23. Ostateczne starcie

1.1K 100 33
                                    

Mayumi zagryzła wargę i ponownie zmierzyła chłopaka wzrokiem.

- A wiesz, on jest niczego sobie. - szepnęła do Mikey'ego.

- Mayu-chan! - odpowiedział jej również szeptem. - To nie czas na...!

- No co? - naburmuszyła się. - Nikt mi nie powiedział, że Kazutora to niezłe ciacho. Mogłeś mnie uprzedzić. To bym teraz się tak nie jarała. - otaksowała wzrokiem Kazutorę, który stał naprzeciw Drakena jako reprezentant Walhalli. - No seks-bomba jak się patrzy.

- Mayu-chan! - pacnął ją w tył głowy.

Zaśmiała się. Mikey wciąż był u niej na pierwszym miejscu, ale nie mogła zaprzeczyć, że Kazutora był też całkiem przystojny. Widziała jednak to jego lekko obłąkane spojrzenie i szybko zdecydowała, że pewnie marny z niego kandydat na męża.

- Nie spinaj się. - szepnęła mu do ucha. - W moim mniemaniu i tak go wyprzedzasz.

Usta drgnęły mu w uśmiechu. Rozbawiła go. Znowu. Nie wziął tego na poważnie. Po raz kolejny próba Mayumi okazała się klapą. Zacisnęła usta. No trudno...

- Pięciu na pięciu? - zapytał ten, który nadzorował walkę. - Czy walka na całego?

- Gdyby było pięciu na pięciu. - szepnęła Mayumi. - Kogo byś wysłał?

Mikey spojrzał na nią.

- Nie sądzę, żeby to było pięć na pięć. - powiedział.

Mayumi uśmiechnęła się. To byłaby trudna decyzja. Zawsze istniało ryzyko, że ktoś może skończyć w nieciekawy sposób. Mikey na pewno nie chciał do tego dopuścić.

- To Walhalla chce walczyć. Wybierajcie, Kazutora. - powiedział Draken.

- Co?

- Mamy tylko jeden warunek. Baji ma do nas wrócić. - Draken zachował kamienny wyraz twarzy. - Jeśli Toman wygra, bierzemy Baji'ego. Tylko tyle.

Kazutora lekko się uśmiechnął.

- Baji sam do nas przyszedł. - powiedział. - Nic tu nie wskóram.

- Bierzemy Baji'ego. - powtórzył zdecydowanie Draken. - Tylko tyle.

Coś dziwnego odbiło się w oczach Kazutory, jakby nuta szaleństwa. Mayumi zaczęła się bujać w przód i w tył, chcąc rozluźnić spięte mięśnie. Już wiedziała, że będzie się działo...
Kazutora uderzył nadzorującego walkę, a potem powalił go ciosem w brzuch. Mayumi wypuściła powietrze. Rzuciła szybkie spojrzenie na Mikey'ego. Nie wydawał się przerażony. Nie okazywał żadnych emocji. Mayumi zaś trzęsła się w środku jak galareta. Ale na zewnątrz nie dała po sobie nic poznać.

- Pojebane... - powiedziała tylko pod nosem.

- Nie ma szans. - uśmiechnął się Kazutora. - Nadzorowanie walki? Warunki? Przyszliście tu się bawić, czy co? My przyszliśmy tu, żeby was wszystkich zajebać!

Teraz na twarzy Mikey'ego odbiła się namiastka złości. Mayumi uśmiechnęła się pod nosem. Będzie niezła jazda...

- Przyniosłeś pieluchę, Mikey? - zawołał do niego Hanma z kpiącym uśmieszkiem na twarzy. - Widzę, że twoja dziewczyna również przyszła się zabawić!

Teraz na twarzy Mikey'ego zagościła wściekłość. Mayumi podwinęła rękawy kurtki, wiedząc już, jaki będzie jego rozkaz.

- Toman, ruszamy! - zawołał Manjiro.

Mayumi pobiegła w pierwszej linii z szerokim uśmiechem na twarzy.

~*~

Kolejną gębę roztrzaskała jakiemuś gościowi, który znalazł się zbyt blisko Mikey'ego. Odchrząknęła i spojrzała na Manjiro, który przyglądał się z zainteresowaniem jej ruchom. W końcu zapytał, nieco rozbawiony:

- Balet?

- A żebyś wiedział! - odpowiedziała z wyraźną dumą, sprzedając kopniaka jakiemuś delikwentowi. - Koleżanka kiedyś mi zafundowała parę lekcji. Powiem ci, że to ból dupy, jak nic. Ale popatrz, co teraz potrafię.

Przyjęła pozycję, łącząc dłonie nad swoją głową i stanęła na palcach. A potem zakręciła się i zrobiła piruet, na którego końcu kopnęła wyprostowaną nogą członka Walhalli w krocze. Cała dumna i blada spojrzała znów na Mikey'ego.

- Czad, prawda? - powiedziała. - Chodziłam kiedyś na lekcje tańca. Cha-Cha. - biodra poszły w ruch i za chwilę pięść wylądowała na twarzy kolejnego delikwenta.

- Jesteś nienormalna. - zaśmiał się Mikey.

- Nie podobają ci się moje tańce? - zapytała, udając oburzenie. Obróciła się, chwytając kolejnego wroga za rękę i zmusiła go do przybrania pozycji do tańca: - Tango! - krzyknęła i pociągnęła go ze sobą.

Zakręciła chłopakiem i zakończyła duet z nim pięknym kopniakiem. Ukłoniła się i puściła Mikey'emu oko. Pokręcił głową i odwrócił wzrok przed siebie. Mayumi również tam spojrzała. Dostrzegła Kazutorę, który biegł w jego stronę. Już ruszyła w jego kierunku, kiedy drogę zagrodziła jej całkiem spora grupa chłopców z Walhalli. Uśmiechnęła się.

- Tylu chętnych do tańca? - zapytała. - Schlebia mi wasze zainteresowanie...

I zgrabnie weszła w kontakt z atakami Walhalli.
Mikey kątem oka patrzył, jak Mayumi wiruje pośród członków Walhalli, rozbijając co chwila nowe gęby. Co za dziewczyna. Skierował wzrok na Kazutorę. Wiedział, że Mayumi chciała się do niego dostać. Mikey zmrużył oczy. Chciała go chronić. Czy nie powinno być na odwrót...?

- Zdychaj, do kurwy! - krzyknął Kazutora, szykując się do ciosu. - Mikey!

Jego pięść zablokował Draken. Mikey nawet się nie ruszył. Mayumi wciąż użerała się z grupką chłopców z Walhalli. Drakena zaraz odepchnął Hanma. Czyli jednak będzie musiał sam się uporać z Kazutorą...

- Mikey jest cały twój, Kazutora. - rzucił Hanma.

- Mikey! Tak długo czekałem na ten dzień! - uśmiechnął się Kazutora.

- Nie będę się z tobą cackać, Kazutora. - odparł Manjiro.

- Leci, kurwa! - rozległ się wrzask.

Mikey powstrzymał uśmiech cisnący mu się na usta. Kazutora zaskoczony obrócił się i odskoczył przed ciałem jakiegoś chłopaka z Walhalli. Mikey'emu naprawdę nie było teraz do śmiechu, ale...

- Ajaj. - Mayumi wytężyła wzrok i chwyciła kolejnego powalonego za kurtkę. - Pudło.

Po czym rzuciła kolejnym delikwentem w Kazutorę. Mikey patrzył na nią z dumą. Czuł, jakby to on ją wychował i teraz podziwiał owoce swojej pracy. Kolejne ciało poleciało w stronę Kazutory. Mayumi zacmokała niezadowolona.

- Kończy mi się amunicja! - krzyknęła, podnosząc ostatniego delikwenta.

- Znów pudło, Mayu-chan! - zawołał Mikey.

- Cóż ci powiem? - wzniosła oczy do nieba. - To na pewno wiatr!

Usta Mikey'ego drgnęły w uśmiechu. Czego to ona nie wymyśli...
Zaraz spoważniał i spojrzał na Kazutorę. Chłopak posłał mu wyzywające spojrzenie i w Mikey'm się zagotowało.

- Mayu-chan. - powiedział.

- No? - przerzuciła kogoś przez ramię.

- Zostaw mi go już. - utkwił w Kazutorze wściekłe spojrzenie. - Pomóż reszcie.

Mayumi zasalutowała.

- Rozkaz, szefie! - i pobiegła w środek walki.

Mikey stał w bezruchu. Dopiero gdy Kazutora zaczął uciekać, rzucił się za nim w pogoń, czując buzującą w nim furię.

Miłosna gonitwa - Mikey x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz