#04

68 7 0
                                    

Katerin pov

Tygodnie mijały jak szalone, a ja skupiałam się na nauce jak tylko potrafiłam, z przerwami na kawały wraz z bliźniakami.
Od czasu gdy dołączyłam do tej szkoły, większa część uczniów przekonała się do mnie i coraz częściej ze mną rozmawiała, szczególnie chłopcy, co dość mnie dziwiło, a bliźniaków wręcz denerwowało.
Święta zbliżały się wielkimi krokami, a ja wciąż zastanawiałam się, co łączy mnie z niektórymi przedmiotami w Hogwarcie. Nie miałam pojęcia, co zrobię w święta, kiedy inni uczniowie będą wracali do domów. Ja nie miałam dokąd wrócić. Nie chciałam się na razie tym przejmować, ale myśl ta nie dawała mi spokoju. Siedziałam przy oknie, spoglądając na obsypane śniegiem Błonia. Nagle ktoś przysiadł się do mnie. Nawet nie musiałam się odwracać gdyż wiedziałam, że to George. Zdradzały go jego perfumy. Ostatnimi czasy zbliżyłam się do niego, był dla mnie bardzo miły i uwielbiałam spędzać z nim wolny czas. Chłopak nie odezwał się, jedynie patrzył w tą samą stronę, co ja. Po chwili ciszy jednak zabrał głos:

- Znowu martwisz się, co ze świętami i gdzie je spędzisz, prawda? - zapytał cicho, przenosząc wzrok swoich brązowych tęczówek na mnie.

- Tak - wyszeptałam zmarnowana, po czym dodałam:

- Będę musiała zostać tutaj sama.

- Nie sama. Zostaję z tobą - powiedział, po czym uśmiechnął się radośnie.
- Pisałem do rodziców, że w tym roku chciałbym zostać w Hogwarcie na święta, i że zapewne Fred zdradzi im, co jest tego powodem, gdy przyjedzie do domu. Oni odpisali, że jeśli tego tak bardzo chcę, to mogę zostać. - gdy tylko powiedział te słowa, bez zastanowienia przytuliłam go, oplatając go rękami wokół karku.

Ten przytulił mnie do siebie bardzo delikatnie. Ja wyszeptałam mu tylko ciche dziękuję.
Po chwili zauważyłam jednak, że przygląda nam się grupka osób, spośród której wyróżniała się ruda czupryna bliźniaka George'a. No jasne, to takie dziwne, że przytulam przyjaciela. Odsunęłam się od chłopaka, gdy do moich uszu dotarł dosyć głośny gwizd skierowany w naszą stronę.

- Idioci - mruknęłam cicho, a George parsknął śmiechem i pociągnął mnie za sobą krętymi korytarzami.

Nagle za nami usłyszeliśmy pewien hałas, na co oboje się odwróciliśmy i dostrzegliśmy jak na jednej ze ścian pojawiają się pewne drzwi. Popatrzyliśmy na siebie porozumiewawczym wzrokiem i weszliśmy do środka. Już na samym początku wiedziałam, że jest to Pokój Życzeń, o którym tyle czytałam w książkach o Hogwarcie. George zapewne też się domyślił, gdzie jesteśmy, bo jedynie uśmiechnął się pod nosem. Postanowiliśmy, że wrócimy tam niedługo, bo w tej chwili musieliśmy iść na lekcje. Pod koniec dnia, po zabawie na polu z Harrym, Ronem, Lee i bliźniakami, przemoknięci do suchej nitki wróciliśmy do Pokoju Gryfonów i siedząc, graliśmy w Eksplodującego Durnia. Dopiero po północy zaczęliśmy udawać się do swoich pokoi. Pierwsi poszli Harry z Ronem, później Lee i zostałam tylko ja z bliźniakami. Widziałam, że i ich moży już sen. Fred pierwszy się poddał i poszedł sennym krokiem do dormitorium. Spoglądałam na ziewającego George'a i roześmiałam się cicho, ten tylko posłał mi oburzone spojrzenie. Nie czekając wstałam i podeszłam do niego.

- Ja już idę, wygrałeś -powiedziałam, a ten uśmiechnął się zwycięsko, na co się zaśmiałam i odeszłam do pokoju. Hermiona spała już w najlepsze.

Umyłam się w ciepłej wodzie, po czym ubrana i gotowa do snu wyszłam po cichu z łazienki, żeby przypadkiem nie obudzić mojej współlokatorki, która i tak na co dzień musiała znosić moje kawały i humory. Położyłam się na łóżku i wpatrywałam w sufit, myśląc o wszystkich sprawach Hogwartu, które mnie spotkały. W książce o tej szkole był rozdział poświęcony Pokojowi Życzeń. Pisało w nim o tym, że pojawia się on tylko wtedy, gdy ktoś naprawdę go potrzebuje. Dlaczego więc ja i George odkryliśmy go? Stwierdziłam, że nie mógł być to zwyczajny przypadek ani zbieg okoliczności. Myśląc o tym, zasnęłam.

Wonderful MuggleWhere stories live. Discover now