31. Za późno...

1.1K 98 59
                                    

Mikey obrócił się po raz ostatni, by ponownie przeskanować spojrzeniem wszystkich zebranych. Powstrzymał westchnięcie, gdy po raz kolejny przekonał się, że Mayumi nie było na zebraniu. Dlaczego? Zawsze była. A teraz nie potrafił się nawet z nią skontaktować. Dzwonił cztery razy, wysłał dziesiątki wiadomości... Może powinien pojechać do jej domu? Nieprzyjemna gula stanęła mu w gardle. Gdzie była? Co się z nią działo? Dlaczego mu nie odpowiadała? Czarne scenariusze zaczęły kłębić się w jego umyśle, sprawiając, że żołądek robił koziołki, a głowa bolała i wydawała się niezwykle ciężka...

- Mikey. - usłyszał głos Drakena.

- Ken-chin... - mruknął. - Nie ma jej. - spojrzał na niego przybity.

Draken umilkł. Skinął przed nich, sugerując tym gestem, by trochę odeszli. Mikey pokiwał głową. Skierowali się w stronę zaparkowanych motorów. Mikey przystanął i przyłożył dłoń do twarzy.

- Gdzie ona jest? - mówił do siebie. - A co, jeśli coś jej się stało? Nie odpowiada na moje wiadomości...

- Mikey. - Draken położył mu dłoń na ramieniu. - Na pewno nic się nie stało...

- Skąd możesz być taki pewny? - zmarszczył brwi Mikey. - Ona zawsze mi odpowiada. Jeśli tego nie robi, to coś jest nie tak. Nie rozumiem. - westchnął. - Wczoraj wszystko było w porządku... Tak jak zawsze...

- Mikey. - Draken utkwił w nim zainteresowane spojrzenie. - Dlaczego tak bardzo ci na tym zależy?

Mikey zatrzymał się tuż przy swoim motorze. Dlaczego...?
Obrócił się do Drakena, uśmiechając się spokojnie, jakby jego serce wcale nie drżało, gdy wypowiedział kolejne słowa:

- Bo Mayu-chan jest dla mnie ważna. Nie, najważniejsza! I nie chcę, żeby kiedykolwiek mnie opuściła. Myślę, Ken-chin... - jakaś dziwna błogość pojawiła się w jego oczach. - Że się zakochałem.

Draken zaśmiał się i pokręcił z rozbawieniem głową.

- Że też tak długo ci to zajęło... - mruknął, a potem wsadził ręce do kieszeni i skinął na motor Mikey'ego. - To jedź jej szukać, na co czekasz?

Mikey uśmiechnął się i wsiadł prędko na motor. Kiedy jechał w kierunku domu Mayumi, cały czas się uśmiechał. Musi jej powiedzieć. Musi jak najszybciej wszystko jej powiedzieć.

~*~

Zadzwonił do drzwi. Kiedy nie doczekał się żadnej reakcji, zadzwonił jeszcze raz. Znów nic. Zacisnął zęby i ponowił próbę. Zadzwonił po raz kolejny, i kolejny, i kolejny. Kiedy nic nie dawało efektów, kopnął w drzwi i prychnął rozwścieczony. Odwrócił się i odszedł kilka kroków, ciężko oddychając.
No gdzie ona jest?! wrzeszczał w myślach.
Nerwowo poprawił płaszcz Tomanu i w myślach przejrzał listę wszystkich delikwentów, którym kiedyś zaleźli za skórę. Zaraz jednak zrezygnował. Nie znalazł nikogo, kto mógłby od tak porwać lub pobić Mayumi.
Zacisnął pięści. Nie kleiło mu się to. Nic mu nie pasowało. Wtedy postanowił obejść dom rodziny Mayumi. Musiało być coś, co by mu podpowiedziało, co się stało z jego przyjaciółką... Nie, wróć. Przyjaciółka to było już za mało. Z jego wybranką serca. Usta Mikey'ego drgnęły w uśmiechu na tę myśl. Dlaczego wcześniej nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo chciał tak nazwać Mayumi...?
Jego spojrzenie nagle zatrzymało się na kartce w jednym z okien. Zmarszczył brwi i przeczytał duży napis, który na niej widniał. Gwałtownie zbladł i poczuł chłód. Wpatrywał się tępo w dane kontaktowe, imię i nazwisko wypisane na kartce. To nie były dane nikogo z rodziny Mayumi...

- Mikey?

Obrócił się gwałtownie i napotkał spokojne spojrzenie Jun-Jun. Dziewczyna zerknęła na kartkę, a potem znów popatrzyła na Mikey'ego.

Miłosna gonitwa - Mikey x OCDonde viven las historias. Descúbrelo ahora