglądali, aby zorientować się w ilości klientów. To jednak nie było pomieszczenie, w którym miał odbywać się pokaz. Przeszliśmy przez kolejne drzwi i szerokimi marmurowymi schodami zeszliśmy na dół do sali, w której rozstawiony był wybieg, a wokół niego miejsca dla gości. Wyglądało to jak każdy pokaz mody. Przełknąłem ślinę i usiadłem w wyznaczonym miejscu, a zaraz obok mnie Nathan. Najbliżej Niny usiadł Justin, a obok ciemnoskórego, Victor.
- Po co tu w ogóle przyszliśmy - zacząłem mamrotać pod nosem, żałując, że Nina zobaczy ten beznadziejny pokaz.
- O co ci chodzi? - Brunetka zmarszczyła brwi.
- Przepraszam. - Spojrzałem w jej oczy.
- Przestań, bo zaczynam się bać - warknęła uśmiechając się jednocześnie. - Lepiej powiedz, co się będzie działo.
- Będą nam przedstawiane kobiety, które można licytować do swoich frakcji.
- I my też będziemy je lic...
- Nie - warknąłem od razu, przerywając dziewczynie.

Kiwnęła głową w zamyśleniu.
- Simon, zachowuj się naturalnie, bo to, że będziesz cały czas ukrywał przede mną to całe gówno, jakie tu się dzieje, nic nie da. Skoro już tu jestem, to też w tym uczestniczę. A chyba lepiej, żebym była świadoma - westchnąłem i złożyłem delikatny pocałunek na jej czole.
- Laski będą łazić pół nagie po wybiegu i się wypinać, aby któryś z tych gości chciał je kupić. Albo się kupuje kilka do burdelu, albo jedną do własnych potrzeb. I tutaj zależność. Do własnego użytku najczęściej kupuje Zafir. - Tłumaczyłem wskazując na poszczególne osoby. - Natomiast do burdeli najczęściej kupuje...
- Carlos. - Dokończyła za mnie. - Ten od inicjacji, tak? - Szybko dodała, ponieważ się nie odzywałem.
- Tak. - Patrzyłem z zaciekawieniem na dziewczynę. - I to właśnie on chce cię najbardziej poznać - odparłem tajemniczo, aby zobaczyć jej reakcję.

Za rodzinęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz