Epilog

1.4K 116 93
                                    

Mikey obrócił się na bok i zacisnął mocniej powieki. Dobrze wiedział, że słońce wpuściło już pierwsze promienie przez okno w sypialni, ale nie miał najmniejszego ochoty, by wstawać. Coś było jednak nie tak. Chciało mu się płakać. Wiedział, że miał jakiś okropny koszmar, ale... Nie pamiętał, o czym był. I z jakiegoś powodu myślał, że lepiej sobie go nie przypominać...

- Mikey.

Mruknął w odpowiedzi. Na ślepo wyciągnął dłoń w stronę drugiego miejsca w łóżku. Natrafił na pustkę, więc uchylił nieco powieki.

- Leniuchu. - Mayumi uśmiechnęła się do niego, stojąc nad łóżkiem. Opatuliła się ciaśniej szlafrokiem. - Pora wstawać.

- Mayu-chan... - ziewnął. - Jeszcze tylko minutka...

- Ty chyba nigdy z tego nie wyrośniesz, co? - pokręciła głową i usiadła na brzegu łóżka.

Mikey spojrzał na nią rozespanym wzrokiem. Kobieta uśmiechnęła się do niego i wyciągnęła dłoń, by odgarnąć mu z czoła kosmyki blond włosów. Z jakiegoś powodu Manjiro poczuł łzy w oczach i gulę w gardle. Zmarszczył brwi i jednym ruchem zgarnął Mayumi ramieniem. Kobieta krótko pisnęła i wylądowała przy jego piersi.

- Mikey...? - spróbowała spojrzeć na jego twarz, ale jego ręka nie pozwoliła jej się poruszyć.

Nie odpowiedział. Z jakiegoś powodu wiedział, że jego koszmar dotyczył Mayumi. I zdawał sobie sprawę, że był... Okropny. Westchnął, wdychając zapach jej włosów.

- To nic. - powiedział, zaciskając dłoń na jej talii. - Miałem... Okropny sen.

Mayumi podniosła się na łokciach i spojrzała mu w oczy. Na jej twarzy pojawiła się troska.

- Musiał być naprawdę straszny. - ujęła jego policzek. - Masz łzy w oczach.

Mikey położył na jej dłoni swoją. Pogładził ją kciukiem. Wyczuł pierścionek na jej palcu. Obrączkę. No właśnie. Byli małżeństwem. Szczęśliwym małżeństwem. Mimo wielu trudności i przeciwności losu, ich długiej rozłąki... Wszystko jakoś się ułożyło. Wszystko było dobrze.
Uśmiechnął się.

- Nie pamiętam, o czym był. - powiedział. - Ale to chyba nieważne.

Mayumi zaśmiała się i ponownie wstała z łóżka. Mikey mruknął niezadowolony.

- Naprawdę musimy już wstawać? - zapytał.

- Czy ty naprawdę musisz od rana narzekać? - przewróciła oczami. - Mam pracę. Nie mam czasu na twoje pitolenie...

- Że niby kilku klientów z zapuszczonym kłakami jest ważniejszych ode mnie? - obruszył się. - Zaczynam kwestionować twoje priorytety, Mayu-chan.

- A ja zaczynam kwestionować twoje poczucie odpowiedzialności. - posłała mu zgryźliwy uśmieszek. - Bo jak się zaraz nie ruszysz z wyra, to spóźnisz się na ważne spotkanie.

Mikey podniósł się do siadu z cichym stęknięciem. Niestety, obowiązki to obowiązki. Czasem nie można ich ominąć...

- O której dzisiaj się widzimy? - przeciągnął się i przeczesał blond włosy.

- Wracam o czwartej. - rzuciła mu spodnie, koszulę zawiesiła na krześle, a marynarkę położyła obok. - Więc to zależy głównej od ciebie. - uśmiechnęła się i wyjęła z szafy swój strój.

- I naprawdę nie możemy sobie dzisiaj odpuścić? - jęknął błagalnie.

- Ale z ciebie czasem dziecko. - westchnęła rozbawiona. - To już nie szkoła, z której można się wymigać katarem. Rusz się.

Narzuciła sweter na plecy i wygładziła granatową spódnicę. Poczuła silne ramiona, oplatające ją w talii. Westchnęła i rzuciła Manjiro spojrzenie przez ramię.

- Ależ ty się dzisiaj kleisz. - obróciła się do niego przodem i pogładziła dłońmi jego włosy.

Mikey spojrzał na nią z dołu, a Mayumi poczuła, jak topi jej się serce. Patrzył na nią błagalnie, jeszcze rozczochrany i absolutnie uroczy.

- Wrócę o czwartej. - powiedział czule. - Ale obiecujesz mi, że się mną zajmiesz? - oparł policzek o jej biust. - Tak źle się dzisiaj czuję...

- Obiecuję. - Mayumi z trudem panowała nad drżeniem głosu.

Pocałowała go w czubek głowy i wyswobodziła się z jego objęć. Zgarnęła torebkę spod ściany i przejrzała się w lustrze. Mikey śledził każdy jej ruch. Nie mógł czasem uwierzyć, jakim był szczęściarzem...

- Śniadanie leży w kuchni. - powiedziała Mayumi. - Zamykasz dom. Do zobaczenia. - podeszła do niego i cmoknęła do w usta. - Kocham cię.

I wyszła z sypialni, a potem rozległ się trzask drzwi, świadczący, że opuściła dom. Mikey dotknął palcami swoich ust. Uśmiechnął się do siebie. Był naprawdę ogromnym szczęściarzem.

- Wiem, Mayu-chan. - powiedział cicho. - Ja też cię kocham.

*****

I oto nadszedł koniec! Kolejna książka na moim profilu zostaje oficjalnie zakończona! Mam nadzieję, że nie nudziliście się, przeżywając przygodę z Mikey'm i Mayumi w rolach głównych. W końcu ta dwójka otrzymała swoją wspólną przyszłość i możemy ich już zostawić samych sobie. Bardzo dziękuję Wam za całe wsparcie, głosy i komentarze. Jesteście naprawdę cudowni i niesamowici, kochani czytelnicy! Osobiście dobrze się bawiłam, tworząc nowe rozdziały i całą fabułę z uniwersum Tokyo Revengers. Jednak, jak wszystkie historie, ta również musiała mieć swój koniec.

Jestem naprawdę wdzięczna tym, którzy dotrwali tu od samego początku, to końca, wraz z publikacją nowych rozdziałów. Bardzo motywowały mnie Wasze komentarze i pomagały w tworzeniu nowych rozdziałów. Jeszcze raz dziękuję Wam z całego serduszka 💖

Cóż, miejmy nadzieję, że spotkamy się w jeszcze innych dziełach.
Jeszcze raz bardzo Wam wszystkim dziękuję. Jesteście cudowni 💖

Kłaniam się nisko
Troszke_wybuchowa

Miłosna gonitwa - Mikey x OCМесто, где живут истории. Откройте их для себя