#29

34 6 0
                                    


Pov Katie

Trzymając rękę George'a myślałam, o tym, jak kruche jest ludzkie życie, a ludzie zawistni, często przez to, co spotkało ich w dzieciństwie. Dumbledore rozkazał dwóm osobom z obrazów iść sprawdzić, co się stało z panem Weasley'em, a ja modliłam się, żeby uszedł z życiem. Harry natomiast próbował usilnie zabrać głos, ale dyrektor za każdym razem mu przeszkadzał.

— Mają go Albusie, mało brakowało, ale chyba przeżyje, a Czarny Pan nie dostał tego, czego chciał. — słysząc, te słowa odetchnęłam z ulgą i uśmiechnęłam się pocieszająco w stronę bliźniaków i Ginny.

— O całe szczęście. — siwowłosy obrócił się w stronę jednego z wiszących na ścianie obrazów.

— Spójrz na mnie! — krzyk Harry'ego wprawił mnie w osłupienie i sprawił, że Dumbledore natychmiastowo na niego spojrzał ze zdziwieniem. Chłopak był wściekły, a ja zdałam siebie sprawę z tego, że widzę go w takim stanie pierwszy raz.

— Co się ze mną dzieje? — dodał po chwili takim tonem, jak gdyby bał się samego siebie, a może właśnie tak było?

— Chciał pan mnie widzieć dyrektorze. — nagle znikąd pojawił się Sneap i skierował swój wzrok ku Dumbledor'owi.

— Oh Severusie nie możemy dłużej czekać ani chwili dłużej, bo inaczej może być już za późno. — po tych słowach czarnowłosy chwycił okularnika za ramię i wyprowadził z gabinetu. Ja postanowiłam odejść, bo bliźniacy z Ronem i Ginny mieli zaraz za pomocą świstoklika przenieść się do taty, a ja nie zamierzałam przeszkadzać. Ruszyłam razem z McGonagall w stronę Pokoju Wspólnego Gryfonów, rozmyślając o wszystkim, co przed chwilą się wydarzyło.


—***—


Nadeszły święta, a wraz z nimi spotkanie z tatą i państwem Weasley. Nie mogłam się doczekać pysznych potraw pani Molly i wspólnych rozmów przy stole. Właśnie przy nim siedzieliśmy i rozmawialiśmy o zeszłorocznym pieczeniu babeczek przez bliźniaków. Jak każdy może się domyślić, nie skończyło się to dobrze, bo cała kuchnia była w jedzeniu. Chłopcy urządzili sobie bitwę, przez co w masie na babeczki znalazła się papryczka chilli, kukurydza i inne różne "smakowitości".

Gdy tak żywo o tym rozmawialiśmy ,do pomieszczenia wjechał pan Weasley cały poobijany, ale uśmiechnięty. Jego widok niezmiernie mnie uszczęśliwił, tak samo, jak resztę osób.

— Czas na prezenty! — powiedziała uradowana mama chłopaków, a twarze wszystkich nagle się rozpromieniły. Kobieta rozdała wszystkim zapakowane paczki, nawet mi i Harry'emu, który właśnie wszedł do kuchni. Trzymając swój podarunek, nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Podziękowałam rudowłosej i na cztery rozpakowałam go razem z bliźniakami. Moim oczom ukazał się piękny, ręcznie wykonany szalik. Fred i George też je dostali tylko, że w innych kolorach. Od razu go założyłam, po czym usłyszałam śmiech Rona. Spojrzałam na niego pytająco, oczekując odpowiedzi.

— Spędzasz tyle czasu z moimi braćmi, że robisz wszystko tak, jak oni. Zsynchronizować liście się. W tym samym czasie otworzyłaś prezent, podziękowałaś mojej mamie i ubrałaś szalik. Normalnie jak trojaczki. — zaśmiał się, co wszyscy poparli, a ja spojrzałam z chłopakami na siebie niedowierzająco, przez co znowu wykonaliśmy tę samą czynność. Zaraz po tym odezwał się pan Artur i wzniósł toast za Harry'ego, bez którego, jak powiedział ,,nie byłoby go tutaj".

— Za Harry'ego. — uśmiechnęłam się, unosząc szklankę i spoglądając na kuzyna. Przez resztę czasu siedziałam przy stole jak na szpilkach, nie mogąc doczekać się, aż pójdę po prezenty, które przygotowałam dla przyjaciół i taty. Gdy tylko mogłam to zrobić, pędem pobiegłam na górę i wyciągnęłam z torby przygotowane prezenty. Poszłam wręczyć je Harry'emu, Hermionie i Ronowi, po czym wróciłam do pokoju, w którym siedzieli już bliźniacy. Uśmiechnęłam się i podeszłam do nich powoli, co skomentowali rozbawionym spojrzeniem. Wyciągnęłam zza pleców przygotowane paczki i czekałam z niecierpliwością na ich reakcję. Ci specjalnie otwierali je strasznie długo, ale gdy już to zrobili, ich oczom ukazał się wór słodyczy i masa naszych wspólnych zdjęć, które zrobiłam, jak oni mówią "mugolskim urządzeniem", czyli aparatem.

Wonderful MuggleWhere stories live. Discover now