17. Najgorszy moment

1.1K 98 10
                                    

Mayumi przytknęła nos do pleców Mikey'ego. Pędzili na motorze przez ulice miasta, ale tym razem Mayumi się nie bała. Była zbyt wyzuta z sił, by się teraz bać. Nie chodziło tylko o siły fizyczne, ale także emocjonalne. Wciąż piekły ją oczy od płaczu. Nie mogła się otrząsnąć z amoku wywołanego nieziemskim wstydem i zażenowaniem. Owszem, zawsze była pewna siebie i z każdej nieprzyjemnej sytuacji starała się wyjść z twarzą, ale tym razem... Po prostu nie dała rady. Była tak wykończona, że po prostu się rozkleiła. I to jeszcze przed Mikey'm. Zacisnęła palce na jego koszulce. Wiedziała, że on też się teraz bał. O Drakena. Mayumi pomyślała, że Mikey przed chwilą jej pomógł. Więc ona też powinna mu pomóc. Przycisnęła policzek do jego pleców.

- Będzie dobrze. - powiedziała.

Poczuła, jak naprężają się mięśnie Mikey'ego. Czyli naprawdę był zdenerwowany.

- Wiem. - odparł.

Choć Mayumi wiedziała, że nie był tego pewien.

~*~

Mayumi stała na korytarzu, nie śmiąc ruszyć dalej, do poczekalni. Mikey zatrzymał się i obrócił.

- Idziesz? - zapytał.

Wtedy Mayumi wzięła głęboki wdech, uniosła dłonie i... Plask! Mikey aż podskoczył. Mayumi odjęła dłonie od swojej twarzy, a na policzkach zostały jej czerwone ślady. Potrząsnęła głową, po czym uderzyła się jeszcze raz, najpierw w jeden, potem w drugi policzek. Potem wzięła głęboki wdech i wydech, po czym wyprostowała się i spojrzała na Mikey'ego już żywiej, przytomniej. Choć oczy wciąż miała lekko opuchnięte. Poprawiła płaszcz.

- Idziemy. - powiedziała.

Mikey uśmiechnął się lekko, choć trudno było mu się z czegokolwiek teraz cieszyć. Mayumi podeszła do niego i wzięła go pod ramię. Manjiro schował ręce do kieszeni. Było mu teraz raźniej. Miał obok przyjaciółkę, która towarzyszyła mu w tych trudnych chwilach. Mayumi naprawdę sprawiała, że ze wszystkim było mu lżej.
Przyszli do poczekalni, w której czekali już przyjaciele Takemichiego, Hina, Emma i Junko. Mikey położył rękę na ramieniu Emmy, która płakała, przytulając Hinę. Jun-Jun spojrzała na Mayumi. Od razu do niej podeszła i położyła dłonie na jej twarzy.

- Co się stało, Mayu-chan? - zapytała z troską.

- Nic takiego. - odparła. - Podarłam sukienkę.

Junko pogładziła kciukami policzki przyjaciółki, po czym skierowała wzrok na Manjiro. Skinęła mu głową i poklepała po ramieniu. Mikey był zaskoczony, jak wiele Junko potrafiła się domyśleć z jednego spojrzenia na Mayumi. Wydawało się, jakby w sekundę pojęła absolutnie wszystko, co się wydarzyło. I może faktycznie tak było...
Podszedł bliżej wejścia na sale operacyjną i wbił wzrok w lampkę z napisem: „Trwa operacja".

- Ken-chin zawsze dotrzymywał słowa. - powiedział spokojnie. - Nie zginie tutaj. Nigdy by tego nie zrobił. - na jego twarzy pojawił się uśmiech. Musi być silny. W końcu jest szefem Tomanu. Musi zapewnić wsparcie swoim, nawet w tak trudnych chwilach. Obrócił się, by spojrzeć na wszystkich obecnych. - Powiedział, że razem będziemy rządzić światem. Dlatego uwierzcie w Ken-china. - usiadł na kanapie. - Będzie dobrze.

Mayumi usiadła obok. Wbiła wzrok w drzwi sali operacyjnej. Draken jest silny. Da sobie radę. Nie pozwoli sobie umrzeć.
Znów wszyscy zajęli się sobą, ale już spokojniej. Czekali na wynik, nie tracąc nadziei. Mayumi zawahała się, ale w końcu położyła swoją dłoń na palcach Mikey'ego. Chłopak drgnął i spojrzał na nią. Zacisnęła palce i posłała mu pokrzepiający uśmiech. Mikey pokiwał głową. Mayumi oparła się, nie puszczając jego ręki.
Będzie dobrze. Musi być dobrze.

~*~

Mayumi oddaliła się od rozradowanych członków Tomanu. Mikey wyszedł z poczekalni, jak tylko dowiedział się, że Drakena udało się uratować i nawet się nie obejrzał na innych. Teraz Mayumi zdecydowała się go poszukać. Wiedziała, że musi być gdzieś na terenie szpitala. Jego motor wciąż stał zaparkowany.

- Mayu-chan? - Junko podeszła do niej. - W porządku?

- Tak, chcę poszukać Mikey'ego. - odparła.

- Pytam się, czy wszystko z tobą w porządku. - uśmiechnęła się Junko. - Co się tak właściwie stało? Zabrałam Emmę i nie widziałam większości waszej bójki.

Mayumi zacisnęła usta i wzięła głęboki oddech.

- To nic takiego. - zaśmiała się nerwowo. - Po prostu prawie umarłam z zażenowania przed Mikey'm. - podwinęła nieco długi płaszcz, ukazując skrawek podartej sukienki.

- Rozumiem. - Jun-Jun westchnęła. - Dobrze, że był z tobą. Chcesz się przebrać u mnie?

Junko mieszkała niedaleko. Mayumi kusiła propozycja zmienienia mokrych i brudnych ubrań, ale...

- Dzięki, ale muszę znaleźć Mikey'ego. Przebiorę się w domu. - przytuliła Junko.

- Jasne. - przyjaciółka pogłaskała ją po głowie. - To ja idę. Zadzwoń do mnie, kiedy wrócisz do domu.

Mayumi pomachała odchodzącej Junko i rozejrzała się. Gdzie on mógł być? Mayumi postanowiła obejść cały szpital. Na pewno nie odszedł daleko.
Schowała dłonie do rękawów płaszcza i ruszyła przed siebie. Nie chciała ściągać tej kurtki. Była tak ciepła i Mayumi czuła się w niej jak w bezpiecznej bańce. Szła, uważnie obserwując otoczenie. Było ciemno, bo już po północy, więc dziewczyna zwracała uwagę na każdy ruch bądź dziwny kształt. W końcu dostrzegła znajomą blond czuprynę. Mikey opierał się plecami o ścianę, siedząc na ziemi, dłonią zakrywając twarz. Mayumi cicho podeszła bliżej. Dopiero po chwili usłyszała urywany dźwięk. Czy Mikey... Płakał? To odkrycie uderzyło Mayumi i dziewczyna szybko podbiegła do Manjiro.

- Mikey? - uklękła przed nim.

Zaskoczony jej obecnością, Mikey poderwał wzrok. Zaraz odwrócił głowę, ale Mayumi wystarczyła ta jedna sekunda, by dostrzec łzy i czerwone od płaczu oczy. To wystarczyło, by serce jej pękło.

- Hej... - położyła mi dłoń na policzku.

- Nie patrz, Mayu-chan. - powiedział cicho Mikey. - Nie powinienem płakać przy moich ludziach.

Głos mu drżał. Mayumi nigdy nie sądziła, że będzie świadkiem płaczu Mikey'ego. Nie sądziła, że taka sytuacja miałaby kiedykolwiek miejsce.
Odetchnęła głęboko, by uspokoić rozszalałe bicie serca i by głos jej się nie załamał. Ostrożnie chwyciła go obiema dłońmi za policzki i zmusiła, by na nią spojrzał. Opierał się, ale jakby już tylko dla zasady. Mayumi spojrzała w te zapłakane oczy i lekko się uśmiechnęła. Nawet teraz starał się powstrzymać od płaczu, mimo że już się stało. Zagryzał wargę, jakby to mogło cofnąć łzy płynące po jego policzkach. Ale patrzył w oczy Mayumi. A ona starła kciukami jego łzy.

- Wiesz... - powiedziała. - Ja się już wypłakałam. Więc teraz twoja kolej.

Nowe łzy popłynęła po jego twarzy. Nie zagryzał już wargi. Nie zaciskał ust. Załkał i spuścił wzrok. Mayumi objęła go i przyciągnęła do siebie. Gdy ona płakała - Mikey był przy niej. Więc teraz, gdy on tego potrzebował, Mayumi miała zamiar udzielić mu wsparcia. Była gotowa zrobić wszystko, by Mikey poczuł się lepiej. W końcu była jego przyjaciółką.
I nawet w najgorszych momentach, przyjaciele zawsze się wspierają.

Miłosna gonitwa - Mikey x OCWhere stories live. Discover now