#38

13 4 2
                                    

Zaniepokojone spojrzenia, suchość w gardle, niezręczna cisza. To wszystko towarzyszyło nam podczas tej chwili. Po wypowiedzeniu tego przeklętego zdania przez Lucy nastała bezsilność. Nie wiedziałam co zrobić przecież z George'm nie rozmawiałam nawet o szkole, żeby ci mogli cokolwiek usłyszeć. Kawałek naleśnika, którego jadłam zaczął smakować tak samo gorzko, jak atmosfera panująca między nami. Trzymałam go w ustach przez dłuższą chwilę, do momentu aż nie zdecydowałam się grać na zwłokę.

- W czym? – udawałam, że nie mam pojęcia o co chodzi. Geo zrozumiał do czego dążę i zrobił równie zdziwioną minę. Nie mogłam pozwolić aby przypuszczenia ludzi sprzed lat, gdy zawitałam w świecie czarodziei spełniły się. Nie wyjawię tajemnicy tego miejsca. Miejsca, które stało się moim domem w momencie przejścia przez ścianę na stacji King Cross. To właśnie wtedy zaczęła się cała moja historia i przyjaźń z bliźniakami.

- Oj no weźcie nie udawajcie. Wiemy o Hogwarcie, Dumbledorze, świecie magii i całej reszcie. - dodała cicho po chwili ciemnowłosa, a moje oczy rozszerzyły się do wielkości piłeczek pin-pongowych. Skąd i jak? Przecież gdy byłam tu ostatni raz sama o niczym nie miałam pojęcia. Co wydarzyło się przez te przeklęte pięć lat? Jakim cudem jestem teraz w tym miejscu, a moi przyjaciele mugole wiedzą o świecie czarodziei? To sen? Spojrzałam na George'a, który był zaniepokojonymi tymi słowami równie mocno co ja. W końcu postanowiłam postanowić wszystko na jedną kartę.

- Jak to? Przecież wy... - urwałam w pół zdania nie mając pojęcia jakie następne słowa wypowiedzieć. Po twarzy rudowłosego, który teraz delikatnie trzymał mnie za rękę, stwierdziłam, że już ma zamiar dokończyć moje pytanie, jednak przerwał mu Joe.

- Tak, jesteśmy zwykłymi mugolami, ale wiemy o niemal wszystkim. Od wyjazdy Katie wiele się zmieniło. - przeniósł wzrok na pozostałą dwójkę na co ci kiwnęli porozumiewawczo głowami. Widziałam, że nie wie jak się zabrać do tej rozmowy. - Chce wyjaśnić to ktoś inny? - wymienił spojrzenie z Lucy i Thomasem, który zapewne jego zdaniem lepiej poradzą sobie z tłumaczeniem tego, wszystkiego. W końcu odważył się odezwać ten drugi.

- Gdy tylko pięć lat temu opuściłaś dom dziecka wypytywaliśmy o ciebie, jednak pani Shapen nie była skłonna do jakichkolwiek rozmów na ten temat. Mówiła tylko, że dobrze ci u nowej rodziny, ale nigdy nic więcej. Byłaś tematem TABU, a my dziećmi, którzy stracili przyjaciółkę. W ciągu roku nie odwiedziłaś nas ani razu, co według Shapen było przez problemy z odnalezieniem się w nowym miejscu. Jeszcze co miesiąc od twojego wyjazdu zaczął odwiedzać nas jakiś starszy mężczyzna z długą siwą brodą. - czyli Dumbledore miał plan wobec mnie i od samego początku działał według jego punktów. Kiedyś bałam się, że to przypadek, teraz jednak fakt, że wszystko w moim życiu było zaplanowane ciąży mi jeszcze bardziej. - To wszystko było na tyle podejrzane, że zaczęliśmy węszyć. Na początku podsłuchiwaliśmy rozmowy Shapen i tego dziadka, jednak z nich nie dowiedzieliśmy się niemal nic. Wizyty były coraz rzadsze, a my pochłonięci w pragnieniu odkrycia prawdy. Pewnego dnia jednak zauważyliśmy, że ten mężczyzna nie wyszedł z gabinetu za naszą opiekunką. Zniknął i to nam dało do myślenia. - teleportował się albo użył sieci Fiuu, co nie było najrozsądniejszym wyjściem, jednak skąd mógł wiedzieć, że ktoś go obserwuje. - Ponad dwa lata od twojego wyjazdu usłyszeliśmy jedno słowo od którego wszystko się zaczęło. Hogwart. Nie mieliśmy pojęcia co to, a może kto. Żyliśmy w niewiedzy przeszukując wszystkie encyklopedie i książki z biblioteki. Kolejną poszlaką były papiery znalezione o twoich rodzicach, a raczej to, że nie były kompletne i miały sporo luk. Nie daliśmy za wygraną, ale chcieliśmy i pewnie byśmy to zrobili, gdyby pewnego dnia nie obiłoby się Lucy o uszy jedno zdanie.

- ,,Nadal nie ma mocy, ale z każdym dniem jest coraz bliżej wypełnienia klątwy". - wtrąciła dziewczyna, na co Thomas kiwnął delikatnie głową i kontynuował.

- Po tych słowach Shapen strasznie się zdenerwowała i z tego co pamiętam cały dzień chodziła zestresowana. Myśleliśmy co to wszystko może znaczyć, a jedyny wniosek jaki nasuwał nam się na myśl to to, że ten dziadek ma poważne problemy z głową. - uśmiechnęłam się na ich stwierdzenie, a George parsknął stłumionym śmiechem. Może dyrektor nie należał do najnormalniejszych, ale bez przesady. - Postanowiliśmy grać na zwłokę co okazało się naprawdę mądrym posunięciem. To było jakieś dwa lata temu. Poszliśmy w czwórkę do pani Shapen i prosto z mostu powiedzieliśmy, że wiemy o tobie, Hogwarcie i twojej klątwie. Domagaliśmy się wyjaśnień, których ta o dziwo chciała nam udzielić. Jej warunkiem było odczekanie do następnej wizyty tego mężczyzny, którego nazwała Albusem. Zgodziliśmy się i nie musieliśmy czekać długo, bo dwa dni później ten znów nas odwiedził. Czekał w gabinecie wraz z Shapen, która myślami była kompletnie w innym miejscu. Pierwsze co zrobił to kazał obiecać, że nigdy nikomu nie zdradzimy tego, co zaraz usłyszymy. Nie pozostało nam nic innego niż się zgodzić i właśnie wtedy ten wyciągnął różdżkę za pomocą, której wyczarował dla nas cztery krzesła. Nasze miny w tamtym momencie były bezcenne. - cała trójka zaśmiała się na to wspomnienie. - I właśnie wtedy poznaliśmy prawdę. Powiedział nam kim jest i co oznacza Hogwart. Dowiedzieliśmy się też o twoim ojcu i dwójce przyjaciół, z którymi uprzykrzasz życie nauczycielom. - spojrzałam na George'a, któremu uśmiech cisnął się na usta. Sporo przeszliśmy to prawda, ale zawsze mieliśmy czas i chęć na wywinięcie komuś kawału. - O owej klątwie nie dowiedzieliśmy się nic poza tym, że nie masz przez nią mocy. Po tej rozmowie zawsze, gdy odwiedzał sierociniec był zasypywany pytaniami o ciebie i wszystko co z tobą związane. Jestem pewny, że miał nas na tyle dosyć, że przez to zaczął rzadziej tu zaglądać. - zaśmialiśmy się w piątkę na jego stwierdzenie. - Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że tak naprawdę kłamaliśmy mówiąc, że o tym wiemy, a dzięki temu dowiedzieliśmy się prawdy. Tamtego dnia gadaliśmy o całej tej historii dobre kilka godzin. Olivia wyjechała, zapewniając wcześniej, że słowa nie piśnie, mimo, że nie chciała być w to zamieszana.

- Jednak jakieś pół roku temu Dumbledore przestał tu zaglądać, a my straciliśmy jakąkolwiek nadzieję, że jeszcze kiedyś cię spotkamy. - dodała Lucy głosem wyrażającym żal i smutek, przez które moje serce boleśnie zakuło. To był mój największy błąd w życiu. Są moją przeszłością, której nigdy nie powinnam odrzucać.

- Wiesz w końcu inny świat to spore wyzwanie. - dopowiedział Joe delikatnie unosząc kącik ust. I miał rację było to dużym zadaniem jak na jedenastolatkę, ale nigdy nie pomyślałabym, że mogę wrócić do świata zwykłych ludzi. Miałam szansę poprosić o to dyrektora, ale przez myśl nie przeszłoby mi, że ten się zgodził. Tylko, że wtedy nie wiedziałam o jak dużej ilości rzeczy nie mam pojęcia. Przez tyle lat żyłam w niewiedzy, na którą trochę byłam skazana przez samą siebie. Jednak nigdy nie pomyślałabym, że mogłabym być wspaniałą mugolką

Du hast das Ende der veröffentlichten Teile erreicht.

⏰ Letzte Aktualisierung: Mar 29 ⏰

Füge diese Geschichte zu deiner Bibliothek hinzu, um über neue Kapitel informiert zu werden!

Wonderful MuggleWo Geschichten leben. Entdecke jetzt