2. Nowy początek

181 9 0
                                    

Jeszcze niedawno byłam zupełnie inna. Kiedyś biegłam tym chodnikiem, którym teraz szłam spotkać się z mamą. Moje nogi uderzały o beton w białych trampkach. Byłam żywiołowa, uśmiechnięta. Zwiewna sukienka, kucyk i radość z beztroski. Kiedy usłyszałam uderzenia moich szpilek o ten sam chodnik, coś we mnie się ruszyło. Tak szybko się zmieniłam. Teraz stałam się poważną, profesjonalną kobietą, pracującą i jeżdżącą do pracy swoim volkswagenem. Wysoko podniesiona głowa, idealnie wymalowane usta szminką, długie, czerwone paznokcie i szpilki.
Może to ja stałam się potworem?
Popychając drzwi kawiarni, zadzwonił dzwonek. Kelnerka spojrzała na mnie i podniosła menu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i w rogu, klimatycznie przystrojonego miejsca, dojrzałam mamę. Usiadłam na przeciwko niej, uprzednio się witając. Na stoliku pojawiła się karta dań.
- Gdzieś dzisiaj wychodzisz? - uśmiechnęła się do mnie.
- Dopiero po południu do pracy. - Zmarszczyłam brwi, przeglądając, wypisane fikuśną czcionką, dania.
- W takim razie, gdzie się tak wystroiłaś?
- Tak się ubieram. - Spojrzałam na matkę.
- Po co? - Wyglądała, jakby nie rozumiała, co do niej mówię.
- O co ci chodzi?
- O nic. - Od razu oderwała ode mnie wzrok i przeniosła go na menu.

Zamówiłam kawę i babeczkę z musem wiśniowym. Moja rodzicielka stwierdziła, że ma ochotę na coś lżejszego i wybrała owocową herbatę z cytrynową tartą.

Sączyłam napój i zastanawiałam się, jak zacząć tą dość nieprzyjemną rozmowę.
- Wczoraj dzwoniła do mnie szefowa. Zaproponowała mi przeniesienie do Nowego Jorku.
- Inna praca?
- Druga siedziba.
- To ciekawe. - Zamyśliła się.
- To już za tydzień. Nie wiem, czy większe zarobki są tego warte.
- Ja też nie wiem. - Wyszczerzyła się, oblizując widelczyk.
- Pomocna, jak zawsze - mruknęłam.
- Skoro jesteś taka dorosła. - Kiwnęła, wskazując na mój wygląd. - Na pewno podejmujesz dojrzałe i odpowiedzialne decyzje.
- Pojechałabym. Ale nie chcę cię tu zostawiać. - Patrzyłam prosto w jej oczy.

Zdziwiła się. Ale jeszcze bardziej zaskoczyło mnie to, że zobaczyłam w jej oczach strach. Chciałam jej pomóc, a ona się bała? Nic nie rozumiałam.
- Jeśli pojechałabyś, to jedź. - Nie patrzyła na mnie.
- A co z tobą?
- Nic. Przecież się nic nie dzieje.

Zamurowało mnie. Patrzyłam na matkę z niedowierzaniem. Pochyliłam się i położyłam dłonie na stolik.
- Nic się nie dzieje? Przecież zaraz nie będziesz miała męża. I chuj z tym, ale pytanie, czy zanim się od niego uwolnisz, on zdąży ci zjebać psychikę.

Mama odchyliła się na krześle. Badała moją twarz. Spojrzała w okno za mną. Westchnęła i lekko zmróżyła oczy.
- Jeśli coś się będzie działo, poinformuję cię. Ale ty jedź, tylko błagam, nie szukaj tam faceta, takiego jak twój ojciec.
- Sama wiesz, jak to wygląda. Nie to, że szukam, ale zwykle trafiamy na podobnych.
- Nina.
- Rozumiem - uśmiechnęłam się, choć nie było mi do śmiechu.

Drogę powrotną postanowiłam sobie urozmaicić. Specjalnie nie brałam samochodu, aby móc przejść się po mieście. Trafiłam w samo centrum. Dostrzegłam butik ubraniowy, w którym sprzedawała bogaczka. I może to złe określenie, ale inaczej nie byłam w stanie określić prestiżu, jaki wylewał się z każdego zakątka tego miejsca. A i ona wyglądała bosko. Chyba starałam się do niej upodobnić.
Kilka kroków dalej usytuowana była moja dawna kawiarenka. Uśmiechnęłam się na jej widok, choć kiedyś, nie ukrywam, podnosiła mi ciśnienie. Presja była duża, ale te wspomnienia. Przed budynkiem stał Pan Ben. Przyglądał się jesiennej kompozycji, jaką wykonała jego pracownica.
- Dzień dobry. - Przywitałam się po długim namyśle.

Może by mnie nie poznał.
- Nina? - Odwrócił się do mnie z szerokim uśmiechem.

Od razu się wyszczerzyłam. Nie wiedzieć czemu, jego głos sprawił mi ogromną radość.
- Co u ciebie? Widzę, że chyba znalazłać bardzo dobrą pracę.
- Nie narzekam. Na szczęście jest stabilnie, a u Pana? Widzę, że interes się dalej kręci.
- Udało się wyjść z dołka. Doszło kilku świetnych pracowników, a i zmieniliśmy trochę menu. Teraz przyciągamy klientów sezonowymi zapachami i smakami.
- Brzmi świetnie. - Pochwaliłam.
- Wpadaj do nas czasem. Masz zniżki jako dawny pracownik.
- Na pewno się skuszę. - Pokiwałam głową i ruszyłam do wejścia.

Za rodzinęTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang