28. Czas goni...?

1.1K 109 38
                                    

Mayumi bawiła się miękkimi włosami swojego przyjaciela. Były czyściutkie i pachnące, Mikey pewnie umył się przed położeniem w jej łóżku. Jej nozdrza wypełniał zapach szamponu z jej łazienki, który podobał jej się dziesięć razy bardziej, gdy pochodził on od Mikey'ego.
Mikey'ego. Który leżał w jej łóżku, z nogami podkulonymi, włosami rozsypanymi na poduszce i absolutnie uroczym wyrazem twarzy. Poczuła motylki w brzuchu i zachichotała jak roztrzepana nastolatka. Przytuliła go mocniej, wdychając zapach włosów Mikey'ego. Znów poczuła się senna. Nawet nie sprawdziła, która jest godzina. Choć, szczerze mówiąc, niewiele ją to obchodziło. Gdy Mikey był obok, tak naprawdę bardzo mało rzeczy obchodziło ją poza nim. Odetchnęła głęboko i znów zasnęła, obejmując Mikey'ego, jakby chłopak mógł jej w każdej chwili uciec.

Przez szparę w drzwiach obserwowali ich jej rodzice. Gdy Mikey bezwiednie objął ręką talię Mayumi, oboje spojrzeli po sobie. Ich córka autentycznie zakochała się w tym chłopaku. Ten z kolei nie zdał sobie jeszcze sprawy z własnych uczuć, ale było widoczne, że niewiele mu brakuje. Oboje wymienili zaniepokojone spojrzenia.
Czas ich gonił. Musieli poinformować Mayumi...

~*~

Draken, tak jak obiecał, przyjechał po południu pod dom Mayumi. Po drodze wstąpił jeszcze do sklepu po owoce. Stwierdził, że musi jakoś się odwdzięczyć za dobroć Mayumi. I z pewnością jej rodziców. Zadzwonił do drzwi. Nie czekał długo, gdy kobieta uderzająco podobna do Mayumi otworzyła mu drzwi. Powitała go szerokim uśmiechem.

- Ach, ty musisz być przyjacielem mojej córki! - zaświergotała od razu. - Wspominała, że przyjdziesz.

- To ten kolega? - zza kobiety wyłonił się jej mąż. - Cześć i czołem, towarzyszu Draken! - uśmiechnął się.

Draken skłonił się nisko, zupełnie zaskakując państwo Izahaya. Poczuł nagły przypływ wdzięczności do tych ludzi, jeszcze większy niż dziś rano.

- Dziękuję. - powiedział szczerze. - Naprawdę dziękuję, że zajęli się państwo Mikey'm. Wiem, że nie musieliście tego robić...

- Ależ co ty mówisz! - mama Mayumi machnęła ręką. - To drobiazg! Myślisz, że zostawilibyśmy to biedne dziecko samemu sobie? Wchodź, wchodź, mój drogi. - zrobiła zapraszający gest.

Draken wyprostował się, a pan Izahaya uniósł brwi. Obserwował chłopaka, kiedy ten go mijał. Pokręcił głową z podziwem.

- Z daleka wyglądał na trochę niższego... - mruknął z niedowierzaniem.

Draken rozejrzał się po mieszkaniu. Akihiko siedział przy kuchennym stole, kolorując coś, ale gdy zobaczył Drakena, uśmiechnął się i podbiegł do niego. Usta chłopaka drgnęły w rozczulonym uśmiechu, gdy dzieciak go przytulił. Aki zdążył się już zaprzyjaźnić zarówno z Mikey'm, jak i Drakenem, z racji że Mayumi często zabierała go ze sobą, gdy rodzice gdzieś wychodzili. To było rozkoszne dziecko. Zupełnie grzeczne, choć nieśmiałe. Zupełne przeciwieństwo swojej siostry.

- Cześć, Aki. - Draken nachylił się i położył mu dłoń na głowie.

- Przyjechałeś motorem? - zapytał chłopczyk.

- No jasne. Wiem, że już chcesz go obejrzeć, ale muszę najpierw zajrzeć do Mikey'ego i Mayu-chan. - powiedział.

- Śpią. - odpowiedział od razu Aki. - Razem. I się przytulają!

- Ach tak... - Draken uśmiechnął się. - Zaprowadzisz mnie do nich?

- Tak, chodź! - Akihiko pociągnął go za palec.

Państwo Izahaya odprowadzili ich nieco rozbawionymi spojrzeniami. Mimo dość przerażającego wyglądu, Draken najwidoczniej miał w sobie ten okruch delikatności, który teraz okazywał Akihiko. Dosyć śmiesznie wyglądał obraz olbrzyma prowadzonego przez pięciolatka za palec.
Draken zaś nie miał temu nic przeciwko. Pozwolił się prowadzić małemu, a przy drzwiach do pokoju Mayumi odłożył siatkę z owocami w rogu. Cicho otworzył drzwi i wszedł do środka. Widok, który tak zobaczył, niezmiernie go rozbawił, choć nie wydał z siebie żadnego odgłosu.

Miłosna gonitwa - Mikey x OCWhere stories live. Discover now