Wstęp

267 16 2
                                    

Wciągnęłam głośno powietrze, napawając się zapachem mandarynki i żurawiny, pochodzącym ze świeczki Yankee Candle. Upiłam łyk waniliowej kawy z dużą ilością pianki. Wpatrywałam się w strzelające kłody, które już do reszty zostały zawładnięte przez ogień. Uśmiechnęłam się. Wyciągnęłam przed siebie nogi i oparłam je o stolik. To moje miejsce. To mój świat, który próbowałam zbudować od nowa. Trzy lata zajęło mi uporządkowanie całego rozgardiaszu, który pozostał po tamtych chwilach. Skończyłam studia, znalazłam pracę, wyprowadziłam się i od rodziców i od Ariany. Znalazłam miłość swojego życia, a więc wreszcie czuję, że jestem szczęśliwa. Że tak miało być...
Mój telefon, leżący obok moich stóp, zawibrował. Alarm, który dał mi znać, że koniec odpoczynku. Czas brać się do roboty. Podniosłam się niechętnie z turkusowej sofy, wsunęłam na gołe stopy, kapcie i ruszyłam do kuchni. Sprawdziłam stan mięsa w piekarniku i zaczęłam przygotowywać puree ziemniaczane. Zajrzałam również do lodówki, aby przyjrzeć się wypiekowi, który zrobiłam jeszcze przed południem. Wszystko było w idealnym stanie. Poprawiłam ułożenie sztućców przy talerzach i oparłam dłonie na talii. Było przepięknie. Dalej w myślach chwaliłam się za to, że po pracy zajechałam do kwiaciarni i kupiłam kalanchoe o delikatnie różowej barwie, w pięknej, ozdobnej doniczce. Idealnie wpadała w moje gusta, a dodatkowo, była kolejną rośliną w domu do kolekcji. Gdy zobaczyłam ją na półce, od razu skojarzyła mi się z dniem matki. Zawsze kupowałam je dla Rachel. Szkoda, że teraz musiałam radzić sobie bez niej...
Odsunęłam od siebie złe myśli, gdy spojrzałam na duży, czarno złoty, zegar w salonie. Było wpół do siódmej. Daniel przyjedzie za pół godziny.
Zdjęłam fartuch i ruszyłam schodami na piętro. Otworzyłam drewnianą szafę i wysunęłam szufladę z bielizną. Na ten wielki wieczór trzeba się dobrze przygotować. Wyjęłam zestaw składający się z mocno wyciętych majtek z czarnej koronki i biustonosza z tego samego materiału, przez który wszystko było widać. Zabrałam też pończochy i ruszyłam do łazienki. Zrobiłam sobie długą kąpiel, po której nasmarowałam się kokosowym balsamem, aby moja skóra pachniała na dłużej. Założyłam bieliznę i rajstopy, a następnie wsunęłam na ciało bordową sukienkę z dekoltem w trójkąt. Rękawy trzy czwarte sprawiały wrażenie, jakby spływały po rękach, dzięki czemu miałam odkryte ramiona i widoczne kości obojczyka. Daniel lubił je całować. Rozpuściłam włosy, pomalowałam się, a na usta nałożyłam czerwoną szminkę. Wyszłam do pokoju i wsunęłam na stopy czarne szpilki. Zeszłam do salonu. Wykonałam ostatnie poprawki i lada moment usłyszałam dzwonek. Uśmiechnęłam się po nosem i otworzyłam drzwi.
- Pięknie wyglądasz. - Zobaczyłam w jego zielonych oczach, iskierki.
- Dziękuję. - Zaprosiłam mężczyznę do środka. - Chodź na jedzenie.
- Nawet nie wiesz, jaki jestem głodny. Cały dzień tylko spotkania. Nie miałem czasu na lunch.
- Jakbyś wrócił teraz do domu, nie wiem kto by ci ugotował. - Chciałam być delikatna w sugestiach, ale mistrzynią w tych sprawach nie byłam.
- Na szczęście mam ciebie.
- Otwórz wino. - Podałam Danielowi butelkę i położyłam nasze talerze z posiłkiem, na stół.

Chwilę potem zajadaliśmy się potrawami, a następnie ulubionym deserem mojego ukochanego. Cały czas wpatrywałam się w jego uśmiech i mocno zarysowaną szczękę. Od niedawna zapuszczał brodę, która dodała mu powagi. Oczywiście też lat, ale dzięki temu dobrze się prezentował jako dyrektor firmy reklamowej. Popijaliśmy wino, patrząc sobie głęboko w oczy. Chciałam, aby moje życie już zawsze tak wyglądało.
- Coraz lepiej mi idzie. Wiesz, że ta firma, o której ci mówiłem, zgodziła się na kontrakt? To będą miliony. Już mogę otwierać kolejne filie.
- To cudownie. Pracowałeś na to tak długo. Wreszcie ułożymy sobie razem życie - uśmiechnęłam się szeroko.

Ciągle śledziłam ruchy jego dłoni. Pragnęłam, aby w końcu wyjął z kieszeni ten podarunek, na który tyle czasu czekałam. Daniel jednak wstał i podszedł do mnie. Stanął za moim krzesłem i zebrał wszystkie moje włosy na jeden bok. Złożył głęboki pocałunek na mojej szyi, a następnie zaczął schodzić niżej, na ramię. Przymknęłam oczy i odchyliłam głowę. Do moich nozdrzy dotarł jego ulubiony zapach perfum z firmy Dolce & Gabbana. Podniosłam się z krzesła i stanęłam przed Danielem. Złapałam jego krawat i przejechałam kciukiem przez całą jego długość. Zaraz dłonie mężczyzny pojawiły się na mojej pupie, ściskając jeden pośladek. Pociągnęłam mężczyznę na górę, ale on był niecierpliwy. Złapał mnie w talii i oparł o kawałek ściany między kominkiem, a przejściem do pomieszczenia wejściowego. Rozsunął niepostrzeżenie zamek mojej sukienki i ściągnął ją z moich ramion. Uśmiechnął się pod nosem, widząc moje piersi i zabrał się za głębokie pieszczoty. Zaczęłam rozpinać jego koszulę, pod którą schowany był wynik jego pięcioletniej pracy nad swoją figurą. Był idealny w każdym calu. Tylko, czy o to w życiu chodzi?
W chwilę przestałam myśleć. Gdy tylko poczułam dotyk pościeli na moich plecach, odpłynęłam. Liczyły się dla mnie tylko usta Daniela, które czułam wszędzie. Na piersiach, brzuchu, aż zszedł do łechtaczki. Nie mogłam opanować jęków. Wiłam się pod nim, gdy we mnie wchodził. Gdy choć w ten jeden moment był skupiony tylko na mnie. Na moim ciele i dźwięku mojego głosu.  Wtuleni w swoje nagie ciała, zasnęliśmy.

Poranek miał być dla mnie łaskawszy. Obudziłam się wcześniej od mężczyzny i uśmiechnięta, od ucha do ucha, pobiegłam do kuchni, aby wykonać dla nas przepyszne śniadanie. Czułam, że to ten moment. Nie będzie lepszego. Byłam gotowa powiedzieć mu wprost, że chcę z nim zamieszkać. I nakładając ciasto naleśnikowe na patelnię, wyobrażałam sobie, jego, klęczącego przede mną z pierścionkiem. Już miałam obraz siebie w sukni ślubnej.
- Jesteś wspaniała. - Przywitał mnie jego zachrypnięty głos.

Usiadł przy stole kuchennym i wpatrywał się w moje ruchy.
- Ale mówisz o... - Odwróciłam się do Daniela, oblizując palec z dżemu.
- Wszystkim. - Opadł na oparcie i wyszczerzył się.

Opowiadał mi o planach w firmie, o jego rodzicach, którzy pomagali mu w interesie. O nowym pracowniku i o pieniądzach, które musiały przejawiać się w jego życiu na każdym kroku.
Dość szybko zjadł swój posiłek. Już zbierał się do wyjścia. Przyszykował swoją teczkę, wyprostował, a bardziej starał się wygładzić, pomiętą przeze mnie, koszulę.
- Chciałabym z tobą zamieszkać - wypaliłam, nie wiedząc, za co się już złapać.

Czy tak trudno było się tego domyślić? Czy ty nie czujesz potrzeby bycia ze mną częściej? Nie chcesz, żebym ci gotowała, czy cię zaspokajała?
Daniel spojrzał na mnie pustym wzrokiem. Coś zmieniło się w jego oczach. Ich kolor nie był tak intensywny, jak wcześniej.
- Nina...
- Znowu ten temat, tak? Tylko nie rozumiem, co w tym złego. Przecież się kochamy, chcemy wspólnej przyszłości.

Odwrócił się i ruszył do drzwi. Złapał za klamkę, ale nie nacisnął na nią. Spóścił głowę.
- Otwieram nową filie w Europie. Wyjeżdżam. Sama rozumiesz. To nie ma sensu - uśmiechnął się półgębkiem i wyszedł.

Tak po prostu.
Jego idealny obraz istniał tylko w mojej głowie. Jego czyny, słowa, mimika była tylko wytworem mojej wyobraźni. Bo w jego głowie mnie nie było. Tylko ja chciałam miłości, pierścionka, wspólnego życia.
Leżąc i myśląc o wszystkim, przeszło mi przez myśl, że może sama siebie okłamuję. Tata mi ciągłe powtarzał, że lepszego mężczyzny, niż Daniel, nie znajdę. Mama piszczała na kolejne nowiny o sukcesie zawodowym mojego partnera. Chyba bardzo chciała, żebym osiągnęła taki komfort pieniężny, jak jej siostra. Żebym chociaż ja nie była czarną owcą w rodzinie. Każdy miał w Danielu jakiś interes. Może nawet ja miałam. Żeby zapomnieć.

Za rodzinęWhere stories live. Discover now